Zadano uczniom dwa ważne pytania: kim jesteś oraz czego chcesz? Po obejrzeniu filmu, widz pozostaje jednak z pytaniem: czy oby na pewno wszystkie marzenia mogą się spełnić?
Dariusz Sipowski, młody student filmu mieszkający obecnie w Szkocji, ma szansę zdobyć nagrodę w konkursie filmowym FilmG organizowanym przez Cànan na najlepszy krótkometrażowy film w języku Gaelic. FilmG to platforma internetowa, poświęcona przede wszystkim dwóch rzeczom – filmowi i językowi Gaelic (gaelicki szkocki). Poprzez nagrania wideo utrwala istnienie tego języka i promuje go w brytyjskim świecie – dzięki staraniom stacji BBC Scotland, która obejmuje konkurs patronatem, zwiększa się świadomość o gealickim szkockim, rośnie również liczba osób mówiąca w tym języku. Na stronie tej, młodzi filmowcy – profesjonaliści i amatorzy – mogą zamieszczać swoje produkcje, a najlepsze z nich zostają następnie wyróżnione i biorą udział w konkursie na najlepszy film krótkometrażowy w języku gaelickim szkockim. Wśród uczestników konkursu znalazł się Dariusz Sipowski. Jego pięciominutowy film dokumentalny „Sweet Dreams” to wyznania dzieci z Glasgow Gaelic School, o swoich planach i marzeniach na przyszłość.
Z Łomży do Glasgow
Podróż Dariusza Sipowskiego z rodzinnej miejscowości Łomży do Glasgow była długa i pełna zakrętów. W Polsce studiował w wielu miastach, na kilku różnych kierunkach. Zaczął od nauk politycznych na Akademii Humanistycznej w Pułtusku, następnie dwukrotnie podejmował studia na wydziale psychologii na Uniwersytecie Warszawskim oraz w Gdańsku, jednak z przyczyn osobistych zmuszony był porzucić naukę i zdecydował się wyjechać z Polski na stałe. I tak trafił do Szkocji, w której zresztą niejednokrotnie wcześniej już bywał. Dariusz niejednokrotnie myślał o studiach w
Wielkiej Brytanii, jednak za każdym razem powstrzymywała go niepewność powodzenia. „Bałem się, że nie dam sobie rady tutaj na studiach i za dużo mnie też ciągnęło do Polski. Teraz, kiedy zbyt
wiele mi się przydarzyło w kraju, postanowiłem zostać” wyznał Dariusz, opowiadając w rozmowie z „Dziennikiem Polskim” o swoich początkach na Wyspach. „Pracowałem w bardzo wielu różnych miejscach. Ciągle zresztą nie wiedząc, co ze sobą robić i bojąc się wielu rzeczy, a przede wszystkim mając bardzo złe mniemanie o sobie po tych wszystkich porażkach” dodał. W końcu uległ namowom swoich sióstr, które zachęcały go do zainteresowania się filmem i telewizją.
Postanowił zająć się tym, co lubi robić, opowiedzieć o interesujących go kwestiach i problemach poprzez film dokumentalny. W Glasgow poznał wielu ludzi, którzy traktują sztukę dokumentowania poważnie, a nie od niechcenia, swobodnie i powierzchownie, jak to, w opinii Dariusza, często się obecnie zdarza. Wśród tych osób znalazł się wykładowca-Szkot, David Burns, który zresztą przebywał jakiś czas w Polsce. Rozmawiał z nim o swoich pomysłach, mógł wypożyczać dzięki niemu sprzęt, by kręcić swoje projekty i sporo pomagał mu w sprawach technicznych. Trafił też na dobrego operatora kamery – Davida Allana, który pracował wcześniej przy wielu filmach, m.in. przy „Obcy vs Predator”. „Pamiętam jego zdziwienie, kiedy mi o tym mówił, a ja nie wiedziałem, o jakim filmie on do mnie gada. Na szczęście chyba po miesiącach spędzanych razem, przekonał się do moich pomysłów i teraz bez niego ani rusz. Nie znam innej osoby, którą chciałbym mieć za kamerą, kiedy kręcimy dokument” powiedział Dariusz. Równie ciekawych ludzi poznaje także w trakcie researchu na temat do swoich filmów. Poznał np. malarza, który maluje obrazy ludzkich części ciała, ale wcześniej przekonuje ludzi z ulicy, by mu pozowali… nago. „Jest wiele ciekawych osób, z których historii chciałbym zrobić filmy. To najcenniejsze, co znalazłem, co postawiło mnie na nogi i dodało wiary, że jest jednak wiele tego, czego nie wiemy i to jest fascynujące. O tym chcę robić filmy” wyznał Dariusz.
