Przeżyłem prawdziwy szok, kiedy się o tym dowiedziałem! Myślałem, że to głupi żart dziennikarski, ale nie, czytam i patrzę – data aktualna: koniec września 2012 r. Idiotyczne i poniżej poziomu BBC. To się nadaje raczej dla brukowców, które chętnie wydrukują goły tyłek księcia albo fotkę toples księżniczki.
Niestety to wszystko prawda. –Co mnie tak ruszyło? Informacja o pewnej brytyjskiej żołnierce, która służy w Afganistanie. Mniejsza o to, co tam robi, kto i po co ją wysłał w to bagno. Anonimowa żołnierka-artylerzystka zrobiła niebywałą rzecz: urodziła dziecko walcząc z Talibami w Afganistanie. Wyczyn tym bardziej godny uwagi i odnotowania w prasie brukowej, że nasza dzielna żołnierka nie wiedziała o swoim odmiennym stanie. Przez 9 miesięcy była w ciąży nie wiedząc o tym! Kto wie, może nawet nie zna ojca swojego dziecka (ustaleniem ojcostwa zajmie się – na szczęście – brytyjskie ministerstwo macierzyństwa, chciałem powiedzieć obrony). Tym większe było jej zaskoczenie, że pewnego dnia urodziła zdrowego chłopczyka. Oczywiście to zaskoczenie udzieliło się jej dowódcom i mediom, a nawet wrogom. Z okazji tego wspaniałego wydarzenia okoliczni talibowie ogłosili 5 minutowe zawieszenie broni, wznieśli okrzyk ku czci: „allah akbar” i wrócili do wojaczki. Natomiast nasza żołnierka wkrótce wróci z niemowlakiem do Wielkiej Brytanii, gdzie –jestem o tym przekonany – zostanie przyjęta jak bohaterka narodowa, szok porodowy mediów minie, słowem wszystko wróci do normy, a ja do poważnych tematów, a nie takich bzdur.
Polska wyjątkowo dba o prawa zwierząt, w centrum na zadbanych trawnikach wszędzie stoją tabliczki ostrzegające: ‘Twój pies, twoja kupa’.
Poważne tematy to dla mnie na przykład prawa zwierząt i zachowanie młodych Brytyjczyków w Polsce. Przyjeżdżają do nas tacy zarozumiali, pewni siebie młodzi ludzie z Wysp, zachowują się jak Hunowie albo inni Normanowie. Piją, rozrabiają i jeszcze musimy do nich mówić po angielsku, bo inaczej nie rozumieją. A w zamian prasa brytyjska opisuje Polskę jako dziki kraj, gdzie rządzą bandy kibiców stadionowych i strach wyjść na ulicę. Obowiązującą ideologią jest antysemityzm i ksenofobia, rusofobia, germanofobia i jeszcze jakieś tam fobie. Słowem, rano wychodzisz z domu do pracy i zostawiasz testament, bo nie masz gwarancji, że wrócisz żywy na kolację. Taka jest Polska według niektórych brytyjskich mediów. Chciałbym więc dać wszystkim tym tendencyjnym doniesieniom zdecydowany opór: otóż dwaj młodzi, oczywiście pijani Brytyjczycy –a czy ktoś widział nie pijanych młodych „brytoli”? – zamordowali w biały dzień gołębia na krakowskim rynku. Przestępców pojmała polska policja i zanim przekaże do sądu, to –mam nadzieję – najpierw nauczy ich rozumu. Bo Polska to wyjątkowy kraj, który szczególnie dba i troszczy się o dobre traktowanie zwierząt. O, choćby przykład z ostatnich dni: pewien zacny wędkarz znad Wisły złowił olbrzymią rybę – leszcza. Sprawa to wyjątkowa, bo po pierwsze: w Wiśle nikt od dawna nie widział ryb, po drugie: rzeka wysycha i jeśli nawet trafi się jakaś zagubiona rybka, to trzeba ją ratować przed śmiercią z pragnienia, a po trzecie: z czystością Wisły nie jest dobrze, więc jeśli założymy teoretycznie, że warunek nr 1 jest spełniony, czyli: w tej rzece są ryby, warunek drugi jest również spełniony, a więc ryby nie umrą z braku wody, to grozi im trzeci warunek: czyli zatrucie chemikaliami rozpuszczonymi w Wiśle. Dlatego nasz zasłużony wędkarz, łowiąc rekordową rybę, przyczynia się tak naprawdę do ochrony środowiska, a jego świadomość ekologiczna jest godna najwyższej pochwały. A że ryba trafi na talerze, a nie z powrotem do wody? No cóż, nie wszystko jeszcze w Polsce jest na europejskim poziomie, ale pracujemy nad tym i z pewnością następna złowiona w Wiśle ryba zostanie uroczyście przewieziona w asyście kamer telewizyjnych do najbliższego akwarium, gdzie w komfortowych warunkach będzie dożywać sędziwego wieku.
O tym, że Polska wyjątkowo dba o prawa zwierząt, przekonałem się też kilka dni temu w moim mieście. Otóż w centrum na zadbanych trawnikach wszędzie stoją tabliczki ostrzegające: „Twój pies, twoja kupa”. Co tu dużo tłumaczyć-trzeba sprzątać po swoim zwierzaku, bo inaczej przestępstwo i czeka cię kara. Pod jedną z takich tabliczek załatwiał się właśnie zwykły, szary, bezpański kot. Zrobił kupę na środku trawnika pod samą tablicą ostrzegawczą i nie niepokojony przez strażników miejskich, policjantów oraz zwykłych czujnych obywateli, poszedł dalej. Czy znacie inny kraj, gdzie srające bezdomne koty mają tak dobrze?
Andrzej Kisiel