Moja rada dla podróżujących: sprawdzać, sprawdzać i jeszcze raz sprawdzać wszystkie zasady. I to nie tylko kraju, do którego chcemy lecieć, ale też przewoźnika. A najlepiej po prostu powstrzymać się od podróżowania. Im bardziej będziemy przestrzegać obecnie panujących zasad, tym szybciej pokonamy wirusa i znowu będziemy mogli podróżować bez ograniczeń – mówi Agnieszka, duty manager na lotnisku w Edynburgu w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską.
Czym się zajmujesz na lotnisku w Edynburgu?
– Na lotnisku już pracuję prawie 13 lat. Moje stanowisko to duty manager, czyli menadżer zmiany ds. obsługi pasażerskiej. Do moich głównych obowiązków należy to, żeby cały proces począwszy od check-in’u do boarding’u i do wylotu samolotu przebiegł na czas. Mam pod sobą zespół supervisorów, którzy między innymi nadzorują nasz grafik. Inne moje obowiązki to także ścisła współpraca z liniami lotniczymi i lotniskiem, a także rozwiązywanie skarg pasażerów, sporządzanie raportów. Jeśli samoloty są opóźnione, to muszę wytłumaczyć, dlaczego tak się stało.
Wygląda to na bardzo odpowiedzialną pracę.
– Zgadza się, tym bardziej, że mamy różne linie lotnicze i każde linie wymagają czegoś innego. W okresie wakacyjnym zarządzamy zespołem 70-80 osób, które musimy skoordynować i to jest tylko tzw. front of house, czyli zespół bezpośrednio zajmujący się obsługą pasażerów, bo back of house, czyli zespół zajmujący się bagażem czy tankowaniem samolotu benzyną, to już zajmuje się kto inny.
A zatem nie mogłam sobie wymarzyć lepszego źródła informacji, jeżeli chodzi zasady, które w zasadzie też zmieniają się co chwilę. Ostatnim pomysłem rządu są hotele kwarantannowe. Więc może tak trochę od końca zaczniemy: co się dzieje w momencie, gdy pasażerowie przylatujący do Szkocji opuszczają samolot na lotnisku w Edynburgu?
– W tym momencie lotów jest bardzo mało, prawie w ogóle. Do końca marca nie będzie regularnych lotów zagranicznych z i do Szkocji. Ale żeby w ogóle wejść na pokład samolotu i móc przylecieć do Wielkiej Brytanii, potrzebny jest negatywny test na COVID-19, zrobiony 3-2 dni przed wylotem. Trzeba wypełnić Passenger Locator Form, czyli formularz w internecie na stronie Ministerstwa Spraw wewnętrznych (ang. Home Office) i tam wypisujemy, gdzie mieszkamy, gdzie się zatrzymujemy. W przypadku Szkocji z jakiegokolwiek kraju nie przylecimy, musimy sobie wykupić pakiet hotelowy na 10 dni. W tym czasie zapewnione są trzy posiłki dziennie i trzeba zrobić dwa testy na COVID-19 w międzyczasie – dnia drugiego, dnia ósmego pobytu. Jeśli natomiast test wyjdzie pozytywny, to licząc od tego dnia, w którym zrobiliśmy test, musimy zostać kolejne 10 dni. Tak to wygląda w Szkocji. W Anglii natomiast na kwarantannę hotelową są kierowani ze strefy czerwonej krajów, czyli na przykład Portugalii i krajów afrykańskich. Pozostali także muszą się izolować, ale mogą to zrobić w domu. Warto podkreślić też, że do Wielkiej Brytanii mogą przylecieć wyłącznie Brytyjczycy i rezydenci tego kraju, a korytarze powietrzne w tym momencie są zawieszone. Pakiet hotelowy na czas kwarantanny należy wykupić przez internet, zanim wejdziemy na pokład samolotu, ponieważ to będzie wszystko sprawdzone po przylocie. Taki pakiet kosztuje 1750 funtów za pierwszego dorosłego w hotelu, 650 funtów za dodatkową osobę dorosłą albo dziecko powyżej 12 roku życia, a dziecko 5 do 12 lat 325 funtów. Wszystkie dokumenty są sprawdzane po przylocie. Jeśli mamy te dokumenty, pracownicy lotniska eskortują nas do bagażu i później z bagażu obsługa lotniska zabiera nas albo do hotelu, albo jest na przykład taksówka albo autobus, shuttle bus, aby mieć pewność, że tam dotrzemy i się zakwaterujemy. Jeśli natomiast nie posiadamy jakiegoś wymaganego dokumentu, na przykład negatywnego wyniku testu na COVID-19, to wtedy czeka nas kara 480 funtów i trzeba ten test zrobić i oczywiście za niego zapłacić.