Słodkich snów
Młody reżyser od zawsze skupiał się w swojej pracy na tym, co ważne, wartościowe – poszukiwał tego, co wykracza poza przyziemne sprawy. Jak twierdzi, „film ‘Sweet Dreams’ powstał z przypadku. Mieliśmy zupełnie inny pre-scenariusz. To, co obecnie widzowie mogą oglądać na FilmG, jest tylko fragmentem tego, co Dariusz chciał zrealizować. Jednak całkowite zakończenie projektu potrzebuje przede wszystkim więcej czasu, cierpliwości i trochę więcej wsparcia, które zresztą po pozytywnych reakcjach na film zaczyna powoli napływać. Najważniejsze jest to, że mimo swojej obecnej formy film został dostrzeżony przez BBC oraz że ma szansę zdobyć wyróżnienie w międzynarodowym konkursie.
Sam film, zgadzając się z opinią reżysera, jest prosty. Dzieci ze szkoły Glasgow Gaelic School wybiegają w przyszłość i opowiadają o swoich marzeniach. Snują plany o sportowej, medycznej, naukowej czy wojskowej karierze. Wszystko, oczywiście, w języku gaelickim szkockim. Choć Dariusz wcześniej się tym językiem nie interesował, to uważa, że rzadkie języki, szczególnie te regionalne i pradawne, należy chronić, bo „przecież każdy język to wiedza ludzi, którzy przez wieki go tworzyli, która umrze wraz z językiem. Niektórych rzeczy nie można wyrazić lepiej niż w danym języku. Kto tak pięknie nazwie tyle rodzajów deszczu, jak nie Polak – dżdży, mży, zacina, kapie, rosi, kapuśniaczek, nawałnica, szkwał, grad itd. Albo czy nie większego żalu i skruchy wymaga, by przeprosić mówiąc – ‘przepraszam’ niż ‘sorry’?” komentuje tematykę swojego filmu Dariusz.
Ten spokojny, prosty, dokumentujący dziecięcą mowę i plany film, kończy się jednak czymś, co sprawia, że u niejednego widza ciarki przeszły po plecach. „Kiedy wyjechaliśmy z Glasgow Gaelic School i zawieźliśmy sprzęt, pojechałem na kawę z Davidem i coś zjeść. Byliśmy pod wrażeniem dzieci, ich szczerości, radości, nadziei, marzeń. Proszę sobie wyobrazić, że kupiłem elegancką torebkę, a w nią włożyłem polskie cukierki. Kiedy częstowałem dzieci, mówiąc by brały więcej dla siebie i innych przyjaciół, żadne nie wzięło więcej niż jednego cukierka” opowiada o pracy z dziećmi Dariusz. Jednak, gdy dotarł do domu, usłyszał druzgocącą wiadomość o strzelaninie w szkole podstawowej w Sandy Hook, USA. Postanowił zmienić film. W oczach dzieci często widać nadzieję, że ich marzenia się spełnią. Jednak w kontekście amerykańskich wydarzeń, autor filmu pod koniec stwierdza, że jednak nie wszystkie marzenia się spełniają – gdyby się jednak wsłuchać, są takie, które trwają nawet po śmierci.
A jakie są plany na przyszłość Dariusza? Tworzyć dalej w Wielkiej Brytanii. W Polsce nie miał ku temu ani warunków, ani szansy, może po prostu nie miał szczęścia. W najbliższym czasie zajmie się kończeniem rozpoczętych filmów, jest również w trakcie robienia projektu związanego z postacią Witolda Lutosławskiego – kompozytora, który – jak podkreśla Dariusz – pochodził z Drozdowa, koło jego rodzinnej Łomży. Kilka lat temu Dariusz zainteresował się tą postacią i odnalazł jego krewną, która opowiedziała mu o wspólnym dzieciństwie z Lutosławskim. I choć w 2013 roku, Roku Lutosławskiego, zainteresowanie wspomnieniami wykazali brytyjscy dziennikarze, Dariusz postanowił przekazać materiał wyłącznie do Polski, dla Polskiego Radia.
Film dokumentalny Dariusza Sipowskiego pt. „Sweet Dreams” wciąż ma szansę wygrać w konkursie pod patronatem BBC na najlepszy krótkometrażowy film w języku gaelickim szkockim. Głosować można do 1 marca na stronie: filmg.co.uk/en/films/617, klikając na „Vote” w prawym górnym rogu nad filmem. Gala wręczenia nagród odbędzie się 22 marca w The Arches, w Glasgow. Podczas uroczystości wręczania nagród regularnie uczestniczą znane osobistości, m.in. premier Szkocji – Alex Salmond.
Magdalena Czubińska