27 stycznia 2014, 15:25 | Autor: Elżbieta Sobolewska
Wujowie

Jan Ledóchowski blisko sześć lat pracował nad filmem dokumentalnym, w którym oddaje głos swojej rodzinie i jej przyjaciołom. I chociaż to oczywiście ludzie i dokonywane przez nich wybory są tutaj najważniejsze, to wszystko rozgrywa się w odniesieniu do przeszłości, do rodów i domów, z których się wywodzili. Jurkowo pod Poznaniem, dwór w Zbydniowie i pałac w Małej Wsi koło Grójca też doświadczyły swego, ale przetrwały, tak jak główni bohaterowie tego filmu.

Kazimierz i Maciej Morawscy oraz Dominik Horodyński, wujowie Ledóchowskiego, kroczyli w pierwszych szeregach swoich czasów, zgodnie z tradycją zapoczątkowaną przez przodków, którzy siedząc na urzędach, pełnili znaczące role publiczne.

Kazimierz i Dominik zostali po wojnie w kraju. Maciej dotarł do ojca Kajetana, do Paryża. Kajetan był Ambasadorem Rządu na Obczyźnie, a jego syn stał się jednym z czołowych dziennikarzy Radia Wolna Europa, który jak mało kto, potrafił zdobyć informacje od Polaków, po 1956 r. napływających suto do Paryża.

Kazimierz Morawski był w PRL-u wysoko postawioną figurą. Bliskim współpracownikiem Jaruzelskiego, od 1982 r. był nawet członkiem Rady Państwa.

Dominik był jednym z założycieli Stowarzyszenia PAX, którego zadaniem było przyciągać i rozpoznawać tzw. „świeckich katolików”. Początki PAX sięgają przełomu 1944-45, kiedy generał NKWD Iwan Sierow, późniejszy szef KGB, rozpoczął formować grupę „katolików postępowych”. Siedzący w więzieniu Bolesław Piasecki zaproponował komunistom zorganizowanie środowiska katolików, którzy będą z reżimem kolaborować, zgodził się także na agenturę. Rola PAX była jednoznaczna, Stowarzyszenie powstało, by zwalczać w Polsce Kościół. Ojcom PAX-u wiodło się dobrze: samochody, wille, luksus. W archiwum Stowarzyszenia zachował się list, jaki z Nowego Jorku wysłał do Piaseckiego, Dominik Horodyński. W październiku 1954 r. pisał: „Napisz mi, co mam ci kupić, bo naprawdę trudno dla człowieka tak zaopatrzonego coś wymyślić. Może longplaye? Naprawdę nie wiem”.

W latach 70. zaczął współpracę z organami prasowymi partii, po czym udało mu się zostać redaktorem naczelnym tygodnika „Kultura”, wydawanego w Warszawie. Na łamach pisma, głodówkę w obronie ludzi z kręgu Komitetu Obrony Robotników, określił mianem „ekshibicjonizmu politycznego”*.

– Film „Wujowie i inni”, złożony z rozmów przeprowadzonych przez autora z krewnymi i znajomymi opowiada o tym, jak ich ziemiański tryb życia dobiegł końca w wyniku drugiej wojny światowej i przedstawia dramatyczne wybory, których musieli dokonywać, kiedy wysiedleni ze swoich dworów i napiętnowani jako „zdrajcy i obszarnicy” stanęli przed koniecznością zdefiniowania od nowa sensu swojego życia – czytamy na stronie internetowej, redagowanej przez Jana Ledóchowskiego.

– Czy wchodziłem z nimi w dyskusję? Nie. Każdy miał prawo zaprezentować swój punkt widzenia. Nie jestem tutaj uczestnikiem debaty, lecz stoję z boku, jako posłaniec przekazuję to, co mają do powiedzenia. Jak myślę, prezentuję ich raczej tak, jak chcieliby być przedstawieni – mówi Ledóchowski.

