21 czerwca 2021, 09:24
Michał Siewniak: Droga w nieznane
Brexit, pandemia, tendencje odśrodkowe. W jakim kierunku podąża Wielka Brytania? Na ten temat z samorządowcem i działaczem społecznym Michałem Siewniakiem rozmawia Piotr Gulbicki.

Wielka Brytania opuściła Unię Europejską niemal półtora roku temu, ale nowe regulacje funkcjonują dopiero od stycznia. Efekty są widoczne?

– Globalny paraliż światowej gospodarki, będący następstwem koronawirusa, powoduje, iż trudności związane z Brexitem nie są dla brytyjskiego rządu priorytetem. Pomaga to zamaskować kłopoty i minie trochę czasu, zanim sytuacja polityczna oraz gospodarcza się ustabilizuje. Brak pracowników w niektórych sektorach gospodarki, na przykład w rolnictwie czy hotelarstwie, dopiero odciśnie swoje piętno, niemniej różne problemy już teraz są odczuwalne, chociażby zwiększona biurokracja w porcie Dover, dodatkowe cła na szereg produktów czy wojna szczepionkowa. Rządzący zapewniali, że handel będzie łatwiejszy, kraj stanie się liderem postępu w światowej gospodarce, a póki co jest dokładnie odwrotnie. Zauważmy, że eksport Wielkiej Brytanii do Unii spadł w styczniu aż o 40 procent.

Ta sytuacja odbije się na tutejszym rolnictwie?

– Niewątpliwie. Co prawda rząd zwiększył do 30 tysięcy liczbę wiz dla pracowników sezonowych, którzy będą mogli przyjechać na okres do sześciu miesięcy, ale to nowe rozwiązanie wiąże się z wysoką ceną. 244 funty, bo na tyle je wyceniono, dla wielu potencjalnych chętnych może okazać się zbyt dużą barierą finansową. Co więcej, obywatele niektórych krajów, na przykład Turcji czy Macedonii, zapłacą o 55 funtów mniej niż pracownicy sezonowi z innych państw, chociażby Rumunii, Bułgarii bądź Słowenii. Powód? Te ostatnie nie są członkami Council of Europe’s Social Chapter.

Ale to nie wszystko. Każdy składający wniosek będzie musiał wykazać, że ma na koncie wystarczającą ilość pieniędzy na swoje utrzymanie, co najmniej 1270 funtów, a pracodawca wystawić zaświadczenie o tak zwanym sponsorowaniu. Ponadto na aplikujących spoczywa obowiązek udania się do Centrum Składania Wniosków Wizowych, gdzie zostanie im zrobione zdjęcie i pobrane odciski palców. Sam proces jest skonstruowany tak, że nie można go zastosować w innych sektorach gospodarki, dlatego większość pracowników sezonowych będzie zmuszona do kontynuowania zatrudnienia na farmach.

Skomplikowany system.

– A do tego ekonomicznie bezmyślny. Zastąpienie morza obywateli z Unii pracujących w rolnictwie nie będzie łatwe, a zmian nie da się wprowadzić z dnia na dzień. Myślę, że ta krótkowzroczna polityka będzie miała szkodliwy wpływ na tą gałąź gospodarki, w rezultacie czego, ze względu na potencjalny brak rąk do pracy, koszt lokalnej produkcji oraz ceny żywności w sklepach wzrosną, natomiast my, jako naród, nadal będziemy importować owoce i warzywa, niezależnie od ubocznych skutków Brexitu i dodatkowej biurokracji.

Mówiąc to wszystko mam świadomość, że Wielka Brytania nadal jest jedną z największych gospodarek świata. Jej historia, globalny zasięg oraz solidna reputacja mogą pomóc w stworzeniu nowych możliwości handlowych, aczkolwiek, jak dotąd, nie było to takie proste i łatwe, jak początkowo przewidywano. Co więcej, niektóre z nowych umów gospodarczych znacząco się nie zmieniły od czasu głosowania w sprawie Brexitu.

Nowa sytuacja przemodeluje tutejszą scenę polityczną?

– Wydaje się, że jej przyszłość jeszcze nigdy nie była bardziej niepewna i nieprzewidywalna, głównie za sprawą tendencji odśrodkowych w krajach członkowskich. Jest bardzo prawdopodobne, że w Szkocji dojdzie do drugiego referendum w kwestii niepodległości. Jej mieszkańcy zdecydowanie głosowali za pozostaniem w Unii i wielu z nich ma poczucie, że Brexit został im odgórnie narzucony. Zresztą trudno się dziwić, ja sam, gdybym był Szkotem, również chciałbym odzyskać kontrolę nad prawem, samostanowieniem oraz własną suwerennością. Im dłużej rząd w Londynie będzie się opierał wezwaniom do referendum w kwestii niepodległości, tym łatwiej Szkocka Partia Narodowa je wygra, a dzień po zwycięskim głosowaniu złoży wniosek o przystąpienie do Unii, który zostanie pozytywnie rozpatrzony.

Irlandia Północna również opowiedziała się za pozostaniem w europejskich strukturach, jednak sytuacja tam jest bardziej złożona. Ze względu na szereg czynników politycznych, ideologicznych oraz gospodarczych możemy być świadkami dużych nacisków odnośnie zjednoczenia Irlandii, a gdyby rzeczywiście do tego doszło, oznaczałoby to uszczuplenie Zjednoczonego Królestwa o kolejny kraj.

