Trwa projekt zbiórki funduszy na zakup historycznego pianina produkcji Feliksa Yaniewicza – polskiego wirtuoza, skrzypka, zasłużonego działacza kultury w Wielkiej Brytanii i współtwórcy festiwalu w Edynburgu. Pianino, które zostało gruntownie wyremontowane, docelowo miałoby stanąć w Domu Kombatanta przy Drummond Place w Edynburgu i służyć kolejnym pokoleniom polskiej społeczności w Szkocji.
W przyszłym tygodniu 7 kwietnia o godz. 19.00 odbędzie się wykład online zorganizowany przez Polsko-Szkockie Towarzystwo Kulturalne przybliżający sylwetkę muzyka. O swoim przodku opowie Josie Dixon, która jako pierwsza odnalazła instrument.
Link do zbiórki internetowej bit.ly/Yaniewicz
Apelujemy o hojność rodaków w celu zachowania ważnego symbolu dziedzictwa kulturowego Polaków na Wyspach i ich wkładu w kulturę Zjednoczonego Królestwa.
Josie Dixon, potomkini Feliksa Yaniewicz
Kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się o tym pianinie, byłam poruszona. Tak piękny instrument, który jest bezpośrednio związany z moim pra-pra-pra-pra-pra dziadkiem! Jego nazwisko widnieje na inskrypcji nad klawiaturą, jak i wewnątrz instrumentu. Jego podpis odpowiada podpisowi na jego akcie małżeństwa, więc musiał on tego dokonać osobiście. Niesamowite! Moim pierwszym odruchem było to, że należał do rodziny, ale obudziłem się następnego ranka i pomyślałem: ten instrument ma historię do opowiedzenia! Wtedy właśnie zacząłem myśleć o wystawie, którą planujemy na 2022 rok, gromadzącej pamiątki po Yaniewiczach, które pochodzą z różnych gałęzi rodziny, w tym jego piękny inkrustowany futerał na skrzypce (w którym kiedyś znajdowały się Stradivarius i Amati). Kolejną rewelacją były badania przeprowadzone przez konserwatora fortepianu, Douglasa Hollicka – fascynujące było dowiedzieć się więcej o moim przodku z tak wielu różnych źródeł historycznych.
Oprócz powyższych powodów muzycznych, historycznych i politycznych, czuję bardzo osobisty związek z Yaniewiczem. Portret, który wisiał w domu mojej babci, zawsze mnie fascynował i sprawiał, że zastanawiałam się nad tą przystojną, enigmatyczną i uduchowioną postacią. Odkryłam, że był to człowiek o wielkim dynamizmie, energii i polocie, prawdziwie charyzmatyczny wykonawca, którego grę określano w jego czasach jako „doskonałe arcydzieło sztuki”. W jego koncertach skrzypcowych słychać żywą mieszankę tradycji muzycznych, zaszczepiającą polskie melodie ludowe na styl inspirowany Mozartem; z hojną szczyptą włoskiej brawury wirtuozowskiej w jego własnym wykonaniu, nic dziwnego, że był sensacją! Jego muzyka tak bardzo wyraża to, kim był: miejskim kosmopolitą, ale też wiernym swemu polsko-litewskiemu dziedzictwu. Słucham jego pięknej Elegii na skrzypce i fortepian i zastanawiam się, kogo opłakiwał: może jedno ze swoich dzieci, które nie przeżyło okresu niemowlęcego, a może swoją ojczyznę, do której nigdy nie powrócił. To wspaniałe, że jego muzyka zachowała się w Polsce w ciągu tych stuleci; nie mogę się doczekać, kiedy znów będzie można ją usłyszeć w Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkał, gdzie przetrwała jego rodzina i gdzie odcisnął swoje znamię na naszej kulturze muzycznej.
Feliks Yaniewicz jest wspaniałym przykładem istotnej roli, jaką odegrali migranci w kształtowaniu naszej kultury. W świecie po brexicie ważniejsze niż kiedykolwiek jest zrozumienie, że nasze dziedzictwo artystyczne opiera się na kosmopolitycznej kulturze, która sięga wieków wstecz. Swoboda przemieszczania się, która istniała dla muzyków takich jak Yaniewicz, umożliwiła bogatą wymianę kultur, która jest istotną częścią naszej tożsamości. To jest coś naprawdę cennego, co musimy zachować i czego musimy bronić: w przeszłości możemy znaleźć inspirację dla naszej przyszłości.
Leszek Wieciech, były konsul generalny RP w Edynburgu (1995–1999)
W 1995 roku objąłem stanowisko Konsula Generalnego RP w Edynburgu. Był to czas, kiedy wielu przedstawicieli emigracji niepodległościowej już odeszło lub też było w bardzo zaawansowanym wieku. Nowa emigracja jeszcze nie miała miejsca – stała się możliwa dopiero po 2004 roku. I otóż po przyjeździe do Szkocji zorientowałem się, że pamięć o wielu polskich śladach w Szkocji (zwłaszcza tych nie związanych z pobytem polskich oddziałów w Szkocji w czasie II wojny światowej) zanika. Postanowiłem więc dokonać inwentaryzacji poloników w Szkocji – wraz z dokumentacją fotograficzną. Materiał ten wykorzystywałem podczas różnych odczytów i wykładów – zarówno na szkockich uniwersytetach i w szkołach, jak też na spotkaniach środowiska polonijnego. Wyjeżdżając do Polski w 1999 roku kilka brudnopisów przekazałem liderom organizacji polonijnych i – o ile mi wiadomo – zostały one wykorzystane podczas tworzenia w ostatnich latach poświęconych Polonikom opracowań. Na szczęście, udało mi się utrzymać kontakt z wieloma przedstawicielami środowiska polonijnego w Szkocji. Dzięki temu regularnie odwiedzam Szkocję i np. uczestniczyłem w ceremonii odsłonięcia pomnika Misia Wojtka w 2015 roku czy też pomnika gen. Maczka w 2018 roku.
A jeśli chodzi o Feliksa Yaniewicza, o jego obecności w Szkocji dowiedziałem się w 1996 z artykułu p. Ewy Doyle. Uważam, że przypominanie wkładu polskich artystów w rozwój kultury szkockiej jest ważnym elementem, wpływającym na odbiór Polaków przez gospodarzy. Feliks Yaniewicz, Fryderyk Chopin, Jerzy Maksymiuk, polskie teatry na Festiwalach Edynburskich – to tylko wybrane przykłady. Niezależnie od tego uważam, że Feliks Yaniewicz był wspaniałym kompozytorem i jego muzyka zasługuje na przypomnienie – nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale też w Polsce. Na YouTube można znaleźć kilka nagrań jego utworów, są wspaniałe.
Oprac. Magdalena Grzymkowska