DOKĄD? KTÓRĘDY? PO CO?
Pewnego razu wybitny profesor uniwersytecki podróżował po Japonii. Profesor był światowym autorytetem w dziedzinie filozofii, a jego tezy krążyły jak złote myśli w akademickich kręgach. Cały naukowy świat wiedział, że misją życiową Profesora jest poszukiwanie tego, co prawdziwe. Ale w peregrynacjach Profesora po przeróżnych świątyniach wiedzy, nie było nigdy wspomniane, że istotą jego aktywności jest również kształtowanie Piękna i czynienie Dobra! Profesor poprosił o spotkanie z buddyjskim Mistrzem Zen, który chętnie zgodził się na przyjęcie akademickiego „guru” i zdecydował się uczcić gościa przygotowując ceremonię picia herbaty.
– Cały sekret rytuału – zwrócił się Mistrz do Profesora – leży w tym, żeby użyć węgla drzewnego tyle tylko, aby woda zawrzała, herbaty zaś tyle, aby wydobyć jej właściwy smak. Kwiaty ułożyć tak, aby wydawało się, że rosną i żeby odzwierciedlały porę roku. I stworzyć atmosferę przyjemnego chłodu latem, a przytulnego ciepła zimą. No i na ścianie na prostokątnej tablicy powiesić sentencję czy zdanie, które uhonorują gościa i…
– A, to przecież jest powszechnie wiadome – wtrącił Profesor.
– Hm – odrzekł Mistrz – chciałbym w takim razie zostać uczniem tego, który wie!
– Przybyłem, żeby dowiedzieć się od ciebie, co uważasz za prawdę – powiedział dość niecierpliwie Profesor.
– Chciałbym poczęstować cię herbatą – odrzekł Mistrz, uśmiechając się od ucha do ucha.
– Dziękuję – uprzejmie, skinął głową Profesor – mam mało czasu, ale chcę jak najwięcej nauczyć się i zapoznać się z twoim systemem wiedzy i wartości. Mistrz Zen, z ukłonem, podał mu filiżankę i zaczął nalewać herbatę.
– Całe swoje życie naukowe poświeciłem na poszukiwaniu prawdy. Mistrz dalej nalewał herbatę.
– Och, już wystarczy, dziękuję. Drogi Mistrzu, więcej już nie zmieści się w filiżance! – żachnął się Profesor. Ale Mistrz ciągle nalewał, aż herbata wypłynęła zielonym strumykiem na jego kolana i na podłogę, tworząc okrągłe parujące jeziorko. Z ciągłym uśmiechem na twarzy i ciągle nalewając herbatę Mistrz Zen powiedział:
– Drogi Profesorze, tak jak ta filiżanka, jesteś pełen swoich starych teorii i przekonań. Jeśli najpierw nie opróżnisz swojej czarki, w jaki sposób mogę przekazać ci filozofię zen?
W lustrze pokrytym kurzem nie można się przejrzeć ani nic zobaczyć – Czas spojrzał na Człowieka – intuicyjnie zawsze wiemy, kiedy nadeszła pora, aby odejść. Nie będę ci przekazywał Dziesięciu Przykazań, bo się skompromitowały, a współczesny świat wszystkie je łamie i łamać będzie. Siedmiu Głównych Grzechów też nie będę wymieniał, bo choćby z przekory, zachęcę tylko, by je popełniać. Podczas naszej częstej ceremonii picia herbaty, na prostokątnych tablicach powiesiłem na ścianie prawdy, które możesz znaleźć tylko w swoim sercu. Sekretem jest, „jak” myśleć, a nie „co” myśleć. Życie jest tańcem Yin i Yang, i twój Yang właśnie wschodzi. Po czym Czas odwrócił się na pięcie i bez pożegnania, jak Indianin Czirokez, odszedł.
Mimo, że zniknął z pola widzenia, to wiem, że zostanie ze mną na zawsze. Bo Czas i Człowiek są wiecznością… i nieskończonością.
Grażyna Maxwell-Wasiak