No i wreszcie Walia. Tamtejszy rząd nie będzie się biernie przyglądał rozwojowi sytuacji, dlatego wezwania do większej decentralizacji również i tam mogą się spotęgować.

Przewidywano, że w związku z Brexitem duża ilość Polaków może opuścić UK.

– Trudno tu o ścisłe dane, szacunki są różne, jednak według niektórych informacji z Wysp wyjechało już około 200 tysięcy naszych rodaków (przed głosowaniem liczbę polskich imigrantów szacowano na około milion). To znaczący exodus, który może trwać również w przyszłości, a wpływa na to przede wszystkim niepewność jutra. Mam wrażenie, że wielu z nas tak naprawdę nie wiedziało w jakim kierunku będzie podążać Wielka Brytania. Czy status imigracyjny się zmieni? Czy będziemy mogli pracować, kupić bądź wynająć dom? Czy prawa obywatelskie będą zabezpieczone i chronione? Wielu z moich znajomych zadawało te pytania, czując się w stanie zawieszenia. Dla części osób ważne były również kwestie emocjonalne, związane z poczuciem bycia niechcianym, niedocenianym, z łatką obywatela drugiej kategorii.

Jest jeszcze jeden istotny czynnik – stan polskiej gospodarki. Co prawda świat sprzed koronawirusa wydaje się odległym wspomnieniem, jednak wówczas radziła sobie ona bardzo dobrze.

Odrębna kwestia to reperkusje pandemii – niemożność podróżowania, odwiedzania bliskich (często starszych i schorowanych), niepewność zatrudnienia. Swoboda przemieszczania się, jeden z filarów europejskiej tożsamości, w pewnym sensie się skończyła. Przypomina mi się tu sytuacja, jakiej wiele lat temu doświadczyłem na własnej skórze.

???

– W 2001 roku, jako student historii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wyjechałem na stypendium naukowe do Zagrzebia. Do Chorwacji wracałem jeszcze dwukrotnie, pisząc pracę magisterską na temat dziejów miasta Vukovar, a że działo się to przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej, co miesiąc musiałem odwiedzać miejscowy posterunek policji, żeby udowodnić, iż jestem prawdziwym studentem. Niby nic strasznego, ale były momenty, w których czułem się bardzo nieswojo. Później, kiedy w latach 2004 – 2005 razem z moją chorwacką żoną Aną mieszkaliśmy we Włoszech, w małej miejscowości Loppiano w Toskanii, pracując, studiując i uczęszczając na kurs formacyjny organizowany przez katolicki Ruch Focolare, Ana musiała sporo czasu czekać na pozwolenie odnośnie możliwości nauki i zatrudnienia.

Swoboda przemieszczania się jest częścią naszego życia, a kolejne doświadczenia z tym związane otwierały przed nami nowe horyzonty. W Wielkiej Brytanii mieszkamy od półtorej dekady, tu doczekaliśmy się trzech córek: Marii (14 lat), Natalii (11) i Evy (6). Mam świadomość, że europejska tożsamość oraz poczucie przynależności do różnych kultur i tradycji nie zostaną im odebrane, aczkolwiek Brexit może w znacznym stopniu wpłynąć na ich przyszłe życie.

To realne obawy, chociaż nowy rozdział w brytyjskiej historii nie jest końcem świata i każdy z czasem przyzwyczai się do tej sytuacji. Wydaje mi się jednak, że Wyspiarze długoterminowo będą swojej decyzji żałować, chociaż oczywiście życzę im i mieszkającym tu imigrantom jak najlepiej.

Te problemy znasz z autopsji, aktywnie działając w różnych strukturach.

– Zawsze czułam ogromną chęć kształcenia siebie i innych, żeby nasza narodowa oraz lokalna społeczność była w pełni przygotowana do podejmowania świadomych decyzji politycznych. Byłem radnym powiatu Welwyn Hatfield, co okazało się bardzo ciekawym doświadczeniem i pozwoliło nam nawiązać bliską współpracę z miastem Świdnik. Byłem też koordynatorem rozwoju mniejszości narodowych w organizacji MENTER, uczestniczyłem w przygotowaniu pierwszego w hrabstwie Hertfordshire i w ogóle w regionie wschodniej Anglii Dnia Polskiego, angażowałem się w lokalne wybory, organizowałem spotkania z radnymi oraz posłami do brytyjskiego i europejskiego parlamentu. Dużo dały mi też wyjazdy do Izby Gmin, gdzie naocznie mogłem obserwować jak od środka funkcjonuje brytyjska demokracja.

Poza tym jestem honorowym członkiem Polskiej Szkoły sobotniej w Welwyn Garden City, członkiem zarządu organizacji New Europeans UK oraz kilku inicjatyw na szczeblu międzynarodowym, w tym Ruchu Polityki dla Jedności w Rzymie…

 

Michał Siewniak

Działacz samorządowy i społeczny. Jest kierownikiem do spraw rozwoju lokalnej społeczności w projekcie Big Local, realizowanym w miastach Wormley i Turnford. Pochodzi z Lublina, gdzie ukończył historię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Od 2005 roku mieszka w Welwyn Garden City, w hrabstwie w Hertfordshire.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_