A czy można przylecieć do Anglii, a następnie drogą lądową dostać się do Szkocji, aby obejść obowiązek kwarantanny w hotelu?
– Z tego, co wiem, to nie. W czasie kwarantanny, również tej domowej, trzeba zrobić dwa testy na COVID-19. I te dwa testy są wysyłane na dany adres, który podamy w formularzu. No to jak zrobimy te testy i jak je odeślemy, jak będziemy pod innym adresem w tym czasie?
Zawsze można podać adres w Szkocji.
– Nie, bo musisz mieć kwarantannę w Anglii. Jak przylatujesz do Anglii, to musisz mieć kwarantannę w Anglii. W Wielkiej Brytanii obowiązuje zakaz przemieszczania się dalej niż 5 mil od domu. Nie możemy sobie dowolnie podróżować pomiędzy Anglią a Szkocją. Za to jest kolejna kara 1000 funtów.
To teraz wróćmy do początku. Co jeśli naprawdę musimy lecieć za granicę?
– W tym momencie nie ma prawie żadnych lotów. Z Edynburga jest bodajże Kraków co sobotę, ale do Hiszpanii nic nie lata, do Holandii nic nie lata. Słowacja, Rumunia, Bułgaria – nie polecimy. Pierwsze loty na razie Ryanair planuje od 29 marca. Na razie. Bo oczywiście to wszystko cały czas się zmienia. Więc w tym momencie wylot za granicę jest bardzo utrudniony. Pamiętam, że z pierwszymi lotami w styczniu było tak, że potrzebny był negatywny test na COVID-19 i był wielki raban na lotnisku, ponieważ bardzo dużo osób przyleciało tutaj do rodziny na święta i na Sylwestra, wracało na przykład do Portugalii albo do Niemiec, a w międzyczasie zmieniły się zasady, jeśli chodzi o podróżowanie. W opanowanie sytuacji musiała być zaangażowana policja i służby ochrony lotniska, ponieważ ludzie się awanturowali. Moja rada dla podróżujących: sprawdzać, sprawdzać i jeszcze raz sprawdzać wszystkie zasady i to nie tylko kraju, do którego chcemy lecieć, ale też przewoźnika.
Te zasady się różnią?
– O tak! KLM jak ostatnio latał, to na tych ostatnich lotach, nie dość, że ktoś miał swój test na COVID-19 zrobiony i miał negatywny, to jeszcze na lotnisku były osoby zatrudnione przez KLM, check-in się wcześniej otwierał i robili te testy jeszcze raz pasażerom, zanim weszli na podkład i od razu mieli wyniki. Albo na przykład w Air France mogłaś mieć tylko maseczki jednorazowe i one tam były przy boardingu i każdy musiał wziąć taką jednorazową.
Jakie są przewidywania na ten temat tego, jak długo to ma trwać? Wiadomo, kiedy Szkocja i ogólnie Wielka Brytania się znów otworzą?