Wojna – konspiracja

Ojcem Barbary, matki Jana, był Kajetan Morawski. Znacząca postać w międzywojniu. W 1939 r. był wiceministrem Skarbu, a prywatnie, właścicielem Jurkowa. Po ewakuacji polskiego rządu nie powrócił już z emigracji. Jego syn Maciej miał 10 lat, kiedy wybuchła wojna i jego rodzinne Jurkowo zostało przyłączone do Rzeszy. Razem z innymi krewnymi znalazł schronienie w Małej Wsi, u stryjka Tadeusza. Jego żoną była Julia, córka Zdzisława ks. Lubomirskiego, we wrześniu zakładnika Hitlera. Tadeusz był w konspiracji, mimo to pałac pozostawał otwarty nie tylko dla rodziny. Przyjmowali tułaczy z Powstania Warszawskiego, ukrywali Żydów i partyjnych działaczy. Odwiedzała Małą Wieś Magda Morawska, siostra Macieja. Przyjeżdżała z Warszawy, też z konspiracji. Biegle mówiła po francusku i niemiecku, była wysyłana na misje kurierskie do Niemczech. Zginęła szóstego dnia powstania. Przyjaźniła się z Dominikiem Horodyńskim i był to pierwszy wątek, który związał ród Horodyńskich z Morawskimi, a potem z Ledóchowskimi. Dominik ożenił się wreszcie z Teresą hr. Ledóchowską, kuzynką ojca Jana, Włodzimierza hr. Ledóchowskiego.

Dominik, całą rodzinę stracił podczas wojny. Na nim wygasł ten ród, o bogatej, wielowiekowej historii. Swoją siedzibę miał w Zbydniowie, na Podkarpaciu. Ojciec Zbigniew, w latach dwudziestych należał do czołowych jeźdźców cywilnych w Polsce. Matka wychowała się na Litwie, dobrze poznała Europę Zachodnią. Znała języki, interesowała się filozofią, literaturą, sztuką. W czasie okupacji oboje byli członkami ZWZ-AK. Już w styczniu 1940 r., Dominik także wstąpił do ZWZ. Po skończeniu podchorążówki, został skierowany do Uderzeniowych Batalionów Kadrowych AK. Podjął nieudaną próbę dostania się do oddziałów polskich na Bliskim Wschodzie. Potem walczył w powstaniu.

Przeszedł załamanie nerwowe, kiedy 24 czerwca 1943 r. oddział SS dokonał masowego mordu na jego rodzinie, zgromadzonej w Zbydniowie z okazji wesela. Niemcy zamordowali dziewiętnaście osób, w tym rodziców Dominika. Ranny w tym wydarzeniu brat Dominika, Zbigniew, miesiąc później wykonał wyrok śmierci na inspiratorze tej zbrodni, łasym na dworską porcelanę, Fullnerze. Rok później, ciężko ranny w jednej z akcji, walcząc w Warszawie, Zbigniew wpadł. Przewieziony na Pawiak, został prawdopodobnie rozstrzelany. Dominik był więc jedynym z rodziny, który przeżył wojnę.

Wuj Maciej, syn dyplomaty i polityka Kajetana Dzierżykraj-Morawskiego i Marii z Turnów, działał w służbie sanitarnej AK, pod szyldem Polskiego Czerwonego Krzyża. Od września 1944 r. był członkiem AK w Belsku, koło Grójca. Wiosną 1945 r. wstąpił do Organizacji Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego w Kościanie (związanej z przedwojennym PPS, po wojnie wcielonej do ZMP). Działał w porozumieniu z grupą byłych AK-owców, która do likwidacji przez władzę, w 1948 r., nadawała ton polityczno-społecznemu życiu miasta. W Kościanie Maciej zdał maturę, krótko studiował, wreszcie wyjechał do Paryża.

