9 czerwca w Sali Teatralnej, dzięki uprzejmości władz POSK-u i gościnności dyrekcji Teatru „Syrena”, który zadbał o dekorację na scenie podczas imprezy, miał miejsce II Festiwal Poezji dziecięcej pt. „Wierszowisko 2013”. Podczas festiwalu, tym razem dzieci i młodzież recytowały wiersze Jana Brzechwy. Nad całokształtem przedsięwzięcia czuwała Żaneta Sterna – koordynator przedsięwzięcia, z polskiej szkoły im. Marii Skłodowskiej-Curie na Putney-Wimbledon oraz Małgorzata Lasocka – dyrektor placówki, a także cały sztab rodziców ze szkoły na Putney-Wimbledon, którzy podczas festiwalu pracowali charytatywnie. Patronat nad imprezą objął Wydział Konsularny ambasady polskiej w Londynie, z konsulem generalnym Ireneuszem Truszkowskim, który wypełniał zaszczytną funkcję przewodniczącego Jury oraz Polska Macierz Szkolna, z jej prezesem Aleksandrą Podhorodecką.
Przedsięwzięcie z klasą
Obie instytucje były głównymi sponsorami przedsięwzięcia. Aleksandra Podhorodecka podkreśliła istotę festiwalu, która według niej łączy ze sobą i scala rodziny. W proces przygotowania dziecka do konkursu zaangażowani są bowiem wspierający dziecko rodzice, ale i nauczyciele ze szkół polonijnych – co można sprowadzić także do relacji łączenia i budowania więzi rodzin ze szkołami polonijnymi. W festiwalu wzięło udział 27 szkół, ponad 200 uczniów, a to stanowi niepodważalny dowód na to, jak ważne są takie spotkania oraz wskazuje na potrzebę i głęboki sens edukacji polskich dzieci w zakresie ich rodzimej kultury.
Festiwal na Wyspach odbył się już po raz drugi. Pomysł pierwszej edycji festiwalu, która miała miejsce w roku ubiegłym w maju, w Ognisku Polskim, został zaczerpnięty rodem z Holandii, bowiem tam od kilku lat odbywa się „Wierszowisko” holenderskie, w którym podobnie, jak w przypadku „Wierszowiska” na Wyspach, biorą udział uczniowie szkół polonijnych. Na Wyspy festiwal dotarł dzięki Małgorzacie Lasockiej, sprawującej również funkcję z-cy prezesa PMS w Londynie, którą zainspirował pomysł poezji dziecięcej recytowanej przez dzieci.
– Niezwykle miło było nam gościć dzieci i ich rodziców, a także nauczycieli szkół polonijnych podczas „Wierszowiska” w POSK-u. Takie inicjatywy będą zawsze tutaj mile widziane i mam nadzieję, że pod dachem POSK-u będą się odbywały co roku – powiedział „Dziennikowi” Bartosz Nowak, manager POSK-u. Festiwal pod hasłem Brzechwy wypełnił całe niedzielne popołudnie, a pięcioosobowe Jury, w którego skład wchodzili Ireneusz Truszkowski – przewodniczący, oraz Ewa Becla, Justyna Sieńczyłło, Wanda Kościa i Wojciech Piekarski, miało niełatwy orzech do zgryzienia.
„Samochwała”, „Włos”, „Sójka” i inne wiersze…
naprzemiennie rozbrzmiewały w poskowym teatrze. Wśród nich często można było usłyszeć „Na straganie”, „Entliczek Pentliczek” i „Kwokę”. Zachwycały prezentacje „Lenia” i „Włosa”, a właściwie kawałka włóczki w rosole. Były więc lenie zabawne, całkiem poważne, z podartymi spodniami, śpiące na krzesłach zamiast tapczanu i z wałkami na głowie.
Ten ostatni w osobie kilkuletniej Julki okazał się zwycięzcą w najmłodszej kategorii indywidualnej. Julka przed występem dzielnie ćwiczyła w poskowym korytarzu pod czujnym okiem mamy, która zapewniała „Dziennik”, że występ córki można również obejrzeć na portalu YouTube. Prawdziwe święto wiersza i w międzyczasie klasyczna bajka „Czerwony Kapturek”, również pisana wierszem, starannie wyuczona przez uczniów ze szkoły im. Marii Konopnickiej, tak by zmieścić się w wymaganym 10-minutowym czasie prezentacji. Inne dzieci mówiły, śpiewały lub tańczyły, do prezentowanego przez nich wiersza słychać było w tle muzykę… ale przede wszystkim wspaniale się bawiły. Zarówno te podczas występu na scenie, jak i te na widowni. Na przemian, raz w roli aktora, a potem już widza. Było na co popatrzeć i czego posłuchać, a prawdziwych emocji dostarczył werdykt Jury. Jedno jest pewne: nie było łatwo, bo uczniowie, mali aktorzy byli doskonale przygotowani, co bardzo zawyżyło poziom festiwalu nie tylko ze względu na poziom recytacji, ale także ze względu na starannie dobrane kostiumy i wykonane dekoracje. W ich wniesieniu na scenę pomagali dzieciom rodzice, uwijający się jak w przysłowiowym korcu maku i niejednokrotnie o wiele bardziej przeżywający występ swojej pociechy, niż same dzieci. Nie ma się czemu dziwić, niektóre występy stanowiły o prawdziwym kunszcie, wzruszały do łez, albo wywoływały burzę oklasków. A wszystko dzięki dzieciom, ich wrażliwości, spontaniczności i odwadze. I chociaż te główne nagrody w postaci pucharów, które przez cały dzień wabiły dziecięce oczy, otrzymali nieliczni, to w tym dniu tak naprawę zwycięzcami były wszystkie dzieci. Zadbali o to organizatorzy, każdego uczestnika obdarowując medalem i książką, a na przekąskę słodką bułeczką w rozmiarze XXL. Brawo dzieci!!!
Tekst i fot.: Małgorzata Bugaj-Martynowska