„Dlaczego piszesz?” pyta Dana Parys-White w pierwszym tomie „Ekspresji”, Rocznika Literacko-Społecznego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą. Odpowiedzi padają różne np.: „Piszę bo to moja praca” (Robert Ebert) lub „(…) z egoizmu(…) (George Orwell), lub jak podpowiada sama poetka „skoro posiedliśmy umiejętność posługiwania się słowem, powinniśmy to czynić bez względu na statystyki czy wahania w skali europejskiej, a pisania traktować na Twardowska nutę – jak ‘szukania przyjaciela’”. Pytanie, czy na pewno powinniśmy. Nad tym zastanawia się redakcja „Ekspresji”. Pyta też: kto i kiedy ma prawo nobilitować zwykłych zjadaczy chleba na poetów, pisarzy, publicystów ect. Jednocześnie namawia zabierających głos krytyków i recenzentów do śmiałości w ocenach i bezstronności w uwagach.
Wnikliwy czytelnik „Ekspresji”, zapoznawszy się z przygotowanym przez redaktor Alinę Siomkajło wstępem (Narodziny), zamiast wertować rocznik, z ciekawości natychmiast sięgnie do ostatniego artykułu. „Zarys dziejów Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie” Aliny Siomkajło, oprócz krótkiej, acz skondensowanej historii Związku (wraz z jego nazewniczymi przepoczwarzeniami), jest jednocześnie opisem i wyjaśnieniem genezy postania Stowarzyszenia oraz rocznika „Ekspresje”. „Akuszerką pisma, podobnie jak i nowo postawnego Stowarzyszenia Pisarzy – wyjaśnia Siomkajło – stała się polaryzacja poglądów członków ojczyźnianego Związku Pisarzy na wielu odcinkach jego działalności”. O przebiegu polaryzacji można poczytać w skrupulatnym opisie zawartym we wspomnianym artykule. Jego autorka nie szczędzi w nim gorzkich słów kierowanych zarówno pod adresem członków Związku, ale też „jaskółek zwiastujących wiosnę”, czyli młodych („rzadko wiekiem”) adeptów pisania związanych z tą organizacją. Dostaje się wszystkim. „Książkę poetycką i prozatorską, literacką i naukową zastępuje zatem efemeryczny artykuł, kolannopokłonny wywiad, list prasowy, informator, reklama, dominujące zainteresowanie estradą, filmem, baletem, jazzem. Literaturę piękną, oryginalną twórczość wypierają przetwórcze naśladowania i nadużywanie przez ‘pisarzy’ redaktorskich usług. Profesjonalna krytyka historycznoliteracka wymieniona zostaje na niedającą świadectwa obiektywnej prawdzie ‘krytykę’ bezkrytyczną. – Pisze Siomkajło i dodaje: – Twórcze działania i efekty mają więc przestrzenną szansę graniczenia z trywialną grafomanią spokrewnioną z koniunkturalna propagandą”. Mocne słowa, ale wypowiadali je już wcześniej inni (proszę o wybaczenie) bardziej nobilitowani twórcy i działacze kulturalni – jak choćby Miłosz i Giedroyc… I nic.
Wierszowanie, squat i kalendarium
Choć istnieje ewentualność posądzenia o iluzyjność w ocenie, to przeczytawszy rocznik można się pokusić o pozytywną ocenę zawartych w nim tekstów. Szczególnie polecenia godny jest kapitalny tekst Tomasza Tytusa Marciniaka, „Z pamiętnika squattera”.
