Julita Kin
Koronacja Karola III to z pewnością ważne wydarzenie. Mimo, że monarcha brytyjski nie ma realnej władzy, ale odgrywa znaczącą rolę w procesie legislacyjnym. Bez pieczęci królewskiej żadna ustawa nie wchodzi w życie. Każda zmiana wywołuje pewien niepokój. Nic dziwnego, że rodzą się pytania. Jakim będzie monarchą? Czy – jak sądzą niektórzy – rozpocznie proces upadku Windsorów? Czy też będzie to początek wielkich przemian, które wprowadzą brytyjską monarchię na nową drogę, właściwą dla XXI wieku?
Poprzednicy o tym samym imieniu zasiadający na tronie Anglii i Szkocji (Wielka Brytania jako państwo jeszcze narodziła się później) nie mieli dobrej opinii. Karol I nie potrafił porozumieć się z parlamentem. Chciał rządzić samodzielnie. W rezultacie doprowadził do wojny domowej, za co drogo zapłacił. Głową. Jego syn Karol II musiał uciec z kraju, by nie podzielić losu ojca. Przywołany został z wygnania po 10 latach. Po Karolu II spodziewano się przywrócenia porządku w kraju i zaniechania sporów religijnych. Tak też się stało, ale sam król bardziej interesował się sztuką, nauką, piłka nożną, a przede wszystkim kobietami niż sprawami państwowymi. Surowe, purytańskie obyczaje okresu rewolucji i republiki odeszły w niepamięć. Jego sypialnie odwiedzały coraz to nowe kochanki. Miał kilkanaścioro dzieci, ale nie doczekał się prawowitego następcy. Za czasów jego panowania rozpoczęło się nowoczesne kształtowanie systemu politycznego. Rozpoczął się proces ograniczania władzy królewskiej przez parlament.
Karol III dobrze wie, że król panuje, ale nie rządzi. Elżbieta II doprowadziła tę zasadę do perfekcji. Choć zasiadała na tronie 70 lat i wykonywała kilkaset oficjalnych funkcji rocznie, to nie wiemy jakie miała poglądy. Dyplomatycznie milczała. W rezultacie o tym co myśli o ważnych sprawach politycznych i społecznych próbowano domyślać się z drobnych gestów, uniesionej brwi, zmrużenia oka czy… kapelusza. Niebieski, przyozdobiony kwiatkami z żółtymi środkami, w jakim wystąpiła podczas wygłaszania mowy tronowej w 2017zwrócił uwagę antybrexitowców, którzy twierdzili, że w ten sposób wyraziła swoje zdanie o swojej sympatii do Unii Europejskiej.
Społeczeństwo brytyjskie dość dobrze wie, co myślał o wielu sprawach jej syn, gdy był księciem Walii. Kontrowersyjne opinie o architekturze i medycynie niekonwencjonalnej wyrażał w wywiadach i listach do członków rządu. Mówił o potrzebie ochrony środowiska, gdy nie było to jeszcze w modzie, interesował się losem młodych ludzi wychowanych zaniedbanych środowiskach i to z myślą o nich stworzył The Prince’s Trust. W 2014 r. wywołał „skandal dyplomatyczny”, gdy podczas podróży do Kanady porównał zajęcie Krymu przez „zielone ludziki” Putina do żądań Hitlera wobec Gdańska. Wyraźnie nie chciał być „księciem malowanym”. Zna jednak ograniczenia, jakie obowiązują monarchę. W filmie zrealizowanym z okazji jego 70 urodzin przez BBC pada pytanie o to, czy będzie się wtrącał do polityki, gdy zostanie królem, odpowiedział jednoznacznie: „Nie jestem głupcem. Co innego oznacza bycie księciem Walii, a co innego królem”.
Pierwszy syn księżniczki Elżbiety przyszedł na świat 14 listopada 1948. To radosne wydarzenie miało miejsce w Pałacu Buckingham, który obecnie jest oficjalną siedzibą królewską. Jest najstarszym monarchą w chwili objęcia tronu, pierwszym też w Wielkiej Brytanii absolwentem wyższej uczelni. Studiował archeologię, antropologię i historię. Dyplom uzyskał w 1970. Jego przodkowie, np. Edward VII, studiowali, ale nie uzyskali dyplomu.
W kilka lat po skończeniu studiów w trakcie spotkania ze studentami swojej uczelni książę Karol powiedział otwarcie: „Wielkim problemem mojego życia jest to, że nie wiem jaka ma być moja rola. W tym momencie nie mam żadnej, ale muszę ją znaleźć”. Czy mu się udało? Z pewnością pod koniec życia swojej matki starał się wspierać ją w pełnieniu oficjalnych funkcji i wyręczać, kiedy było to możliwe. Z tego punktu widzenia żaden monarcha nie był tak dobrze przygotowany do pełnienia swojej funkcji.
Wiemy dużo o jego życiu osobistym, głównie z plotek, niedyskrecji otoczenia, a także jego pierwszej żony księżnej Diany. Wbrew pozorom jest wierny. Miłością jego życia była i jest Camilla, obecna żona, której Elżbieta II nadała tytuł księżnej Kornwalii. W Polsce do niedawna wciąż mówiono o niej „Camilla Parker-Boweles”, a przecież z chwilą zawarcia ślubu z księciem Karolem – tak jak wszyscy wchodzący do rodziny królewskiej – przyjęła nazwisko Windsor. Obydwoje, król i królowa, mają dzieci z wcześniejszych małżeństw i sporą gromadkę wnuków. Jak wiemy, nie ze wszystkimi dziećmi stosunki układają się dobrze. Nie jest łatwo należeć do rodziny królewskiej.
A jak na nowego króla spoglądają jego poddani? Około 30 lat temu, gdy głośno było o skandalach w rodzinie królewskiej (książę Karol poza ujawnieniem romansu z Camillą na tle innych członków rodziny „sprawował się” dobrze) pozycja monarchii była mocno nadszarpnięta. Szacunkiem otaczano królową, ale nie jej dzieci czy dalszych członków rodziny. Później się to zmieniło. Obecnie głównym zagrożeniem jest obojętność. Według sondażu YouGov zaledwie 35 proc. Brytyjczyków interesuje się koronacją. Zainteresowanie tym wydarzeniem jest największe wśród osób powyżej 65 roku życia (46 proc.) i spada wraz z wiekiem (do 18 proc. wśród osób w wieku 18-24).
W telewizji sporo jest programów poświęcony królowi Karolowi i rodzinie królewskiej, gazety wydają kolorowe dodatki, a w centrum Londynu, gdzie odbywają się przygotowania do sobotniego wydarzenia powiewają brytyjskie flagi. Czym dalej od centrum tym zainteresowanie mniejsze. Na mojej ulicy ma odbyć się tradycyjne uliczne przyjęcie. „Przyjdź z butelką i własnym krzesłem” – zachęcają ulotki. W witrynach kilku sklepów powieszono plakaty, największy w sklepie z dewocjonaliami obok kościoła katolickiego, a kilka pobliskich kościołów anglikańskich zaprasza na wspólne oglądanie koronacji na wielkim ekranie. I tylko tyle. Jak będzie wyglądał koronacyjny długi weekend? Zobaczymy.