– Nie wiadomo. Na razie we wtorek ogłoszono, że od poniedziałku otwierają się szkoły, przedszkola i szkoły od pierwszej klasy do trzeciej. Ale wydaje mi się, że dopóki większość osób nie będzie zaszczepionych, to naprawdę trudno powiedzieć. Szkocja sobie dobrze z tym radzi w tym momencie i jest z tego dumna, właśnie dlatego, że te restrykcje są na bardzo wysokim poziomie. Często w ogóle Boris Johnson kopiuje Szkocję. Zasady wprowadzane w Szkocji, są zazwyczaj implementowane w Anglii z kilkudniowym lub tygodniowym opóźnieniem. Także widocznie Szkocja robi to dobrze. Wydaje mi się, że zależy po prostu, w jakim tempie i jak szybko zaszczepią te wszystkie osoby. Mówią, że może być to po wakacjach, aczkolwiek… Ja mam nadzieję, że w maju już coś się ruszy. Ale szczerze mówiąc, ja nie rezerwuję żadnych biletów w tym momencie, bo nie chcę później przekładać. Obecnie latają katarskie linie do Dohy, Ryanair do Krakowa, Air France do Paryża. Większość krajów teraz jeśli jeszcze coś lata, to wymagane jest, aby pasażer był obywatelem lub rezydentem, więc Polak do Polski poleci, ale Brytyjczyk bez paszportu polskiego już nie. Dużo lotów jest odwoływanych. KLM ma zacząć latać znowu do Amsterdamu w marcu. Mówi się o tym, że te hotele kwarantannowe potrwają do końca marca, ale oczywiście to zależy od rozwoju sytuacji.
A co z „paszportami szczepiennymi”? Myślisz, że to możliwe, że bez szczepienia ludzie nie będą podróżować?
– Nie można wprowadzić takiego wymogu, dopóki szczepionka nie będzie dostępna w równym stopniu dla wszystkich. Tymczasem cały czas trwają szczepienia osób starszych i pracowników kluczowych. Wiec o to możecie być spokojni. Jeśli taki wymóg zostałby wprowadzony, to byłaby to dyskryminacja. A Wielka Brytania, a w szczególności Szkocja są bardzo czułe na punkcie unikania dyskryminacji wobec swoich obywateli i rezydentów.
Jak Twoim zdaniem pandemia wpłynie na branżę lotniczą?
– Na tę branżę pandemia wpłynie bardzo dotkliwie. W jakim stopniu to zależy, jakie linie i czy dane linie lotnicze dostały jakąś pomoc od państwa czy nie. Bo wiadomo, że te linie mniejsze, które ciężko już przędły przed wirusem, to się nie utrzymają, bez jakichkolwiek pomocy. Niektóre linie lotnicze np. przedłużyły możliwość wymiany niewykorzystanych voucherów na loty do maja 2022. Ja pracuję w firmie Swissport, która zajmuje się obsługą naziemną między innymi Ryanaira, KLM, Qatar, Emirates. Emiraty zapowiedziały, że na minimum rok, może dwa lata, zawieszają działalność i loty z Edynburga do Dubaju. I w tym momencie ten cały zespół nie ma pracy. Wielu pracowników jest na furlough, w ramach którego wypłacane jest 80% pensji. Każda firma związana z turystyką i transportem straciła miliony przez pandemię. Ale jak to się tylko skończy, a skończy się na pewno, to jest szansa, że część z tych zwolnionych osób będzie mogła wrócić do pracy. U nas w pracy mówi się tym osobom, aby nie wyrzucały uniformów, jak się to wszystko ruszy, no to wiadomo, że w pierwszej kolejności wolą zatrudnić osoby, które znają, którzy są sprawdzeni niż od nowa robić stałą rekrutację, szkolić osoby, bo to zajmie czas i kosztuje pieniądze. Jest zatem światełko w tunelu! I tak jak rozmawiałyśmy o tym, kiedy to się skończy, to należy z całą mocą podkreślić, że to zależy tylko od nas. Nasza przyszłość leży w naszych rękach. Im bardziej będziemy przestrzegać obecnie panujących zasad, tym szybciej pokonamy wirusa i znowu będziemy mogli podróżować bez ograniczeń!