Dla mnie góry to szczerość. W górach jesteś prawdziwy. Tam wszystko z nas wychodzi. Możesz w życiu udawać, że jesteś kimś, kim nie jesteś. A w górach prędzej czy później wyjdą z nas wszystkie cechy charakteru. I te dobre, i te złe – mówi Natalia Popielska, Snufkin’s Girlfriend (Dziewczyna Włóczykija), której konto na Instagramie obserwuje 6,5 tysiąca osób w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską.
Jak to się stało, że trafiłaś do Szkocji?
– Po zdaniu matury międzynarodowej mogłam zaaplikować na różne uczelnie w Wielkiej Brytanii. Poznałam wtedy dziewczynę, która studiowała w Szkocji w Aberdeen. I ona zachwalała Szkocję, uniwersytet, kampus… Nie zastanawiając się nad tym zbyt długo, wybrałam Aberdeen, gdzie studiowałam antropologię, później prawa człowieka i prawo kryminalne. Nie polecam wybierania studiów w ten sposób, pod wpływem impulsu (śmiech). Przed wyborem uczelni należy zrobić porządny research. Ale mi to wyszło na dobre. Tu znalazłam swój drugi dom. Chociaż ze Szkocji na jakiś czas wyjechałam i mieszkałam w Brukseli, gdzie odbyłam staż w Komisji Europejskiej. Myślę, że tak miało być, że się znalazłam w Szkocji. Dalej pracuję na uczelni w Glasgow i zajmuję się projektami unijnymi, ale też projektami międzynarodowymi, głównie w zakresie innowacji społecznych.
Mogłabyś powiedzieć coś więcej? Bo zajmujesz się programami europejskimi, a przecież Wielka Brytania już nie jest częścią Unii.
– Tak, ale jakby cały czas możemy jednak w programach unijnych uczestniczyć na takich zasadach jak np. Norwegia. Co prawda, zrezygnowaliśmy z Erasmusa, ale jest już inny program. Jest też taki program unijny Horizon Europe i cały czas możemy w nim uczestniczyć, możemy być też koordynatorami projektów. W zeszłym roku na naszej uczelni udało nam się zdobyć jeszcze trzy projekty unijne, gdzie jesteśmy koordynatorami, i nasi partnerzy faktycznie na początku mieli takie obawy, jak to będzie po brexicie. Ale Unia z uniwersytetami chce współpracować.
Czy szkockie uczelnie dla studentów z Polski pozostają niedostępne?
– Ostatnio miałam rozmowę z dziewczyną z Wrocławia i ona właśnie zastanawia się nad pójściem na studia w Szkocji, i też się zastanawiałam, jak to będzie. Każda uczelnia trochę inaczej podchodzi do brexitu. Sporo uczelni w Szkocji np. uniwersytet w Aberdeen, wprowadza swoje dofinansowania na kolejne lata dla studentów z Unii Europejskiej. Uniwersytety starają się wziąć sprawy w swoje ręce i zawalczyć o unijnych studentów. Wiem, że np. Aberdeen ma 30% studentów z Unii, a więc całkiem sporo. Jeżeli ktoś się teraz zastanawia nad studiami w Wielkiej Brytanii, to myślę, że jednak Szkocja nie jest całkiem takim złym kierunkiem właśnie ze względu na to, że Szkocja nigdy z Unii Europejskiej nie chciała wyjść, więc myślę, że jeżeli istnieje w przyszłości jakakolwiek szansa na jakieś dodatkowe dofinansowania z rządu szkockiego. Oczywiście nie teraz, bo trwa pandemia i działania rządu są skupione przede wszystkim na tym.
Ale powoli wychodzimy z tego kryzysu, przynajmniej widać światełko w tunelu. Szkocja powoli luzuje obostrzenia, a od niedawna można w końcu podróżować po kraju. Dzięki czemu możesz realizować swoją pasję, jaką jest chodzenie po szkockich górach.
– Plecak w góry już od dawna był spakowany (śmiech). Góry zawsze pomagały przewietrzyć głowę i jak dużo się rzeczy działo, było dużo pracy i różnych spraw, to człowiek pakował plecak, jechał w góry i tam był taki totalny reset, odpoczynek. Dla mnie zawsze to było bardzo ważne. Pandemia nam to odebrała, ale powoli wracamy do normalności.
Jakie miejsca na trekking w Szkocji polecasz?
– Mam mnóstwo ukochanych miejsc, ale myślę, że na początek wybrać się do Glencoe, ponieważ tam każdy znajdzie coś dla siebie. Byłam tam mnóstwo razy i za każdym razem przywożę stamtąd steki zdjęć, jakbym była tam pierwszy raz. Jeżeli jesteś początkującym piechurem, to są tam trasy kilkugodzinne dla zupełnie początkujących, na przykład Pap of Glencoe. Są też punkty widokowe, więc nawet nie musisz iść w góry, jeśli nie masz takiej ochoty. Ale są też takie fajne, poważne trasy, które możesz zrobić, również wspinaczkowe. W Lost Valley bardzo często ludzie rozbijają sobie obozy, palą ogniska, grają na gitarach. Bardzo fajny klimat. Tam też jest moja ulubiona góra Buachaille Etive Mor. Szczyt w kształcie stożka, takie K2 szkockich gór. Przyjemna trasa z przepięknymi widokami. Dla bardziej zaawansowanych z kolei jest Aonach Eagach, najwęższa grań w Wielkiej Brytanii. Tam już też trzeba mieć trochę doświadczenia. Ponadto uwielbiam góry na Isle of Skye, jak również Arrochar Alps.
