03 sierpnia 2012, 13:47 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Pierwszy dzwonek w polskiej szkole w Bracknell

Najpierw był idea

Pomysł utworzenia polskiej szkoły w Bracknell narodził się spontanicznie. W styczniu 2011 roku na jednej z polskich „play group” – miejsc integracyjnych dla dzieci w wieku przed przedszkolnym i ich opiekunów, szczególnie mam, spotkały się: Katarzyna Stępień (organizatorka spotkań przy centrach dziecięcych w ramach EAL project) i Magdalena Głowacka – uczestniczka spotkań. Panie znały się słabo, ale nawiązały rozmowę na temat znajomości języka polskiego przez „nasze” dzieci. Katarzyna przypomina sobie, że Magdalena zapytała – Czy nie myślałaś o utworzeniu polskiej szkoły w Bracknell? I tak się zaczęło…

Magdalena Głowacka (od lewej) – prezes szkoły oraz Katarzyna Stępień (z prawej) – kierowniczka polskiej szkoły im . Fryderyka Chopina w Bracknell/ Fot. Archiwum szkoła W Bracknell
Magdalena Głowacka (od lewej) – prezes szkoły oraz Katarzyna Stępień (z prawej) – kierowniczka polskiej szkoły im . Fryderyka Chopina w Bracknell/ Fot. Archiwum szkoła W Bracknell

 

Katarzyna Stępień jest absolwentką Uniwersytetu Wrocławskiego, na którym ukończyła historię ze specjalizacjami: archiwalnej i nauczycielskiej. Zaraz po studiach podjęła pracę w jednym z wrocławskich gimnazjów integracyjnych. Na potrzeby pracy w tej szkole ukończyła kurs z zakresu oligofrenopedagogiki. Mieszka na Wyspach od 2005 roku. Tutaj w ramach programu English as an Additional Language pomaga polskim dzieciom w przedszkolach i zerówkach. W ramach projektu jeździ po okolicznych szkołach. Obecnie wspiera dzieci z pięciu polskich rodzin. Jeszcze do niedawna była nauczycielką historii w polskiej szkole sobotniej im. Henryka Sienkiewicz w Slough. Pracowała tam od 2007 roku, ale musiała z posady zrezygnować na rzecz tworzonej wspólnie placówki.

Magdalena Głowacka w Bracknell od kilku lat  prowadzi kilka firm o różnych specjalnościach, są wśród nich m.in.: zakład fryzjerski, firma budowlano-dekarska oraz zajmuje się podnajmowaniem domów. Od 2006 roku jest właścicielką polskiego sklepu w Bracknell, który pełni także funkcję spotkań Polaków. Są tutaj liczebną grupą – przychodzą do sklepu całymi rodzinami, również z dziećmi w wieku szkolnym. Pani Magdalena bardzo dobrze zna się na administracji, biznesie i księgowości.

Obie są również mami, które spotkały się z problemem, czy ich dzieci będą mówiły, pisały i czytały w języku polskim oraz czy będą znały historię oraz geografię kraju?. Mąż pani Magdaleny jest Anglikiem, w domu posługują się językiem angielskim i ona przyznaje się, że „nie będzie miała czasu, ani motywacji, by uczyć swoje dzieci języka polskiego”.

Polskich rodzin w podobnej sytuacji jest wiele, a do najbliższej szkoły w Reading czy Slough trzeba dojeżdżać w jedną stronę około 30 minut. „Nie wszystkie rodziny mogą sobie na to pozwolić” – mówi pani Magdalena. Dlatego pomyślały o potrzebie utworzenia polskiej szkoły i o tym, że mogłyby się wzajemnie w tym przedsięwzięciu wspierać i uzupełniać.

