Śnieg i mróz nie przeszkodził dzieciom ze Szkolnego Punktu Konsultacyjnego im. Lotników Polskich w Londynie spełnić obietnicy złożonej kierownictwu domu opieki im. M. Kolbe. Uczniowie przybyli całą gromadką przynosząc pensjonariuszom radość …i dobrą nowinę. Dzieciom towarzyszyli rodzice oraz nauczyciele: Renata Zotow – wychowawczyni klasy IV „b” i Katarzyna Łękarska – kierowniczka szkoły.
Szkoła na Swiss Cottage
Szkolny Punkt Konsultacyjny im. Lotników Polskich przy ambasadzie RP w Londynie liczy 340 uczniów i zatrudnia 9 nauczycieli. W odróżnieniu do innych polskich szkół, które funkcjonują tylko w soboty, zajęcia w Punkcie Konsultacyjnym zaczynają się już od wtorku, a szkolny dzwonek słychać od godz. 17.00. W Londynie funkcjonują takie dwa punkty – ten przy Lancaster Grove ma opinię „wyjątkowo dobrej szkoły”, do której „trudno się dostać”. Kierownik placówki Katarzyna Łękarska zaprzecza tej drugiej opinii: „szkoła jest otwarta dla wszystkich i jeżeli mamy tylko wolne miejsca, to przyjmujemy wszystkich. Faktem jest, że jest duży popyt, ponieważ szkoła jest nieodpłatna, a nie wszystkich rodziców stać, by posłać swoje dzieci, do takiej szkoły, w której płaci się czesne.”
– Jesteśmy jednak trochę zapomniani – zwraca uwagę kierowniczka – szkoła musi sprostać tylu wymaganiom, a nie ma nas w podstawowych informatorach zawierających spis polskich szkół.
Przyszli pokolędować…
Pomysł wizyty w Kolbe House Society zrodził się spontanicznie. Obie panie: Katarzyna Łękarska i Lidia Williams – kierowniczka placówki – spotkały się podczas spotkania wigilijnego w ambasadzie. Porozumiały się w sprawie wystawienia przez czwartoklasistów jasełek dla rezydentów domu. Katarzyna Łękarska dodaje, że na krótko przed spotkaniem w ambasadzie odbyła się w szkole rada pedagogiczna, podczas której rozmawiano o tym, aby wyjść z twórczością dzieci poza mury szkoły, nie ograniczać się tylko do tego, co miało miejsce dotąd, kiedy publiczność przedstawień stanowili rodzice lub pracownicy konsulatu.
– Gdybym nie spotkała p. Lidii, to i tak planowałam szukać i telefonować, by wprosić się… – zapewnia kierowniczka szkoły.
Pomysłodawczynią przedstawienia jest Renata Zotow – zaledwie od września pracująca w Szkolnym Punkcie Konsultacyjnym. To z jej inicjatywy, ale w myśl szkolnej tradycji powstały jasełka. Renata Zotow wspólnie z dziećmi przygotowywała się do tego przedsięwzięcia i podobnie jak one, włożyła w nie ogrom pracy. Zadowolona, szczęśliwa publiczność była tego najlepszym dowodem. Autorka przyznaje, że sama uważa jasełka za sukces.
– Było to połączenie trzech „występów”, dopasowane do warunków i liczby dzieci w klasie (22 osoby). Wszystkie dzieci dostały role, wszystkie były aktywne, każde dziecko brało udział, dlatego dobudowywałam role – mówi. – Uważam, że dzieci na scenie uczą się pewności siebie.
Przedstawienie niedzielne w Kolbe House, ze względu na warunki sceniczne (ale przede wszystkim przez pogodę, bo nie wszystkim udało się dojechać) pokazane zostało w skróconej wersji, ale i tak zachwyciło rezydentów powodując wzruszenie i uśmiech na ich twarzach. Były tradycyjne sceny biblijne i kolędy. Te najpiękniejsze, te najbardziej znane, by wszyscy mogli pośpiewać…, jeszcze przy choince, bo zatrzymano ją specjalnie na tę okazję. Była też specjalna dedykacja dla najstarszej rezydentki – Lottie Lang, liczącej 107! lat. To dla niej, na prośbę Lidii Williams odśpiewano „Sillent Night”. Do wspólnego śpiewania zachęcał także Jakub Wątróbski, podobnie jak pozostała trójka jego rodzeństwa: Tobiasz, Cecylia i Natalia– to uczniowie szkoły. Wszyscy uzdolnieni muzycznie, wszyscy grają na instrumentach. Duma ich mamy – Ewy. Ta niedzielna wizyta dzieci w Kolbe House Society, to jak zwiastun wiosny w ten zimowy dzień. Jedna z rezydentek – Kaja Pomian-Izdebska powiedziała, że dzieci przyniosły z sobą „trochę domu” i radości.
Lidia Williams jest przekonana, że jej podopieczni bardzo lubią takie wizyty i bardzo cieszą się na każde spotkanie, bo to dla nich duże przeżycie. Dzisiaj placówkę zamieszkuje 18 osób, ale może ona pomieścić 25. Manager w osobie ciepłej, radosnej, pełnej optymizmu Lidii Williams opowiada o tej szczególnej pracy. „Chcemy, żeby rezydencji byli zajęci, aby opóźnić jak najbardziej demencję. Kiedy nasi podopieczni robią wysiłek, to mózg pracuje i ten okres się opóźnia”. Pani Lidia zachęca do aktywności umysłowej, do czytania, śpiewania, pracy na komputerze, rozmów i uczestnictwa w różnych inicjatywach, które mają miejsce w placówce. Rozmowę kończy apelem do wolontariuszy, którzy zechcieliby spędzać trochę czasu z rezydentami: „Jesteśmy otwarci, przyjmiemy wolontariuszy z otwartymi rękoma”.
Tekst i fot.: Małgorzata Bugaj-Martynowska