16 czerwca 2021, 12:31 | Autor: admin
Powietrze, ogień, woda

Marta Carillon (Fot. Krystian Data)

 

Jej życie kręci się wokół muzyki. Sama ją tworzy, wykonuje, a także uczy innych, w tym znane osoby. Ale Marta Carillon ma też inne pasje, o czym opowiada w rozmowie z Piotrem Gulbickim.

 

Pomimo pandemii realizujesz kolejne muzyczne projekty.

– Trzeba działać, bez względu na okoliczności. Ostatnio skomponowałam i nagrałam piosenkę na Międzynarodowy Festiwal Sztuki Quadriennale Betesda. Impreza, jak i towarzyszące jej wystawy nagrodzonych uczestników, odbędzie się w październiku w Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, Galerii Porczyńskich oraz Katolickim Centrum Kultury Dobre Miejsce w Warszawie.

Napisałam również tekst, melodię i wykonałam partię wokalną do YouTube Team Challenge, wspólnie z producentami muzycznymi z Niemiec: Paulem Marxem, Georgiem Siebertem i Matthiasem Basedowem. Piosenka nosi tytuł „Birds of Paradise” i opowiada o ludziach introwertycznych, ukrywających swoje emocje, przytłoczonych hałasem zewnętrznego świata. Takich, którzy pragną wolności.

 

Pracujesz też nad płytą…

– …która powinna się ukazać w listopadzie. Będzie na niej 10 moich autorskich utworów oscylujących wokół tematyki bratnich dusz, bliźniaczych płomieni, kosmicznej miłości. Całość utrzymana jest w klimacie elektronicznego, alternatywnego popu oraz dream popu, a krążek powstaje we współpracy z brytyjskim producentem Williamem Sellersem i wspomnianym już Georgiem Siebertem. Nad produkcją oraz aranżacją pracujemy w Yard Studios w Leighton Buzzard, potem dogrywam wokale i chórki, a następnie William i Georg zajmują się miksowaniem oraz masteringiem piosenek. Wszystko, oprócz moich wokali, powstaje na komputerze, a partie poszczególnych instrumentów nagrywamy na midi keyboardach. Eksperymentujemy, dodajemy ciekawe efekty, więc z pewnością brzmi nowocześnie.

 

To druga twoja płyta.

– I zupełnie inna od poprzedniej, zarówno pod względem stylu, instrumentów, jak i brzmienia. „Flying in Silence” nagrałam pięć lat temu w słynnym londyńskim The Premises Studios, na żywo, z czterema muzykami (Markiem Tomaszewskim – saksofon, Danielem Popiałkiewiczem – gitara, Caiem Marle-Garcią – gitara basowa i Joshem Stadlenem – perkusja). Utwory z tamtego krążka śpiewałam między innymi w National Theatre w Londynie podczas festiwalu „Watch this space”, a także w przepięknej Hertford College Chapel na Uniwersytecie w Oksfordzie. Magia tego miejsca – przyciemnione światła, akustyka, witraże – robi niesamowite wrażenie.

 

To najbardziej pamiętne koncerty w jakich uczestniczyłaś?

– Na pewno mocno zapadły mi w sercu. Ale jako że podczas swojej artystycznej kariery występowałam w wielu miejscach – w Polsce, Wielkiej Brytanii, Portugalii, Niemczech, Austrii, Danii, Holandii, Luksemburgu i Rosji – pięknych wspomnień nie brakuje. Chociażby udział w spektaklu „Four – Spirit of the Elements”, gdzie śpiewałam wokalizy na sopran, jako powietrze, woda i ogień, w Casino Estoril w portugalskim Cascais. Byłam na górze sceny, skąd mogłam podziwiać umiejętności akrobatów i tancerzy, scenografię, światła oraz całe to niezwykłe show.

 

Współpracujesz z różnymi artystami.

– To długa lista, są wśród nich między innymi producenci Steven Williams, William Sellers, Paul Kwitek, francuski duet John Castel & Xan Castel, kompozytorzy muzyki filmowej Simon Norman i Georg Siebert. Większość pracy wykonuję zdalnie – nagrywam u siebie i wysyłam im partie wokalne, kompozycje albo teksty.

 

Śpiewasz po angielsku.

– Głównie, ale też po polsku, a czasami zdarzają się piosenki francuskie i hiszpańskie. Wprawdzie nie mówię w tych dwóch językach, ale w takich sytuacjach uczę się wymowy i znaczenia słów konkretnego utworu. Znam za to trochę niemiecki i chiński, z tego ostatniego ukończyłam nawet kurs przygotowawczy do egzaminu na poziomie podstawowym, ale jeszcze nie miałam czasu go zdać.

 

W Londynie mieszkasz od dawna.

– Od 14 lat. Przyjechałam tu zaraz po ukończeniu studiów muzycznych w Polsce i na początku imałam się różnych rzeczy. Byłam kelnerką, kasjerką w sklepie ze zdrową żywnością, sprzedawałam bilety w teatrach na West Endzie, pracowałam przy obsłudze klientów w banku. A jednocześnie podążałam swoją artystyczną drogą. Zaczynałam od kameralnych koncertów w klubach, potem był Festiwal Cooltury w Shepherds Bush Empire, gdzie moja piosenka otrzymała nagrodę jury. Z kolei utwór „Crystal Cube” wygrał konkurs Instytutu Muzyki Współczesnej. Koncertowałam w Jazz Cafe POSK w składach kameralnych oraz jako solistka Denmark Street Big Band, śpiewałam w chórze jazowym Alle Choir, wystąpiłam w musicalu „Make Believe” w Kenton Theatre w Henley on Thames. Bardzo miło wspominam też kilkukrotne koncerty na Uniwersytecie Oksfordzkim – na jednym z nich był słynny historyk Norman Davies, z którym zamieniłam potem kilka zdań.