 

Pierwsze koty za płoty

W krótkim czasie od rozmowy powstał pierwszy plan. Ułożono ankietę – listę, której pytania dotyczyły zainteresowania powstaniem polskiej szkoły. Należało w niej także umieścić swoje dane kontaktowe oraz imię, nazwisko i wiek dziecka – przyszłego ucznia szkoły. W ciągu trzech miesięcy na listę wpisały się 72 rodziny. W tym samym czasie panie nagłośniły swój pomysł na portalu społecznościowym, wysyłając zaproszenia do projektu – „nasza klasa”. Potem wiadomości pojawiły się w „Bracknell Standard”. Artykuł o projekcie pojawił się także na innym polskim portalu, dzięki temu inicjatywa została nagłośniona. W maju odbyły się dwa spotkania z rodzicami uczniów u Magdaleny w domu. Spotkania odbyły się w dwóch turach – rano i popołudniu. Obie panie ofiarowały całodzienny swój wolny czas oraz udzielały informacji dotyczących przedsięwzięcia. Wzięło w nich udział około 40 rodzin. Organizatorki: Katarzyna i Magdalena przedstawiły plan powstania szkoły, biznes plan, wydatki. Całe przedsięwzięcie pochłania około 14.000 funtów: wynajęcie budynku – 140 funtów za sobotę, ubezpieczenie dzieci 800 funtów, ubezpieczenie szkoły. Są to pieniądze zgromadzone wspólnymi siłami, sponsorów i rodziców. Rodzice i nauczyciele piekli ciasta, które sprzedawane były w sklepie pani Magdaleny a ich dochód około 400 funtów w całości został zebrany na powstającą szkołę – na zakup książek, pomoc dydaktycznych itp. Pani Magdalena przyznała, że brakuje im jeszcze około 5000 tysięcy. Na spotkaniu mówiono także o miejscu, w którym miałaby się mieścić szkoła oraz o opłatach: 185 funtów na rok za pierwsze dziecko w rodzinie, 135 funtów za drugie dziecko. Przedstawiono także kadrę nauczycielską składającą się z siedmiu nauczycieli oraz listę wolontariuszy, ponieważ nie wszystkie dzieci mówią po polsku. Wszyscy z wyższym wykształceniem kierunkowym (w tej kwestii decyzję podejmowała Katarzyna Stępień). Ustalono także, że pani Katarzyna będzie pełniła funkcję kierowniczki szkoły – będzie odpowiadała za sprawy związane z edukacją, nauczycielami i uczniami oraz wzajemnymi relacjami między szkołą a rodzicami, a pani Magdalena będzie jej prezesem odpowiedzialnym m.in. za finanse. W szkole będzie działała także rada rodziców. Uzgodniono, że osoby, które wpiszą swoje dzieci na czerwcową listę będą musiały już uiścić opłaty.

Pomysłodawczynie zwróciły się także o pomoc do rodziców, nauczycieli i osób w żaden sposób niezwiązanych ze szkołą w sprawie pomocy przy organizacji placówki . Nauczyciele, którzy w okresie wakacyjnym wybierają się do Polski zobowiązali się w miarę ich możliwości, do zakupu na własny koszt książek, ponieważ sami organizują sobie pomoce dydaktyczne. Rodzice postanowili poprosić o pomoc finansową pracodawców. Część z nich zaoferowała swoją pracę w budowie loga i strony internetowej. Pani Magdalena przedstawiła przebieg rozmów z pracownikami z lokalnego Councilu – być może uda się, że za wynajem budynku szkolnego nie trzeba będzie ponosić opłat. Mówiła także o spotkaniu w Education Centre w Bracknell Council, ponieważ tam rozmawiała z pracownikiem, który otworzył szkołę pakistańską. Polecił jej szereg organizacji, które mogą pomóc.

 

Plan zajęć

W polskiej szkole im. Fryderyka Chopina w Bracknell 17. września 2011 odbędzie się pierwsze w historii szkoły rozpoczęcie roku szkolnego i zadzwoni pierwszy lekcyjny dzwonek. Będą w niej na pewno uczniowie z trzydziestu rodzin (ale zapisy jeszcze trwają). Będą oni najprawdopodobniej zgromadzeni w czterech klasach (kwestię tą rozważą jeszcze nauczyciele pod koniec sierpnia, kiedy znana będzie już ostateczna lista dzieci).

