Dlaczego symbolem Szkocji jest jednorożec? Ponieważ to jedyne zwierzę, które jest w stanie pokonać lwa, który jest symbolem Anglii. Szkocki komik Frankie Boyle świetnie określił napięte relacje między Szkotami i Anglikami w jednym ze swoich niewybrednych żartów: „W Szkocji mamy mieszane uczucia co do globalnego ocieplenia, ponieważ możemy siedzieć w górach i patrzeć, jak Anglicy toną”.
Tymczasem w świadomości Polaków Szkocja nie istnieje jako osobny kraj i często jest błędnie nazywana Anglią, co rodowitych Szkotów doprowadza do uzasadnionego szału. Często słyszę od polskich przyjaciół, rodziny, a nawet kolegów dziennikarzy pytania: „Co tam słychać w tej Anglii?” Mimo że doskonale wiedzą, że od kilku lat mieszkam w Edynburgu. Sama złapałam się w tę pułapkę, gdy świeżo po przeprowadzce do Szkocji zamówiłam w kawiarni „full English breakfast”. Gdyby wzrok kelnera mógł zabijać, dziś nie pisałabym tego felietonu.
Podobne pomyłki zaobserwowałam przy okazji spisu powszechnego. Aktywiści, media i organizacje polonijne grzmiały: „wypełnienie kwestionariusza jest prawnym obowiązkiem każdego Polaka mieszkającego w Zjednoczonym Królestwie”. Czyżby? Otóż nie. Cenzus był przeprowadzany, owszem, ale w Anglii, Walii i Irlandii Północnej. Szkocja ze względu na pandemię koronawirusa spis powszechny swoich mieszkańców przeniosła na przyszły rok. Bardziej niż ten błąd zastanawiała mnie reakcja, gdy zwracałam uwagę na ten niuans. Zwykle to było machanie ręką, „oj tam, oj tam, przecież większość Wielkiej Brytanii to przecież Anglia”.
To sugerowało, że ten błąd nie wynikał z braku wiedzy, tylko raczej z przekonania, że Szkocja to drugorzędny, mało istotny kawałek kraju. To tak jakby powiedzieć, że Polska to przede wszystkim Mazowsze. Bo przecież tam jest stolica i mazowieckie to największe województwo.
Tymczasem Szkoci i Anglicy są częścią tego samego kraju dopiero od nieco ponad 300 lat. Wcześniej co prawda byli w unii personalnej z Anglią, ale zachowywali pełnię autonomii. Dopiero niefortunne próby kolonizacji (o czym pisałam miesiąc temu) doprowadziły kraj do bankructwa i Szkoci musieli zdać się na łaską i niełaskę angielskiego skarbcakrólewskiego. Z czym nie pogodzili się zbyt łatwo, o czym świadczą tragiczne losy powstań jakobińskich.
Szkotom bliżej do ludów skandynawskich niż do Anglików czy Walijczyków, z którymi przyszło im żyć w przymierzu. Jeśli przyjrzeć się uważnie historii Szkocji bliżej im również do Polaków, z którymi relacje sięgają dużo dalej niż ostatnia fala emigracji ekonomicznej czy II wojna światowa. Szkoci to też typowi przedstawiciele ludów północy: bezpośredni, nieco grubo ciosami, oszczędni i zawsze gotowi na wszelkie niespodzianki surowego klimatu. Ale są też serdeczni, gościnni i dużo bardziej skłonni do okazywania prawdziwych emocji niż ich sąsiedzi z południa.
Szkocja to miejsce, gdzie nazwanie jajek z bekonem i fasolką angielskim śniadaniem jest obraźliwe, a brytyjski Union Jack noszony w jakiejkolwiek formie w miejscu publicznym to jawne szukanie guza. I gdzie szkocki nacjonalizm, co można uznać za fenomen na skalę światową, bo nie łączy się z wrogością do imigrantów. Chyba że pochodzą z Anglii.
W maju w Wielkiej Brytanii odbędą się wybory lokalne w tym także do szkockiego parlamentu. Zbiega się w to czasie z wysokim i stabilnym od wielu miesięcy poparciem dla idei niepodległości Szkocji. Po chwilowym wahnięciu w stronę unionistów na przełomie lutego i marca spowodowanym oskarżeniami (jak się okazało nieuzasadnionymi) o nadużycie władzy przez pierwszą minister Nicolę Sturgeon, entuzjastów niepodległości ponownie przybywa. W kampanii wyborczej Scottish National Party (SNP, pol. Szkockiej Partii Narodowej) jednym z postulatów jest zorganizowanie drugiego referendum niepodległościowego. Wobec sukcesów rządu szkockiego w walce z epidemią, nieudolnie przeprowadzonego brexitu i faktu, że Szkocja głosowała za pozostaniem w Unii Europejskiej, jest to wielce prawdopodobne.
Niewykluczone, że w przeciągu kilku najbliższych lat na mapie Europy pojawi się nowy kraj. Niby dobrze znany, ale wciąż nieodkryty. Wtedy szybko będziemy musieli się nauczyć, że Szkocja to jednak nie Anglia.
Magdalena Grzymkowska
Jarek
Świetny felieton, zgodny z tematem, edukacyjny, czasami zabawny. Dziękuję.