 

Poza pracą twórczą zajmujesz się działalnością dydaktyczną.

– Po trzech latach pobytu nad Tamizą zaczęłam uczyć gry na fortepianie oraz śpiewu w prywatnych szkołach muzycznych, prowadziłam warsztaty w placówkach musicalowych, ale później skupiłam się na klientach indywidualnych. Wśród osób, którym udzielam lekcji fortepianu, śpiewu i teorii muzyki są między innymi członkowie rodzin miliarderów: Mittal, Bhatia i Vandrevela, bankier Andrea Orcel, kolumbijska gwiazda muzyki tropical pop Amparo Sandino, słynna projektantka wnętrz Inge Moore czy rosyjski biznesmen, polityk i inżynier Alexander Milyavsky.

Na brak zajęć nie narzekam, ale jakby tego było mało prowadzę z Markiem Tomaszewskim wydawnictwo, w którym wydajemy serię książek „Teoria muzyki dla maluchów”. Są one kolorowe, z naklejkami, piosenkami i ćwiczeniami w języku polskim oraz angielskim, a korzystają z nich dzieci, nauczyciele, szkoły, a także rodzice praktycznie na całym świecie – poza Europą w Stanach Zjednoczonych, Singapurze, Malezji, Chinach, Japonii, Korei Południowej, Brazylii.

Inną moją pasją jest pisanie piosenek i wierszy dla dzieci oraz projektowanie ilustracji przedstawiających różne bajkowe postacie.

 

W Polsce twoje życie koncentrowało się wokół muzyki.

– Od kiedy pamiętam. Pochodzę z małej miejscowości Poświętne w województwie łódzkim – mama Jadwiga jest polonistką, obecnie prowadzącą własne przedszkole, z kolei tata Jan uczy muzyki. I to właśnie on wprowadził mnie w ten zaczarowany świat. Jako siedmiolatka wygrałam festiwal wokalny Gama w Radomiu, za co w nagrodę pojechałam na tygodniową wycieczkę do Paryża. Niedługo potem triumfowałam na festiwalach piosenki w Koninie i Kielcach, a także zdobyłam trzecie miejsce okraszone „Brązową Rybką” na festiwalu dla dzieci w Sopocie. Wydałam również dwie kasety, ze specjalnie napisanymi dla mnie utworami, których autorem był kompozytor Jerzy Szczyrba. W 1993 roku wróciłam do Sopotu, gdzie za wykonanie piosenki „Taki cud i miód”, z repertuaru Danuty Błażejczyk, otrzymałam Grand Prix i wtedy zwrócił się do mnie Jacek Cygan, proponując dołączenie do jego słynnej Dyskoteki Pana Jacka. Wykonywaliśmy wielkie przeboje dziecięce, a jedną z moich solowych piosenek była „Ostra Panienka”. Trasy po Polsce, koncerty telewizyjne, radiowe, Sala Kongresowa, Teatr Polski, katowicki Spodek… – sale były zapełnione po brzegi. Śpiewałam z Krzysiem Antkowiakiem, Edytą Górniak, Majką Jeżowską, Anną Jurksztowicz, Karoliną Gruszką, czasami na scenie razem z nami pojawiali się też Marcin Daniec, Kasia Kowalska czy Robert Gawliński. To był niezwykle intensywny i cudowny czas, z zespołem spędziłam pięć wspaniałych lat.

 

W międzyczasie przeprowadzając się do Warszawy.

– Jako siedmiolatka zdałam egzamin do szkoły muzycznej w Radomiu, gdzie przez kolejne sześć lat uczyłam się w klasie fortepianu. Pewnego dnia przyjechał do nas profesor Witold Kurdwanowski, nauczyciel kształcenia słuchu i harmonii w elitarnej Szkole Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Warszawie, żeby prowadzić zajęcia przygotowawcze dla dzieci, które chciałyby zdawać do tego liceum. Ja też znalazłam się w owej grupie. Zadanie polegało na napisaniu kilku dyktand muzycznych, co zrobiłam bezbłędnie, po czym profesor podszedł ze mną do mojego taty mówiąc: „Pańska córka to bardzo zdolna bestia, może rozważą państwo egzaminy do mojej szkoły”. Na liceum byłam jeszcze za młoda, ale mogłam zdawać do siódmej klasy podstawówki, połączonej ze szkołą muzyczną i tak też się stało. Przez sześć lat mieszkałam w bursie, po ukończeniu szkoły podstawowej kontynuowałem naukę w liceum muzycznym, a następnie na wydziale rytmiki Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina. W 2007 roku obroniłam pracę magisterską z wynikiem celującym i niedługo potem, szukając nowych wyzwań, wyjechałam do Londynu. Tu z czasem ukończyłam trening metody wokalnej Estill w Royal Academy of Music oraz kurs pisania piosenek w Berklee College of Music.

 

Osiągnęłaś to, co zamierzałaś?

– Nie mogę narzekać, spełniam się na różnych polach, zaaklimatyzowałam się w nowym środowisku. Myślę, że największe muzyczne sukcesy jeszcze przede mną, ale sporo czasu poświęcam też na zgłębianie meandrów psychologii. Zainteresowałam się tą tematyką będąc w liceum, kiedy zaczęłam prenumeratę pisma „Charaktery” i ciągle mnie to pasjonuje. Do tego stopnia, że niedawno rozpoczęłam studia online z psychologii na Uniwersytecie w Oksfordzie…

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_