Po referendum 2016 naukowcy różnych specjalności zainteresowali się imigrantami z Unii Europejskiej. Badano poczucie przynależności do społeczeństwa brytyjskiego, poczucie zagrożenia wynikające z Brexitu i radzenie sobie z nim. Koncentrowano się na planach na przyszłość, głównie w zakresie legalizowania pobytu lub ewentualnego powrotu czy dalszej migracji. Z czasem okazało się, że niepewność związana z Brexitem przestała być postrzegana jako zagrożenie. Pojawiło się raczej zmęczenie przedłużającymi się negocjacjami. Życie toczyło się swoim torem.
Społeczności imigracyjne postrzegane były w sposób jednolity. Wyróżniano co prawda tych, którzy osiedlili się w Wielkiej Brytanii przed i po 2004 r. i tylko tyle. Zespół z prywatnej uczelni wyższej Uniwersytet SWPS w Warszawie wspólnie z Public Policy and Management Institute z Litwy przeprowadził badania skupiające się na młodych imigrantach z Polski i Litwy. W tym krótkim felietonie zajmę się jedynie Polakami. Opieram się na artykule autorstwa Agnieszki Trąbki i Igi Wermińskiej-Wiśnickiej „Niejednoznaczny wpływ Brexitu na życie młodych Polaków w Wielkiej Brytanii” (kwartalnik „Studia Migracyjne – Przegląd Polonijny”, nr 4/2020).
Pierwszy etap badań miał miejsce w marcu 2019 r., tuż przed planowaną datą wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Drugi – w kilka miesięcy później, między czerwcem a lipcem tego samego roku. Nie są to badania zakrojone na dużą skalę, raczej identyfikujące problemy i postawy, a nie mówiące o skali zjawisk. W sumie przeprowadzono 41 wywiadów, przy czym – co występuje często przy badaniach ankietowych – częściej na udział w badaniu decydowały się kobiety niż mężczyźnie. Wśród 41 Polaków, z którymi przeprowadzono wywiady internetowe lub bezpośrednie, znalazło się 16 mężczyzn i 25 kobiet w wieku od 20 do 35 lat. Choć większość badanych (31) miała wykształcenie wyższe, to jedynie część z nich pracowała w swoim zawodzie, a wielu doświadczyło, zwłaszcza tuż po przyjeździe, epizodów pracy poniżej kwalifikacji. Po referendum 5 osób zdecydowało się na wyjazd z Wielkiej Brytanii i wzięły udział mieszkając już w Polsce. Między pierwszym a drugim etapem badań 3 dalsze osoby zdecydowały się na wyjazd. Kilka innych zaczęło rozważać powrót do Polski w przyszłości lub zastanawiało się nad imigracją do innego kraju.
Skoncentrowanie się na młodych Polakach było w pełni uzasadnione. Stanowią oni połowę polskiej społeczności osiadłej na Wyspie. W latach 2015-2018 polska społeczność zmniejszyła się o 10%, przy czym decyzję o wyjeździe podjęło 85 tys. osób do 35 roku życia, a więc wyjechał co piąty Polak w tej grupie wiekowej. Jak się okazuje (co zresztą nie dziwi) młodzi są znacznie bardziej ruchliwi niż starsi.
Większość osób, które wzięły udział w badaniu byli to mieszkańcy dużych miast (Londyn, Manchester i Edynburg), jedynie 14 osób mieszkało w małym mieście lub na wsi. Zaledwie 6 osób miało własny dom lub mieszkanie. Tyle samo osób miało dzieci. Uogólniając, młody polski imigrant w Wielkiej Brytanii to osoba samotna, dobrze wykształcona mieszkająca w dużym mieście, w wynajmująca mieszkanie lub pokój.
