Jedni budują symboliczne tęcze, które jak wiadomo mają oznaczać równość płci i prawo dla związków homoseksualnych, inni je burzą albo podpalają. W ten sposób osiągnęliśmy w Europie stan idealnej demokracji.
Idealna demokracja to taka, w której każdy ma swoje zdanie i je szanuje. Natomiast zdanie adwersarza jest odrzucane a czasem – jak w przypadku – zwolenników tęczy-wręcz tępione. I vice versa. I znów okazało się, że Churchill miał rację. Powiedział przed laty, że demokracja jest najgorszą formą rządów, ale niestety do tej pory nie wymyślono lepszej, więc musimy się męczyć z tym co mamy. Pocieszam się jednak, że to i tak lepsze niż komunizm, szczególnie narzucony siłą i wbrew woli narodu. Ewentualnie mógłbym się zastanowić nad ustrojem monarchistycznym i jego zaletami. Kiedy patrzę na państwa w Europie, w których panuje monarchia, a to przecież nie tylko Wielka Brytania, ale i Skandynawia, Hiszpania, to zaczynam im zazdrościć. Przecież różnice w poziomie życia widać gołym okiem. Wniosek jest prosty: lepiej być poddanym królowej lub króla niż prezydenta albo parlamentu. Na razie jednak w Polsce mamy taki układ, że brakuje kandydata na króla, więc na monarchię musimy trochę poczekać. Dlatego nasza demokracja parlamentarna rozwija się planowo a zwolennicy i przeciwnicy totalnej równości płci przedstawiają swoje kolejne demokratyczne argumenty. Kilka lat temu zwolennicy tęczy zbudowali w Warszawie, na Placu Zbawiciela jej wielką makietę. Długo nie postała, bo wkrótce została podpalona przez demokratycznych przeciwników tęczy. Potem ją odbudowano, znów spalono i ponownie odbudowano i… tak dalej.
W sumie gejowska tęcza płonęła 6 czy 7 razy. Teraz wróciła, można powiedzieć, że powstała jak Feniks z popiołów, i to w wersji ognioodpornej. Technologia nam się rozwija, więc obecny symbol równouprawnienia płci powstał w formie kurtyny wodnej z laserowym obrazem tęczy. W tej sytuacji kolejnym krokiem demokratów z pod znaku związków „hetero” będzie zapewne zakręcenie kurków z wodą w całej Warszawie. Dzięki temu demokracja w Polsce osiągnie nowy, wyższy stopień rozwoju: będzie to demokracja wodna. Generalnie to korzystne dla rozwoju kraju, bo po pierwsze: staniemy się jeszcze bardziej proeuropejscy, po drugie: jeszcze bardziej tolerancyjni a po trzecie: będzie to nasz sposób na walkę z suszą, bo jak na razie w całej Polsce mamy rekordowe upały i równie wielką suszę, niespotykaną od lat. Takie lanie wody przez zwolenników i przeciwników związków homo i hetero przyniesie same hydrologiczne a i społeczne korzyści przy okazji też. Woda lana na rozpalone głowy przyniesie również ostudzenie nastrojów społecznych. W naszym kraju już widać zmiany i wkrótce staniemy się – jak w renesansie-państwem słynącym w Europie z wolności i tolerancji religijnej oraz seksualnej. Kto wie, może prześcigniemy w tym nawet Wielką Brytanię.
Na co dzień obserwuję wiele zachowań świadczących o zmianach w tak zwanej obyczajowości. Zaledwie kilka dni temu spotkałem w pociągu turystycznym kobietę, która potwierdziła moje wnioski. Wynajętym pociągiem jechała wycieczka, w pewnym momencie w drzwiach do toalety zepsuł się zamek i klamka. Stojąca obok młoda kobieta sięgnęła do torebki, wyjęła z niej śrubokręt (!) i kilkoma wprawnymi ruchami naprawiła zamek w drzwiach. Obok stała grupa mężczyzn, którzy z obojętnością przyglądali się całej akcji. Żaden nie kwapił się do pomocy.
– O, ale pani ma talent techniczny – zwróciłem się z podziwem do kobiety.
– Nie talent, tylko muszę sobie radzić w życiu. Na facetów w ogóle już nie można liczyć – odpowiedziała.
– To ja w domu muszę naprawiać zamki, dokręcać uszczelki w kranie i regulować zawiasy. Jakbym się tego nie nauczyła, to nikt by tego nie zrobił. Ani mąż, ani tak zwany fachowiec. Ani jeden, ani drugi nie zna się na niczym. Zresztą teraz jest Mundial, to nawet nie ma po co ich prosić o pomoc. Już się przyzwyczaiłam, takie czasy – podsumowała z uśmiechem.
No tak – pomyślałem – mężczyźni nam zniewieścieli, a kobiety zmężniały. No i mamy równouprawnienie. I tęczy nam nawet nie trzeba.
Andrzej Kisiel