Nie zmienia to jednak faktu, że czytelnik który natrafi na rocznik Stowarzyszenia np. w księgarni, może poczuć się odrobinę zaskoczony i zdezorientowany rozpiętością tematów poruszanych „Ekspresjach”. Obowiązkowo jest Katyń – bo rocznik jest wydany na rok 2010. W tym zestawieniu nie dziwi wspomnienie Wojciecha Ligęza o Bolesławie Taborskim „Liryka i rzeczy ostatecznych”, ani artykuł Ewy Lewandowskiej „Szlachetna misja” o Irenie Słowińskiej i księgarni Orbis. To, czym rocznik zaskakuje to teksty z rozdziału „Silva Rerum” – np. dosztukowanie tekstów Agnieszki Czapli (o żaglowcu „Fryderyk Chopin”) i wspomnianego powyżej T. T. Marciniaka o squattersach. („Spieszę z wyjaśnieniem: squatting – to nic innego jak mieszkanie w opuszczonych lub aktualnie nieużywanych budynkach” – cyt. z tekstu „Ekspresje str. 114.). Daje to efekt chaotyczności i pozornej przypadkowości wydania. Sugeruje „wrzucenie” kilku wartościowych utworów do jednego worka i zakłócenie ich wymowy przez zastanawiające zestawienia tematyczne, gdzie katyńskie mogiły, wierszowanie, żaglowce i wegańscy biseksualni squattersi, mieszają się w jedną całość. O ileż czytelniejsze są wydania tematyczne, lub przynajmniej tematycznie niewykluczające się.
Zastanawiające jest też stosowanie np. przez autorkę „Zarysu dziejów Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie” przypisów wewnątrz tekstu, a nie jak nakazuje tradycja na dole strony, bądź na końcu artykułu. Dla czytelników, nieobytych z tą formą, takie rozwiązanie jest dość dezorientujące. Podobnie dość enigmatycznie, dla entuzjastów rocznika z kraju, przedstawia się umieszczenie na końcu rocznika kalendarium spotkań z 2010 r. Kalendarium, choć przygotowane z niezwykłą pieczołowitością, musi budzić zrozumiałe pytania tych czytelników, którzy ze środowiskiem Polonii brytyjskiej nie są obyci. Wbrew pozorom nie jest to bezpodstawne stwierdzenie, skoro w Polsce „Ekspresje” dostępne są aż w 19 księgarniach, a w Wielkiej Brytanii zaledwie w dwóch.
Czy mimo tych drobnych uwag debiut „Ekspresji” można będzie uznać za udany, należy zapytać czytelników rocznika, których miejmy nadzieje będzie z czasem przybywało. Szkoda też, że „Ekspresje” pozostają rocznikiem i nie ukazują się częściej. Dobrze by było, gdyby ferment sporu literackiego wybuchał z większą częstotliwością. Kto wie, może i twórczość zyskałaby na świeżości…
Ekspresje od kuchni
„Ekspresje” wydawane są nakładem wydawnictwa Norbertinum w Polsce, a jego skład adiustację oraz korektę przeprowadza redakcja rocznika. Redaktorem naczelnym jest Alina Siomkajło (UK), a zespół redakcyjny tworzą: Marek Baterowicz (Australia), Barbara Gajda (Polska/UK), Andrzej Karbiński (Austria), Katarzyna Kulej (UK), Elżbieta Lewandowska (UK) oraz Sebastian Piotrowski (Polska/UK). Logo rocznika zostało zaprojektowane przez Dorotę Stąpor. Rocznik wydawany jest dzięki pomocy finansowej Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii i indywidualnych darczyńców. Rocznik liczy sobie ponad 200 stron i zawiera „różnorodność rodzajowo-gatunkową”, jak zaznacza redaktor „Ekspresji” – „od aforyzmu, utworu poetyckiego, poprzez eseistykę, felieton, recenzję, rozpisana na głosy relację, pamiętnik, dokumentarne opracowanie, do okolicznościowego przemówienia i kalendarium”. Na końcu wydania zostały umieszczone krótkie biogramy wszystkich publikujących w tomie autorów, co pozwala czytelnikom na bliższe się z nimi zaznajomienie.
W założeniu rocznik ma być „ożywczym oddechem” oraz czytelniczym wytchnieniem od „internetowych odmętów i drobnoustrojowej prasy”.