20 kwietnia 2021, 08:30
Tomasz Żyrmont: W muzycznej czasoprzestrzeni
Pandemia nam wszystkim pokrzyżowała plany, ale jestem przekonany, że z chaosu mogą powstać fascynujące rzeczy, co będzie słyszalne w muzyce i ogólnie sztuce bieżącej dekady – mówi Tomasz Żyrmont, lider zespołu Groove Razors, w rozmowie z Piotrem Gulbickim.

Fot. Monika S. Jakubowska. Na zdjęciu: Groove Razors w akcji. Od lewej: Tomasz Żyrmont, Lorenzo Bassignani (gościnnie), Nik Svarc, Laurie Lowe, Alan Short

 

Niedawno na rynku ukazała się wasza płyta.

– Z czego bardzo się cieszę, bo długo na nią czekaliśmy. Materiał jest mocno osadzony w stylistyce jazz fusion, z szerokim użyciem instrumentów akustycznych oraz elektrycznych. Na krążku znalazło się dziewięć kompozycji mojego autorstwa plus całkowicie improwizowany bonus track. W sesji studyjnej uczestniczyło siedmiu muzyków.

Koronawirus wam nie przeszkodził.

– Nagrania zaczęliśmy w czerwcu 2019 roku, a więc jeszcze przed pandemią. Kolejny etap, czyli okres produkcji, niestety zbiegł się z pierwszymi restrykcjami i lockdownem, co wpłynęło na przesunięcie terminu wydania płyty. W dodatku promocyjne koncerty na żywo zostały odwołane, a ograniczenia przekreśliły nasz występ online ze względu na zbyt dużą liczbę muzyków na scenie. Niemniej album żyje własnym życiem – utwory były emitowane na antenie kilku rozgłośni w Polsce, w tym w Radio Jazz, Radio Wnet i Radio Poznań, a w promocję zaangażowały się między innymi Instytut Kultury Polskiej w Londynie, Jazzwise Magazine, Era Jazzu i portal Jazziz. Do słuchaczy staramy się również dotrzeć poprzez kanał Groove Razors na YouTube.

To wasza druga płyta.

– I zupełnie odmienna od pierwszej, wydanej dekadę wcześniej. W przeciwieństwie do tamtej cechuje się bardziej drapieżnym brzmieniem gitar, większą różnorodnością instrumentów klawiszowych, a przekaz muzyczny mówi o tym, co nas przenika. Space – w odniesieniu do harmonii i kompozycji oraz time – jako rytm, ekspresja. Płyta jest o 20 minut dłuższa od debiutanckiego albumu, za to łączy je fakt, że zostały wydane na krążkach i są dostępne na najważniejszych portalach streamingowych – Spotify i Apple Music.

Zespół tworzą muzycy różnych nacji.

– To barwny konglomerat. Alan Short, Włoch amerykańskiego pochodzenia, gra z nami niemal od początku, jako saksofonista i flecista wnosząc wiele kreatywności, energii oraz spontaniczności.

Chris Webb, Brytyjczyk o polskich korzeniach, współpracował z zespołem w początkowym etapie działalności, ale na stałe figuruje w składzie od dwóch lat. Jest świetnym basistą, a także producentem muzycznym, to w jego Friary Studios w Milton Keynes nagraliśmy album.

Nik Svarc dołączył do grupy w 2017 roku i dojeżdża do Londynu aż z Leeds. To bardzo solidny i aktywny gitarzysta, z wielkim sercem do muzyki fusion.

Z kolei perkusista Laurie Lowe jest Anglikiem, ale w żyłach ma hiszpańską krew, jako że z tego słonecznego kraju wywodzi się jego babcia, która grała na instrumentach perkusyjnych. To właśnie z Laurie’m w 2009 roku założyłem Groove Razors, gdzie jestem pianistą, liderem i komponuję muzykę. Wszyscy doskonale się rozumiemy zarówno na scenie, jak i prywatnie.

Na płycie „Spacetime” gościnnie wystąpił też rozchwytywany brytyjski perkusjonista Matt Hodge, którego na pewno zaprosimy do kooperacji w przyszłości.

W tym miejscu warto podkreślić, że od początku działalności zespołu jego skład był mocno międzynarodowy. Współpracowało z nami wielu artystów pochodzących między innymi z Włoch, USA, Australii, Filipin, Trynidadu, Hiszpanii i Polski. Jedni sporadycznie, inni regularnie, w tej drugiej grupie byli basiści Lorenzo Bassignani i Kevin Glasgow, gitarzyści Luca Boscagin i Ant Law oraz saksofonista Dean Mongerio.

Wasza muzyka ewoluuje.

– Nazwa zespołu odnosi się do dynamicznego i mocno osadzonego groove’u, który był podstawową moich pierwszych kompozycji, dlatego znajomi komentowali, że gramy ostro i z brzytwą. To nadal pozostało, natomiast mając za sobą wiele lat wspólnego koncertowania grupa brzmi nieco inaczej niż na początku, jako że wszyscy mamy świeże inspiracje oraz spojrzenie na muzykę. Życie osobiste i podróże również wpływają na rozwój oraz zmiany. Chociażby utwór „Stepping On Rocks” został zainspirowany spacerami po pustyni w Arizonie, a „Unveil the Horizon” intensywnością życia w Londynie i poszukiwaniem tu otwartych przestrzeni. Z kolei „Escape” to totalne uwolnienie się poprzez spontaniczną improwizację. Na koncertach na żywo częściej zdarzały się nam takie niezaplanowane elementy albo nagłe zwroty w aranżacji spowodowane interakcją, kreatywnością, wolnością. Nasz repertuar może też wskazywać na fascynacje sprzed lat, kierunek w jakim podążam i co mnie interesuje.