Pani Katarzyna Stępień grupując dzieci mówiła o: przedszkolu dla 3 i 4-latków, zerówce dla 5 i 6-latków, pierwszej klasie 7 i 8-latki oraz klasie gimnazjalnej, skupiającej na ten czas zaledwie troje 13-latków, które urodziły się na Wyspach, mówią po polsku, ale nigdy nie uczyły się języka ojczystego.

Pani Magdalena wspominała, że „w pierwszym zarysie szkoły miało w niej zabraknąć lekcji religii, ale ze względu na potrzebę wśród niektórych rodziców, by ich dzieci w przyszłości mogły przystąpić do pierwszej komunii świętej, w szkole taki przedmiot będzie”.

Na terenie Wielkiej Brytanii jest wiele szkół, które noszą zaszczytne imię Jana Pawła II – w tym przypadku również papieża, jak i Fryderyka Chopina brało pod uwagę grono nauczycielskie. Pani Katarzyna wspomniała, że „jedna osoba zgłosiła również kandydaturę Andrzeja Wajdy”, ale to Chopin został patronem ze względu na szczególny charakter i bogactwo muzyki znanej na całym świecie. „Także wśród Anglików, którzy niekoniecznie jego nazwisko kojarzą z naszym krajem” – dodaje pani Magdalena.

W polskiej sobotniej szkole im. Fryderyka Chopina w Bracknell przede wszystkim wszystkie dzieci będą uczyły się języka polskiego, wiedzy o kulturze, historii i geografii a także polskiego tańca ludowego. W tym roku, ze względu na finanse lekcje będą trwały tylko trzy godziny od 9.00 do 12.00, ale życzeniem Katarzyny Stępień jest aby zajęcia miały miejsce do godziny 13.

Obie założycielki mają nadzieję, że następne lata istnienia placówki przyniosą jej większy rozgłos, darczyńców i oczywiście wychowanków.

 

Rok szkolny tuż, tuż…, ale szkoła nadal potrzebuje wsparcia. Szczególnie finansowego – jak potwierdza Magdalena Głowacka Ale także dosłownie wszystkiego. Proszą o papier, pomoce dydaktyczne, płyty z muzyką, mapy historyczne i zabawki do przedszkola – uzupełnia Katarzyna Stępień. Pani Magdalena wysłała wiele listów do różnych instytucji, organizacji i firm z kolei przyszła kierowniczka szkoły postanowiła skorzystać ze strony internetowej ORP w Lublinie i traktuje ten kontakt jako formę pomocy dla nauczycieli, którzy nie pracowali do tej pory w szkołach polonijnych. Ponadto czeka na propozycję podręczników ze strony Ministerstwa Edukacji Narodowej, ponieważ szkoła jest zarejestrowana przez PMS i znajduje się na liście szkół polonijnych w UK. Kontaktowała się także z innymi autorami podręczników do nauki polskiego jako języka obcego. Ale za wszystkie trzeba zapłacić, a one muszą na początku oszczędzać. Planuje w przyszłości wspólnie z rodzicami organizować imprezy charytatywne (przedstawienia, koncerty dzieci, na które rodzic będzie musiał zakupić bilet za symboliczną kwotę) – dochód oczywiście przeznaczy na szkołę. Planuje także wziąć udział w konkursie na najlepszą stronę multimedialną polskiej szkoły za granicą oraz w konkursie „Miłosz – multimedialnie”.

– Projekt powstania szkoły stanowi trudne wyzwanie. Jest trudnym i pracochłonnym przedsięwzięciem, ale uważam, że znajdują się teraz na dobrej drodze – mówi Katarzyna Stępień. Razem mają wspólny cel – robią to dla dobra dzieci; determinację, głowy pełne pomysłów i przyjazne otoczenie, które nie skąpi pomocy.  – Potrzeba im nie tyle rąk do pracy, ile pieniędzy – zanim oczywiście szkoła się ustabilizuje – wyjaśnia pani Magdalena Głowacka – A na to potrzeba czasu i sponsorów – dodaje po chwili.

 

Tekst: Małgorzata Bugaj-Martynowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_