W zimowy wieczór, przy gorącej herbatce, a może i czymś bardziej rozgrzewającym, warto czasem docenić nasze codzienne wygody. Od czasów średniowiecza nie fundujemy sobie umartwień i dni szczelnie wypełnionych pracą i modlitwą. Nasze wygodne kanapy wydają się dobrem powszechnym i oczywistym. Jednak nie o takie życie starały się mniszki z Lacock Abbey i innych średniowiecznych klasztorów. Wręcz przeciwnie. I choć dziś z przyjemnością podziwiamy piękno starych krużganków, na pewno niewielu z nas porzuciłoby kanapy dla ascetycznego życia.
Galopująca Ela
Założycielką i fundatorką klasztoru w pobliżu przepięknej wsi Lacock w hrabstwie Wiltshire, była Ela, hrabina Salisbury. Urodziła się około roku 1187 w bogatej i ustosunkowanej rodzinie FitzPatrick. Jej ojciec zmarł gdy miała zaledwie dziewięć lat, tak więc jeszcze jako dziecko odziedziczyła ojcowski tytuł, majątek i ziemie. Dziewczynkę otoczył swoją opieką król Ryszard Lwie Serce, ale raczej nie chciał sobie robić dłużej kłopotu, bo wkrótce, gdy Ela miała 11 lat, wydano ją za mąż za nieślubnego syna króla Henryka II, Williama Longespee. Para zamieszkała w pobliżu Salisbury i dorobiła się ośmiorga dzieci, z których syn Nicholas, został biskupem. Ela była osobą wykształconą i pełną energii. Gdy jej małżonek wyjeżdżał na częste wyprawy krzyżowe do Ziemi Świętej, zastępowała go na stanowisku szeryfa Wiltshire. Zajmowała się też prowadzeniem rodzinnego biznesu czyli doglądaniem majątków własnego i męża, prowadzeniem gospodarstwa i oczywiście dbaniem o dzieci. Zapewne przez cały ten czas marzyła o spokojnym miejscu, gdzie mogłaby oddać się wreszcie przygotowaniami do życia wiecznego. Gdy miała 45 zmarł jej głównie nieobecny małżonek, i wtedy Ela poczuła upragnioną wolność oraz Bożą inspirację. Jej pierwszą decyzją jako wdowy było ustanowienie Lacock Abbey pod wezwaniem Dziewicy Maryi i św. Bernarda. Pojechała konno na miejsce przeznaczone na budowę i zadedykowała nowy klasztor zmarłemu małżonkowi. Zaraz potem, w tym samym dniu Ela znów pogalopowała 15 mil (30 km) do Hinton Charterhouse by i tam ufundować klasztor przeznaczony dla mnichów kartuzów.
Tajemne przejścia
Ela została oczywiście przeoryszą sióstr Augustynek. Pierwsze obłóczyny nowych kandydatek odbyły się już w roku 1232. Były to nie tylko młode dziewczęta, ale także starsze wdowy. Łączyło je jednak jedno (prócz umiłowania Boga): wszystkie pochodziły z majętnych rodów, gdyż bez odpowiedniego wiana nie przyjęto by ich do klasztoru. Bez opłat przyjmowano jedynie siostry świeckie, które ciężką pracą przyczyniały się do rosnącego bogactwa Lacock Abbey. Niech nas nie zmyli fakt, że w czasach świetności klasztoru przebywało w nim na stałe pomiędzy 18 a 25 zakonnic. Jako możne damy z wielkich rodów przywoziły ze sobą obsługę czyli służące, pokojówki a nawet kucharki. Pozornie wszystkie zakonnice obowiązywała jedna reguła, ale jak to w życiu bywa, niektóre panie zamiast zrywać się w środku zimnej nocy na długą mszę, wysyłały w zastępstwie swoje pokojówki. Siostry miały obowiązek uczestniczenia w sześciu nabożeństwach dziennie. Ich wspólna sypialnia była bezpośrednio połączona korytarzem z kościołem. To przejście możemy zobaczyć w Lacock, gdyż zostało ono zupełnie niedawno odkryte. Było ono pozbawione