15 lipca 2013, 11:42 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Polak szuka pracy na Wyspach
Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

Sezon ogórkowy w pełni. Sprzyja wyjazdom wakacyjnym, ale również wyjazdom, których celem jest podjęcie pracy nie tylko sezonowej, ale podjęcie decyzji o wyjeździe z kraju, poprawy warunków bytu. I chociaż wydawałoby się, że najsilniejsze natężenie emigracji, która miała miejsce tuż po 1. maja 2004 r. mamy już za sobą, to jednak okazuje się, że Polacy decydują się na wyjazd z kraju nadal, a wśród nich są i tacy, którzy wypatrują okazji i są gotowi przyjechać niemalże natychmiast, kiedy tylko pojawi się taka możliwość.

Wystarczy prześledzić internetowe rubryki „Szukam pracy” na terenie UK, a w nich można wybierać między pracownikami wykwalifikowanymi, wykształconymi w konkretnym sektorze, cieszącymi się dużym doświadczeniem i tymi, którzy są gotowi pracować w różnych zawodach począwszy od: opiekunek dzieci i osób starszych, pomocy domowych, sprzątaczek, sklepowych po pracowników budowlanych, hydraulików, stolarzy, kierowców, nauczycieli, czy po prostu pomocników, gotowych przyuczyć się do wykonywanego zawodu, byleby mieć pracę.

 

Polowanie w sieci

– Od 8 lat prowadzę małą firmą budowlaną. Zatrudniam pracowników na zasadzie self-employed, mam stałą, sprawdzoną ekipę, ale zdarza się zwłaszcza w sezonie letnim, że mamy więcej zleceń i więcej robót do wykonania. Potrzebuję wtedy więcej rąk do pracy, bo mnie i klientów gonią terminy. Wiadomo każdy chce szybko, dobrze, ładnie i przede wszystkim nie za drogo. Wystawiam wtedy ogłoszenie w internecie, że zatrudnię na konkretny okres, zazwyczaj 4-6 tygodni pracownika: malarza, murarza, plastrarza, płytkarza itp. I zaczyna się…, piszą ludzie z Polski, że przyjadą, że podejmą się pracy, że chętnie zostaną na dłużej… Tylko, że ja nie mogę im zagwarantować niczego na dłużej, nie mogę czekać aż się zorganizują tutaj na miejscu, znajdą mieszkanie, założą firmę, wyrobią NIN i zaczną pracować. Może zdarzyć się i tak, że uda się nam zlecenie zrealizować wcześniej, więc nie mogę narażać ich na takie ryzyko – mówił Maciek Łukański.

Krzysztof Tyszka zajmuje się ogrodnictwem. Mówi, że to jego pasja. Zdarza się, że w okresie od marca do października on i jego współpracownicy pracują po 12 godzin dziennie.

– To czas prawdziwych żniw w ogrodnictwie. Wówczas brakuje rąk i sił do pracy. Zatrudniam ludzi z Polski. Załatwiam im tu pokój, daje im pracę i zdarza się, że codziennie dowożę ich do ogrodu klienta. Stosuje taką praktykę od kilku lat, a chętnych nie brakuje, chociaż prawdziwe perły – ogrodnicy z duszą i sercem zdarzają się niezwykle rzadko. Gdy już się ktoś taki trafi, poważnie myślę, aby współpracować z nim na dłużej – powiedział Krzysztof Tyszka.

 