???

– Inspiracje kosmosem, fenomenem ludzkiej świadomości, podróżami w głąb siebie. W muzyce przede wszystkim cenię otwartość, wpływ na wyobraźnię i emocje wywoływane u słuchaczy, a jej piękno dostrzegam w tym, że uczy patrzeć na świat w inny, twórczy sposób.

Tu ciekawostka. Byłem w wielu interesujących miejscach, w różnych zakątkach świata, jednak bodaj najbardziej zafascynowało mnie Maroko. Wybrałem się tam na tygodniowe wakacje cztery lata temu, zwiedziłem Rabat i Casablancę, będąc pod wielkim wrażeniem lokalnej kultury, tak odmiennej od naszej. Ludzie siedzący na ulicach, tragarze noszący na plecach różne przedmioty, stare samochody – miałem wrażenie, jakby czas się zatrzymał. Znajdując się wśród tubylców zapatrzonych w przypływ oceanu oraz zachodzące słońce czuć było mistycyzm i ich autentyczne połączenie z Bogiem. Od razu przypomniał mi się utwór „Mystic Time”, który napisałem rok wcześniej, ale w tamtej rzeczywistości odnalazłem jego odbicie.

Masz muzycznych mistrzów na których się wzorujesz?

– Każdy mój nauczyciel na danym etapie rozwoju był najlepszym wzorem. W edukowaniu innych, czym obecnie sam się zajmuję, dostrzegam także wielką szansę dla samorozwoju, aby stawać się swoim własnym mistrzem. Grając ze znakomitymi artystami można nauczyć się najwięcej, a słuchając tych wybitnych czerpać z ich mocy, aby płynąć na swojej fali. Wśród pianistów najbardziej zachwycali mnie Herbie Hancock, Chick Corea czy Wojciech Niedziela, a w muzyce Groove Razors, poza Hancockiem, słychać nawiązania do takich tuzów jak chociażby legendarny zespół Yellowjackets. Przy czym każdy członek naszej formacji ma swoich własnych muzycznych guru – Scotta Hendersona (gitara), Dennisa Chambersa (perkusja) czy Michaela Breckera (saksofon).

Występowaliście podczas wielu znanych imprez.

– Można długo wyliczać, między innymi London Jazz Festival, East European Jazz Festival, Jazz FM’s Discovery Show, Yamaha Music Live, Jazz FM Live, Soho Jazz Jam czy World Travel Market London. Na wszystkich tych koncertach mieliśmy świetną międzynarodową publikę, która dawała mocny impuls do działania, a wśród widzów znajdowali się zarówno nasi stali fani, jak i osoby przypadkowe, które wybrały się na występ z ciekawości, przeglądając festiwalowe zapowiedzi.

Graliście też w Polsce.

– Tylko raz, w 2019 roku, w moim rodzinnym Gorzowie Wielkopolskim. Tamtejsza publiczność jest spragniona muzycznych emocji, reaguje bardzo żywiołowo, dlatego od początku do końca odbieraliśmy na tych samych falach. Wspaniały, niezapomniany koncert, dla mnie tym bardziej szczególny, że właśnie wtedy poznałem moją obecną narzeczoną. Od razu wpadliśmy sobie w oko, potem utrzymywaliśmy regularny kontakt, a pół roku później Jagoda przeprowadziła się do Londynu i obecnie mieszkamy razem.

Świetne przyjęcie w Polsce sprawiło, że w planach mieliśmy tam kolejne koncerty, ale wszystko pokrzyżowała pandemia.

W czasach „nowej normalności” nie będzie już tak, jak wcześniej?

– Mocno liczę, że nadrobimy brak scenicznej aktywności, natomiast ciężko przewidzieć, kiedy powróci duch imprez i wydarzeń artystycznych oraz jakie ślady koronawirus pozostawi w systemie organizacji koncertów, podróżowania, świadomości ludzi. Ja szybko postanowiłem dostrzec plusy, zachować dystans do tego, na co nie mam wpływu i w ostatnim okresie napisałem kilka nowych kompozycji – zarówno pod kątem zespołu, jak i solowych. Próby oraz koncerty w najbliższych tygodniach jeszcze nie wchodzą w grę, więc ciężko o konkretne plany, ale wspaniale będzie się znów spotkać z kolegami i razem zagrać. Pamiętajmy, że z chaosu mogą powstać fascynujące rzeczy, co – jestem przekonany – będzie słyszalne w muzyce, tekstach piosenek i ogólnie sztuce bieżącej dekady…

 

Tomasz Żyrmont

Pianista, kompozytor, nauczyciel muzyki. Założyciel i lider zespołu Groove Razors oraz akustycznego projektu Tomasz Zyrmont Trio, działającego w latach 2012 – 2019. Występował solo i gościnnie z różnymi muzykami, w tym Yaronem Stavim, Tony’m Kofim, Adamem Bałdychem, Krzysztofem Urbańskim. Pochodzi z Gorzowa Wielkopolskiego, od 2008 roku mieszka w Londynie. Ukończył studia w klasie fortepianu jazzowego na Akademii Muzycznej w Katowicach oraz w Guildhall School of Music and Drama w Londynie. Koncertował w Wielkiej Brytanii, Polsce, Niemczech, Francji, Belgii, Luksemburgu i Stanach Zjednoczonych.

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_