okien, więc kompletnie ciemne i mniszki musiały zapalać świece, by widzieć drogę. Zamurowali je, jak i wiele innych ciekawych schodków, sekretnych przesmyków i nieoczekiwanych pomieszczeń późniejsi, świeccy właściciele. Zakryte również było Lavatorium, czyli wnęka z ołowianym pojemnikiem na wodę. Tutaj siostry miały obowiązek myć ręce przed wejściem do refektarza, gdzie serwowano posiłki. Warto zwrócić uwagę na pozostałości po malowidle ściennym nad tą „umywalką”. Świadczy ono o tym, że klasztor nie był szarym miejscem jak dziś, ale pełnym kolorowych obrazów i ozdób. Siostry jadały małe porcyjki prostych dań, ale miały dzienny przydział wina i piwa. Raz dziennie zbierały się w Kapitularzu (Chapter House), by wysłuchać czytanej przez jedną z nich nauk św Augustyna lub innej pobożnej lektury. Na tych spotkaniach omawiano także sprawy ekonomiczne i „strategie biznesowe” klasztoru. Gdy któraś mniszka potrzebowała samotnego, modlitewnego skupienia chroniła się wśród krużganków. Przetrwały one w niezmienionym stanie do dziś. W klasztorze obowiązywał jeden „sezon grzewczy” od 1 listopada czyli Wszystkich Świętych do Wielkiego Piątku. Tylko w tych tygodniach wolno było rozpalać ogień w Kalefaktorium (z łaciny „calefactore” czyli ogrzewać). Był to jedyny pokój, gdzie siostry mogły się choć trochę ogrzać.
Po dachu do wieży
Po przejęciu majątków kościoła katolickiego w Anglii przez króla Henryka VIII, budynki klasztoru zakupił w roku 1540 Sir William Sharington. Pierwsze co zrobił, to wyburzył wiekowy kościół będący częścią klasztoru i na tym miejscu urządził trawnik. Kamienie zaś spożytkował by wybudować piekarnię, browar i stajnie. Dobudował też wieżę, gdzie mieściły się dwa pokoje, jeden pod drugim. W niższym zorganizował wystawę zebranych przez siebie skarbów i osobliwości, w wyższym zaś, salę bankietową. Sala ta była o tyle ciekawa, że dostać się do niej można było jedynie idąc po dachu, co na pewno czyniło zakrapiane alkoholem kolacje raczej niebezpiecznym przedsięwzięciem. William Sharington chyba ogólnie lubił wysokości, bo pokoje sypialne dobudował na piętrach nad krużgankami; tym razem jednak nie zapomniał o schodach. W swoich przeróbkach wykorzystał też klasztorne dzwony, które przetopił na części do mostku nad pobliską rzeką Ray. Mostek był po to, by miejscowi omijali jego świeżo nabytą posesję. Kolejni właściciele uznali Lacock za siedzibę wystarczająco wygodną i nie wymagającą większych zmian. W wieku XIX zamieszkał tam Charles Talbot. To on po raz pierwszy w historii uwiecznił na negatywie obraz gotyckich okien rezydencji. Rozwinął swój wynalazek komercyjnie: jego papierowe negatywy „talbotype” były przez pewien czas w powszechnym użyciu. Jeśli interesują nas początki fotografii to w budynku byłego klasztoru znajduje się muzeum poświęcone Talbotowi i jego aparatom. Być może pomieszczenia i krużganki Lacock Abbey wydadzą się wielu z nas znajome. Nic dziwnego, gdyż to wyjątkowo nastrojowe miejsce stało się planem filmowym dla trzech filmów o Harrym Potterze, historycznych produkcji BBC a nawet amerykańskiego horroru. Obecnie Abbey jest zamknięte, ale przygotowuje się do otwarcia trzeciego czerwca. Do tego czasu być może zostaną odkryte kolejne tajemne przejścia i komnaty…
Tekst i zdjęcia: Anna Sanders