27 listopada 2020, 10:00
Musimy uwzględnić brexit w marży naszych produktów i usług
Osobiście uważam i tak też doradzam wszystkim naszym członkom, żeby w związku z brexitem założyć najczarniejszy możliwy scenariusz, czyli że nasze produkty i usługi będą obciążone największymi możliwymi podatkami i cłami. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że ta umowa jednak będzie – mówi Bartłomiej Kowalczyk, prezes Polish Business Link , stowarzyszenia polskich przedsiębiorców na Wyspach, organizatora Kongresu Polskich Przedsiębiorców w Wielkiej Brytanii w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską.

Motywem przewodnim ostatniego kongresu była zmiana podejścia firm do tzw. „user experience” (pol. doświadczenia użytkownika), czyli skupienie się nie tylko na samym procesie świadczenia usługi lub sprzedaży produktu, ale też na emocjach temu towarzyszących, zwłaszcza jeśli ten proces odbywa się w internecie, bez udziału innych ludzi. Czy ta zmiana to „zasługa” pandemii?

– Myślę, że to nie jest tak, że teraz nagle wszyscy zmieniliśmy to podejście, tylko już wcześniej zastanawialiśmy się, po co nam ta technologia i czy warto w nią inwestować. Pandemia pokazała, że wszyscy jesteśmy ludźmi, że klient jest człowiekiem ze swoimi problemami, ze swoimi emocjami. Wszyscy teraz siedzimy w domach przed komputerami, które są jedynymi pomostami między nami a rzeczywistością na zewnątrz. Jednocześnie każdy z nas potrzebuje pewnej opieki. „Customer service”, czyli obsługa klienta to już jest za mało, teraz potrzebujemy tego klienta dopieścić. Aby to zrobić, należy zastanowić się, w jakim kontekście użytkownik kupi nasz produkt, w jakim celu on go kupi, dlaczego teraz, a nie kiedy indziej. Ważne jest także, w jaki sposób komunikujemy się ze swoim klientem już po zakończeniu sprzedaży. Teraz niezmiernie ważny jest ten kontakt, jak również inne aspekty, jak bezpieczeństwo (czy produkt lub usługa są wolne od ryzyka zakażenia) lub ekologia (np. zmiana opakowań produktów, ograniczenie produkcji plastiku). Obszar, w którym na pewno zajdzie kolejna zmiana to wykorzystanie technologii i algorytmów behawioralnych, czyli jak zachowuje się nasz klient. Jestem przekonany też, że pandemia spowoduje, że powstanie więcej takich społeczności biznesowych, aby wymieniać się tymi doświadczeniami i usprawnić to w przyszłości.

Jakie są największe wyzwania, przed jakimi stoją przedsiębiorcy w dzisiejszych czasach?

– To oczywiście zależy od branży. Niektórzy z członków PBLink mają sprzedaż zwiększoną czterokrotnie i nie wiedzą, w co ręce włożyć, inni tracą zlecenia i widzą przyszłość w ciemnych barwach. Na pewno zyskują firmy budowlane i firmy z branży IT. Spadków nie zauważa też branża FMCG (fast-moving consumer goods, pol. produktów szybkozbywalnych, czyli artykułów spożywczych czy środków czystości). Na pewno to jest trudny czas dla całej branży hospitality, czyli przemysłu turystyczno-usługowego. Wszystkie firmy, gdzie jest kontakt z człowiekiem, zaliczają spadki i prawdopodobnie będą musiały skorzystać z rządowych programów pomocowych, aby przetrwać.

Już za miesiąc kończy się okres przejściowy, jeżeli chodzi o brexit. Czy w Twojej opinii odbije się to na gospodarce brytyjskiej?