Szukam nauczyciela, nauczyciel szuka pracy

Ostatnie doniesienia prasowe donoszą, że w Polsce ponad 7, 7 tysiąca nauczycieli straci posadę jeszcze przed końcem wakacji (PAP). To samo źródło podaje, że cięcia w sektorze edukacji obejmą głównie województwa Łódzkie, Kujawsko-Pomorskie, Świętokrzyskie, Podkaprackie, Śląskie, Małopolskie oraz Dolnośląskie. Może zdarzyć się, że część z tych nauczycieli, jak to ma również miejsce od kilku lat, zechce poszukać posady na Wyspach, starając się o zatrudnienie w tutejszych szkołach polonijnych. Problem jednak tkwi w tym, że szkoły polskie na terenie UK potrzebują wykwalifikowanej kadry pedagogicznej, ale prowadzą zajęcia dla dzieci i młodzieży jedynie jeden dzień w tygodniu, w soboty, a nauczyciele pracują w nich za niewielkie kwoty, które w zasadzie stanowią rodzaj jednodniowej diety w zamian za dojazd i powrót z pracy. Nie można się z nich utrzymać. Polacy mieszkający w Polsce o tym nie wiedzą i z chęcią odpowiadają na ogłoszenia odnalezione w sieci lub na stronie Polskiej Macierzy Szkolnej, kontaktując się bezpośrednio ze szkołami wystawiającymi ofertę zatrudnienia.

– Poszukujemy nauczycieli wychowania wczesnoszkolnego do naszej szkoły. Umieściliśmy w tym celu ogłoszenie na jednym z portali internetowych, wyraźnie zaznaczając, że nie jest to oferta pracy skierowana do ludzi mieszkających w Polsce. Okazało się, że mimo takiej uwagi, napływają do nas CV i listy motywacyjne wykwalifikowanych, doświadczonych nauczycieli mieszkających w Polsce, którzy nie zdają sobie sprawy z formy zatrudnienia, wysokości zarobków w szkole sobotniej i proszą o kontakt, podając jedynie numer telefonu i adres zamieszkania w Polsce, zaznaczając, że są gotowi przyjechać natychmiast i podjąć pracę – mówiła z-ca dyrektora w polskiej szkole na Hanwell.

– Jedna z nauczycielek z Polski aplikowała do nas dwa razy, pokusiła się nawet o telefon, zapewniała, że jest gotowa podjąć pracę w kilku szkołach, bo w Polsce pracowała przez 12 lat jako nauczyciel kształcenia zintegrowanego w klasach I-III w zakresie szkoły podstawowej. Problem w tym, ze szkoły polonijne rozpoczynają i kończą zajęcia o zbliżonych do siebie godzinach i porach dnia. Piszą do nas również osoby, które mieszkają ponad 50 mil za Londynem rozważając możliwość przeprowadzki do Londynu, w momencie, kiedy otrzymają posadę w szkole polonijnej. Podjęliśmy rozmowy również z młodymi osobami, które w Polsce zaledwie chwilę temu ukończyły studia i na Wyspach mieszkają zaledwie od kilku miesięcy do około półtora roku. Mają ogromny zapał do pracy, są kreatywne i gotowe podjąć pracę w szkole za proponowane im wynagrodzenie, bo na co dzień są posiadaczami dyplomów z tytułem magistra, ale pracują w sklepach lub opiekują się małymi dziećmi, najczęściej Brytyjczyków, również za niewielkie pieniądze. Te osoby przyjechały tutaj z myślą zarabiania pieniędzy, ale także zdobycia nowego doświadczenia. Są także i takie osoby, które chcą podjąć pracę w szkole na zasadzie wolontariatu, ale niestety wśród nich nie wszyscy posiadają wymagane wykształcenie i uprawnienia pedagogiczne – dodała z-ca dyrektora w Polskiej Szkole Przedmiotów Ojczystych im. Heleny Modrzejewskiej.

 

Tekst i fot.: Małgorzata Bugaj-Martynowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (1)

  1. Prawda jest taka a mianowicie za dużo przyjechało po 2004 roku do Angli Polaków fakt na począntku Anglicy się cieszyli że Polacy przyjechali a obecnie by najlepiej się pozbyli Polaków z Angli i słusznie bo przy dużym obecnie bezrobociu zabierajom Anglikom pracę po za tym po 2004 roku najechało się tesz kupę Polskiego elementu przestępczego ktury w Polsce figuruje na bębnie Policyjnym jako notowani i mieli wyroki Sąndowe w zawieszeniu za kradzieże lub pobicia po za tym największa Polska szumowina społeczna mieszka na przedmieściach dużych Angielskich miast