Co odróżnia szkockie highlandy od polskich Tatr?
– Brak tłumów! Zawsze jak jestem w Polsce, to jadę w Tatry. Dla kogoś, kto normalnie chodzi sobie w highlandach i jedzie nagle sobie w Tatry to jest szok. Na przestrzeni lat taki outdoor w Polsce zrobił się bardzo popularny i też pewnie stąd tyle osób. Oczywiście góry są dla wszystkich, to nie jest tak, że ja mam większe prawo niż ty. Góry w Szkocji są niższe, więc w ogóle nie ma porównania do naszych Tatr, ale tu faktycznie możesz poczuć taką moc gór, tę samotność, jeśli jej potrzebujesz. Tylko ty, góra i szlak przed tobą. To znaczy w Szkocji szlaków nie ma jako takich albo nie są oznakowane. Niech to będzie pierwsza wskazówka dla osób wybierających się w szkockie góry: musisz się znać na mapie i na kompasie, bo tutaj naprawdę można się zgubić. Warto też poczytać o danym szczycie, przeanalizować trasy, jakimi wchodzili inni. Polecam stronę internetową walkhighlands.co.uk. Można tam znaleźć wiele tras, od tych dla osób początkujących po te naprawdę wymagające.
O czym jeszcze warto pamiętać?
– W górach pogoda jest zawsze nieprzewidywalna, ale w Szkocji możesz mieć dosłownie cztery pory roku w ciągu paru godzin. Jak zaczynasz wchodzić, świeci słońce, grzeje, rozbierasz się. Później jak zaczyna padać, to wszystko: śnieg, deszcz, grad. Dlatego też dużo firm outdoorowych tutaj testuje swoje ubrania. Czasami też w ogóle wieje tak, że musisz się wycofać, bo robi się niebezpiecznie. Mam wrażenie, że panuje takie trochę niezrozumienie szkockich gór. Ludzie sobie myślą, że to są takie górki, przecież nie są wysokie. Skoro byli na Giewoncie to dadzą sobie radę w Szkocji. Tylko że tutaj to przewyższenie potrafi być czasami dużo większe, bo w Tatrach zaczyna się po prostu od dużo wyższego pułapu, a tutaj zaczyna się w zasadzie od samego poziomu morza. Szczególnie jeśli ktoś pierwszy raz się wybiera, to polecam coś krótkiego na rozgrzewkę, a nie rzucać się na słynny Ben Nevis. Ratownicy w Szkocji co roku organizują naprawdę przeróżne takie akcje, w których warto wziąć udział. Oni uczą, co warto mieć w plecaku, jakie mieć ubrania, jak korzystać ze sprzętu, raków i czekana. Mimo to co roku jest sporo wypadków. Byłam raz świadkiem akcji ratunkowej właśnie na Ben Nevis. To był 1 stycznia 2019 roku. Szłam ze znajomymi od strony północnej. Było mroźno, ślisko i spadł świeży śnieg. Pamiętam, że wyprzedzała nas grupa studentów. My zdecydowaliśmy się wycofać, bo stwierdziliśmy, że jednak na tej grani jest zbyt niebezpiecznie. Warunki nie były sprzyjające i nie czuliśmy się pewnie, chociaż znaliśmy dobrze tę trasę. I nagle helikopter, widzimy ratowników, jak się opuszczają na linie. Przeczytaliśmy później w wiadomościach, że niestety dziewczyna tego upadku nie przeżyła.
Trzeba wiedzieć, kiedy należy zawrócić.
– Góry uczą pokory. Nie można zakładać, “co to nie ja, że ja już gdzieś tam byłem, coś zrobiłem, więc jestem ekspertem”. Nie. Mnie wiele razy zdarzyło się wycofać. Na przykład Ben Lui dla mnie zimą nie jest łaskawy. Już trzy razy próbowałam i nie mogłam wejść, bo były złe warunki. Nie mam z tym problemu, bo te góry tam będą. Także nie ma wstydu. Wstydem moim zdaniem jest bardziej właśnie parcie do przodu, zgrywanie bohatera i narażanie swojego życia. Dla mnie góry to szczerość. W górach każdy jest prawdziwy. Tam wszystko z nas wychodzi. Możesz w życiu udawać, że jesteś kimś, kim nie jesteś. A w górach prędzej czy później wyjdzie, czy masz wystarczającą wiedzę, czy jesteś wystarczająco przygotowany. Wyjdą też wszystkie cechy charakteru. I te dobre, i te złe. Mnie góry bardzo przytemperowały, bo ja kiedyś byłam choleryczką i mi pomagają pracować nad tą cechą charakteru. Dlatego na poważniejsze wyprawy warto iść z ludźmi, z którymi się dobrze znasz. A znajomym powtarzam: jeśli nie chcesz tracić czasu na ileś lat randkowania, to po prostu zabierz ją albo jego w góry. To doskonały test osobowości!