Po wojnie – wybory

Tam mieszka do dzisiaj, w Warszawie bywa. Przyjaciel Jana Nowaka-Jeziorańskiego, jest jedną z Postaci Wolnej Europy. Znał oczywiście „naszą” londyńską Władę Majewską. Studiował na Katolickim Uniwersytecie w Paryżu, Akademii Handlowej, był stypendystą Kolegium Komitetu Wolnej Europy Uniwersytetu w Strasburgu oraz prezesem Zjednoczenia Młodzieży Chrześcijańsko-Społecznej (sekcji polskiej Międzynarodówki Młodych Chrześcijańskich Demokratów). Pracował w bankach, był dziennikarzem, wreszcie wieloletnim korespondentem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w Paryżu (1965-1992). Pod koniec lat 80., kiedy RWE wciąż było przecież głównym źródłem kształtowania świadomości środowisk oporu, Morawski prowadził na antenie wywiady z czołowymi postaciami „nowej ery”: m.in. Lechem Wałęsą, czy Jackiem Kuroniem. Jest również Kawalerem Zakonu Maltańskiego. Z filmu Jana Ledóchowskiego dowiemy się m.in. jakie relacje łączyły go z Dominikiem Horodyńskim, z którym jak nietrudno się domyśleć, mógł wchodzić w ideowe spory. Krewniak obu, z Podkowy Leśnej, Stanisław Ledóchowski, tak o Horodyńskim napisał: „Znając dogłębnie losy Polski w II wojnie światowej, potrafił dostrzec, jako jeden z nielicznych we własnym środowisku, narzucające się wnioski dotyczące teraźniejszości i przyszłości. To wymagało odwagi”.

Odwagi? W listopadzie 1945 r. został redaktorem reżimowej gazety „Dziś i jutro”. Według historyka, Andrzeja Friszke, zespół redakcyjny szukał współpracy z komunistami.

Kazimierz Morawski również pozostał po wojnie w Warszawie. Zmarł w trakcie robienia filmu. Od 1951 r. pracował w Agencji Prasowo-Informacyjnej, a w latach 1952-1956 w dzienniku „Słowo Powszechne”, wydawanym przez PAX. W 1957 r. był współzałożycielem Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społecznego. Uznawanego, jak PAX, za narzędzie władzy w walce z Kościołem. W latach 1976-1989 był posłem na Sejm PRL, a w latach 1982-1989 członkiem Rady Państwa PRL. Był również członkiem Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego, który z poruczenia władzy powstał po to, by legitymizować wprowadzenie stanu wojennego i świadczyć o społecznym poparciu dla tej decyzji. W 1995 r. Morawski założył Fundację Ekumeniczną „Tolerancja”, a w latach 2000-2001 był doradcą prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Prezes Unii Chrześcijańsko-Społecznej zmarł w 2012 r. w Zalesiu Górnym. Rodzinie swego „drogiego przyjaciela”, list kondolencyjny nadesłał gen. Jaruzelski. Kazimierza Morawskiego określił w nim, jako „gorącego patriotę, wybitnego działacza politycznego, człowieka kompromisu i porozumienia narodowego”.

Czy byli szczerzy?

– Myślę, że tak – odpowiada Jan Ledóchowski.

– Mówili zupełnie otwarcie, chociaż oczywiście były momenty, kiedy znowu byli „politykami”. Wiedzieli, że wypowiadają się do filmu, więc czasem ważyli słowa. Pytałem ich o to, jak oceniają swoje kariery i uzasadnili swoje decyzje. Na pewno jestem też wobec nich lojalny, bo to przecież moja rodzina – dodaje.

Premiera filmu „Wujowie i inni ‘zdrajcy i obszarnicy’” odbędzie się 9 lutego, w kinie Riverside Studios, w Londynie.

*A. Friszke „Opozycja polityczna w PRL 1945 -1980”, Wyd. Aneks, Londyn 1994

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (1)

  1. Palili, ale nie zaciągali się.