Wynik referendum był z pewnością wydarzeniem destabilizującym, ale – jak się okazuje – wywoływał dwie odmienne reakcje. Część osób wyjechała lub zamierzała wyjechać, a inni uznali, że to powód do „zakotwiczenia” się, a więc wystąpienia o obywatelstwo, kupno domu itp. Jednak ostateczna decyzja o wyjeździe lub pozostaniu podejmowana była nie w związku z Brexitem, a ze względu na własną sytuację. Jeden z respondentów, który między pierwszym a drugim etapem badań ożenił się, mówił o ewentualnym powrocie do Polski w kontekście przyszłych dzieci – łatwiej o pomoc rodziny, tańsze mieszkanie itp. Warto zaznaczyć, że gdy odpowiadał na pierwszą ankietę, to zaznaczał, że Londyn w porównaniu z Polską daje dla jego i jego (wówczas) narzeczonej większe możliwości rozwoju zawodowego i sprzyja ciekawemu życiu.
Poczucie zawieszenia związane z przedłużającymi się negocjacjami Brexitowymi spowodowało, że niektórzy podejmowali decyzję o kupnie domu. Jedna z respondentek tak porównywała zmianę swojej sytuacji: „Mamy ten swój dom, więc mamy wielki kredyt do spłacenia, więc to też nie będzie takie łatwe, żeby się spakować i wyjechać, zapuściliśmy w pewien sposób korzenie”.
Tego typu wybory właściwe są do osób, które mają rodzinę. Dla samotnych brak mieszkaniowego „zakotwiczenia” mógł być powodem do podjęcia decyzji o powrocie. Tak wyglądało to w jednym z przypadków: „Mieszkałem w wynajmowanym pokoju i miałem tylko swój pokój, wspólną kuchnię, wspólną łazienkę, czyli żyłem tak, jak żyją imigranci, natomiast Brytyjczycy mieli przeważnie swoje domy, albo kupione na kredyt, albo już spłacone, mieli swoje domy do dyspozycji, mieszkali z rodzinami”. Miał poczucie „inności”, choć i w tym przypadku ostateczna decyzja o powrocie była spowodowana sytuacją rodzinną – koniecznością opieki nad matką.
Większość badanych nie spotkała się z ksenofobią, choć jeden z przykładów jest dość drastyczny: „Obudziłam się o 7:00 rano i zobaczyłam, że Brexit wygrał i zwymiotowałam. Naprawdę, szczerze przyznam, że zwymiotowałam, bo wiedziałam, co to znaczy. (…) W przeciągu następnych 3 dni pacjent, którego badałam, spojrzał na moje ID, które miałam zawieszone na szyi i zapytał skąd jestem, ja mówię, że, z Polski i on tak wzdrygnął się, odepchnął mnie i powiedział, że nie chce, żeby Polka go dotykała, bo jeszcze mu dam jakąś brudną polską chorobę, bakterię”. To wypowiedź o tyle interesująca, że mówi to dziewczyna, która przyjechała z rodzicami, gdy miała zaledwie kilka lat. W Wielkiej Brytanii skończyła szkołę i mówi po angielsku bez obcego akcentu. O reakcji zadecydowało jej nazwisko.
Większość badanych jest przekonanych, że Brexit nie będzie miał wpływu na ich życie osobiste, ale są to osoby, które – jak same mówią – żyją w swojej własnej enklawie, „bańce”, w dużym mieście, pracują w miejscach, na przykład na uniwersytecie, gdzie większość jest przeciwnych Brexitowi.
Jak podsumowują autorki artykułu, reakcje na Brexit „zależą w dużej mierze od tego, na jakim etapie cyklu życia są migranci. Osoby, które założyły już w Wielkiej Brytanii rodzinę, nie myślą z reguły o powrocie. Dla nich Brexit mógł stanowić bodziec do kolejnych kroków w stronę zakorzenienia się na Wyspach”. I dodają, że nie ma w tym nic zaskakującego. Podobnie było przed 10 laty, w czasach kryzysu ekonomicznego. Wówczas także większość imigrantów zastosowała strategię przetrwania.
Katarzyna Bzowska