Jeszcze mieszkając w Polsce wyzbyłem się przekonania, jakoby za naszymi wschodnimi granicami mieszkali Rosjanie czy – wedle propagandy peerelowskiej – jeden naród radziecki. W liceum pan od historii (w czarnym sweterku i z opornikiem wpiętym w klapę marynarki) dobrze nam to tłumaczył: – Za Bugiem są Ukraińcy, Białorusini, Polacy, Litwini, Łotysze, Rosjanie… I każdy z tych narodów wycierpiał przez sowieckie jarzmo, więc trzeba się łączyć, ze wszystkimi rodzinami ofiar. I wspólnie tę prawdę zanieść do Moskwy.
Patrząc na poczynania Putina dopowiem dziś, że trzeba nam było zanieść i wspólnie, solidarnie bronić – z gałązką oliwną w jednej ręce i karabinem w drugiej.
***
Pokolenie Czytelników naszej gazety ma wystarczająco wiele doświadczeń, by tak stawiać sprawę. To lekcja przerabiana na Syberii. Potem podczas tułaczego życia na obczyźnie.
Ale nie o odwecie dzisiaj, ale o solidarności i pamięci. O tym, że nasza polska historia wymagała od kolejnych pokoleń, by ich patriotyzm był patriotyzmem walki i poświęcenia. Ta walka niezwykle często była nie tylko walką o Polskę i za Polskę, ale i w obronie wolności innych europejskich narodów. Wystarczy spojrzeć na polskie dzieje w minionym stuleciu. Na polskich żołnierzy, którzy we wrześniu’39 roku stawili zbrojny opór obu agresorom, a potem walczyli na frontach całej Europy. Na robotników Wybrzeża, z których protestu zrodziła się „Solidarność” .
Ojciec Święty Jan Paweł II, przemawiając w 1999 r. w polskim parlamencie podkreślił: „O tych wydarzeniach nie wolno nam zapominać. Przyniosły one nie tylko upragnioną wolność, ale w sposób decydujący przyczyniły się do upadku murów, które przez niemal półwiecze oddzielały od wolnego świata społeczeństwa i narody naszej części kontynentu”.
Nie wolno nam zapominać. Nie wolno nam jednak pielęgnować w sobie poczucia tragedii. Losy Polaków, jakkolwiek tragiczne, składają się na historię zakończoną zwycięstwem. Jest nią niepodległość ojczyzny, która w 1990 roku stała się faktem historycznym. I spełniły się znamienna słowa gen. Władysława Andersa, który powiedział do swoich żołnierzy: Do wolnej Polski dojdziemy, może nie wszyscy, ale dojdziemy.
Właśnie dobiegł końca czas ekspozycji w Galerii POSK wystawy pt. „My wszyscy od Andersa”. Wystawa – będąca panoramą wydarzeń z życia społecznego i kulturalnego „polskiego Londynu” powojennego półwiecza – pokazywała, że Polacy na obczyźnie potrafili się zorganizować i efektywnie działać.
Jedna z tablic przywołuje artykuł pod znamiennym tytułem „Poles Apart” („Reveille” z 24 lutego 1966 r.), a w nim słowa dziennikarki Jill Guyte mówiące, że jedno z największych społeczeństw imigrantów uparcie pogardza integracją, na której Brytania jest zbudowana. Cytuję: „Są to Polacy. Namiętnie patriotyczni. Mają dobre prace, kupują domy. Lecz uparte lgnięcie do wszystkiego co polskie pozostaje. Jeżeli Polak chce, to może jeść w polskich restauracjach, ostrzyc się u polskiego fryzjera, zamówić ubranie u polskiego krawca, i odpocząć w polskim klubie. Może on nawet być leczony przez polskiego lekarza, i być pochowany przez polskiego księdza w trumnie dostarczonej przez polski zakład pogrzebowy. Podobnie jak swój polski dziennik może on czytać polskie wydawnictwa i książki drukowane w Brytanii. Polska tradycja i kultura wytrzymały wszelkie próby zniszczenia ich.”
***
Pierwsze trzy strony dzisiejszego wydania „Tygodnia” stoją pod znakiem solidarności. Czwarta strona jest dowodem pamięci. Jak widać – opieramy się próbom zniszczenia…
I w tym miejscu należy wrócić do apelu o utrwalanie pamięci o polskich losach, który w Polskiej Fundacji Kulturalnej chcemy realizować jako projekt digitalizacji rodzinnych archiwów emigracji pod roboczym tytułem „Mała Polska nad Tamizą. Album familijny”. Korzystając z możliwości dzisiejszej techniki, przymierzamy się w redakcji „Tygodnia Polskiego” do wyzwania, jakim jest archiwizowanie w postaci elektronicznej (digitalizacja komputerowa) rodzinnych zbiorów brytyjskiej Polonii.
Wierzymy, że zdjęcia czy dokumenty, zarówno te zgromadzone w Państwa domach, jak i te czasem zapomniane, złożone w szufladach, piwnicach i na strychach pozwolą nam wspólnie tworzyć zapis dziejów emigracji.
Zachęcamy do wydobycia z domowych zbiorów tych fotografii i podzielenia się nimi z nami.
Szukamy fotografii, plakatów, fotosów, afiszy, ulotek, biletów, zaproszeń, wycinków z gazet itp. Szukamy materiałów obrazujących dzieje wojenne i tuż powojenne Polaków i ich rodzin mieszkających dziś na Wyspach.
Wierzymy, że dokumenty te pozwolą nam wspólnie tworzyć zapis pamięci dziejów emigracji. W imię solidarności i w imię pamięci.
Fotografie z archiwum domowego Józefa Smolińskiego z Cheltenham