– Rynek brytyjski jest wciąż do pewnego stopnia atrakcyjny dla dużych firm i inwestorów. Ze względu na pandemię i brexit nie podejmują teraz decyzji, ale z pewnością obserwują sytuację. Na webinarze, który zorganizowaliśmy przy współpracy z Ambasadą RP w lipcu dla polskich eksporterów, było 150 ludzi! To pokazuje skalę tego zainteresowania. Wykorzystując technologię, dotarliśmy do bardzo dużej grupy przedsiębiorców. Ci ludzie prawdopodobnie nigdy by się nie zjawili, gdybyśmy zorganizowali wydarzenie fizycznie w Londynie.

Oczywiście wszyscy mocno trzymamy kciuki, aby udało się wynegocjować umowę handlową pomiędzy Wielką Brytanią a Unią Europejską, jednak czy polscy przedsiębiorcy są gotowi na zmiany, które nastąpią?

– Myślę, że kompletnie nikt nie jest na to gotowy. To jest kompletnie niewłaściwy sposób podejścia do zarządzania tym tematem z prostego powodu: z rządowych billboardów nie dowiemy się, jak nasz biznes będzie wyglądał po brexicie, a z drugiej strony nie mamy żadnych konkretów, nie wiemy, na czym stoimy. Oczywiście możemy sobie sprawdzać kody produktów, które będą miały ekstra podatki, ale to na przed niczym nie uchroni, bo wciąż nic nie jest pewne. Osobiście uważam i tak też doradzam wszystkim naszym członkom, żeby założyć najczarniejszy możliwy scenariusz, czyli, że nasze produkty i usługi będą obciążone największymi możliwymi podatkami i cłami. Na pewno należy uwzględnić brexit w marży naszych produktów i usług. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że ta umowa jednak będzie, na pewno będą miały na nią wpływ zmiany po-pandemiczne czy wyniki wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, ale z mojej perspektywy wygląda to tak, że Unia Europejska musi się dogadać z Wielką Brytanią, bo inaczej nie mielibyśmy co jeść, a Hiszpania straciłaby ogromny rynek zbytu, jeżeli chodzi o żywność. Bardziej niepokoi mnie, co z finansami, co ze wszystkimi wielkimi korporacjami i bankami w City of London. Rybołówstwo, o które teraz toczy się największy bój, to jest naprawdę marginalna sprawa.

Czy paradoksalnie brexit lub pandemia może dawać też możliwości rozwoju dla firm?

– To ponownie zależy, z kim rozmawiamy. Duże korporacje na pewno są mniej elastyczne, jak mniejsze biznesy i wolniej reagują na zmiany. Dla drobnych przedsiębiorców to pewno jest niesamowita okazja, aby wykorzystać i wypełnić pewne nisze, które powstaną. To mi przypomina sytuację z 2004 roku, kiedy Wielka Brytania otworzyła swój rynek dla nowych członków Unii Europejskiej. Nagle powstało dużo ciekawych inicjatyw biznesowych, nowych pomysłów na biznes, jak chociażby zagraniczne przelewy pieniężne. Może teraz też jest na to czas: czas na kreatywność, czas na zastanowienie się, czego świat potrzebuje, wybiec myślami w przyszłość. Przykładowo w 2030 roku nie będą produkowane już auta spalinowe. Trzeba się zastanowić, czego my, jako konsumenci będziemy wówczas potrzebowali, a co stanie się dla nas zbędne. Jak będą wyglądały stacje do ładowania akumulatorów? Co będziemy robić w czasie, gdy nasze auto będzie się ładowało? Jak akumulatory będą utylizowane? W przyszłości będziemy na pewno więcej pracować z domu, to z kolei implikuje, że ludzie będą potrzebowali odpoczynku poza domem, jak również firmy będą chciały podnosić poziom motywacji swoich pracowników na odległość. Może to jest branża, w którą warto zainwestować? Jeden z naszych ekspertów, który od 30 firm prowadzi firmę IT, twierdzi, że takie małe rewolucje technologiczne dzieją się w tej branży średnio co pięć lat. I on właśnie na tych kryzysach wypłynął. Teraz każdy z nas stoi przed taką szansą.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_