12 lutego 2013, 10:59 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
Pomoc od polskiej szkoły

Bale karnawałowe to już tradycja w szkole im. Marii Konopnickiej na Willesden Green. Jednak ten, który odbył się w sobotę 9 lutego, był niezwykły. Wcale nie dlatego, że na jego miejsce wybrano krainę, w której mieszkają wróżki – a rzeczywiście, aż roiło się od nich na balu, ale dlatego, że był to bal charytatywny, z którego dochód zostanie przeznaczony na pomoc dla kilkuletniej Zuzi Stachowicz. Pod hasłem „Przyjdź i otwórz swoje serce i portfel:)” zbierano pieniądze na leczenie dziewczynki.

Na co dzień mamy, na balu zamieniły się we wróżki…/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Na co dzień mamy, na balu zamieniły się we wróżki…/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

 

Była loteria oraz kiermasz książek, zabawek i ubrań – używanych oczywiście – ze sprzedaży których dochód również zasilił konto Zuzi. Wieść o chorobie dziewczynki dotarła do Małgorzaty Sędzielewskiej kilka tygodni temu. Prezes Komitetu Rodzicielskiego postanowiła działać natychmiast.

– Bo prawdą jest, że ludzie są z natury dobrzy i skorzy do pomocy, tylko czasem trzeba im w tym troszkę pomoc –  mówiła Małgorzata Sędzielewska, która wyjaśniała, że pod koniec stycznia otrzymała wiadomość o chorobie Zuzi, córeczki jej znajomych, u której zdiagnozowano nowotwór wysokiego ryzyka IV stopnia. Dziewczynka rozpoczęła leczenie, jednak aby Zuzia wróciła do zdrowia, powinna zostać podana kosztownej terapii. – Sama jestem rodzicem i jedna z moich córek ma tyle lat co Zuzia. Od razu pomyślałam że muszę jakoś pomoc, dołożyć choć małą cegiełkę. Co roku w Polskiej Szkole Sobotniej im Marii Konopnickiej na Willesden Green, organizowany jest bal karnawałowy. Postanowiłam troszeczkę go zmodyfikować i tak właśnie bal karnawałowy przemienił się w bal charytatywny. Na zebraniu Komitetu Rodzicielskiego przedstawiłam swój pomysł. Propozycja została przyjęta z ogromnym entuzjazmem. Chciałabym bardzo podziękować wspaniałym rodzicom i nauczycielom z naszej szkoły, którzy stanęli na wysokości zadania i dzięki ich zaangażowaniu oraz kreatywności zorganizowaliśmy wspaniałą imprezę, na której zebraliśmy £2661 – powiedziała ‘Dziennikowi’ prezes Komitetu Rodzicielskiego w szkole na Willesden Green.

Ta wróżka przybyła ze świata bajek dobrze znanych również rodzicom/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Ta wróżka przybyła ze świata bajek dobrze znanych również rodzicom/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

 

Z potrzeby serca

Zrodziła się idea, aby szkolny bal uczynić, po raz pierwszy, balem charytatywnym. W przyszłości ma się to stać tradycją szkoły, aby dochód z corocznego balu charytatywnego przeznaczony był dla kogoś, kto potrzebuje pomocy, kto zmaga się z chorobą. Z tej pomocy będą mogły korzystać nie tylko osoby z najbliższego otoczenia szkoły, ale także ich znajomi, rodziny i przyjaciele. Już dziś wiadomo, że będzie to małe wsparcie finansowe, bo dochód z balu jest niewielki. Są to pieniądze ze sprzedaży biletów lub rzeczy pochodzących z kiermaszu, których koszt jest wręcz symboliczny, często poniżej jednego funta.

W Baba-Jadze przedszkolaki rozpoznały swoją ukochaną wychowawczynię.../ Fot. Małgorzata Bugaj-Martyynowska
W Baba-Jadze przedszkolaki rozpoznały swoją ukochaną wychowawczynię.../ Fot. Małgorzata Bugaj-Martyynowska
Tym razem książki sprzedawano po 50 pensów, a maskotki za kwotę pięciokrotnie mniejszą. Jednak ważna jest idea, świadomość niesienia pomocy i dzielenia się tym, czym podzielić się można oraz pokazywanie dzieciom pewnego wzorca zachowań, który zmierza ku najwyższym wartościom i sposobom ich realizacji.

Dla organizatorów balu istotne było także to, że osoba, która znajduje się w kryzysowej – wywołanej chorobą – sytuacji, ma poczucie, że nie musi ze swoim losem zmagać się sama.

Na głowy dzieci spadł magiczny pyłek.../ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Na głowy dzieci spadł magiczny pyłek.../ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

Polska Szkoła Sobotnia im. Marii Konopnickiej to instytucja charytatywna, utrzymująca się ze składek rodziców i nielicznych dotacji, które do tego rodzaju placówek docierają niezwykle rzadko.  mimo to jej dyrekcja, kadra pedagogiczna, Komitet Rodzicielski i rodzice potrafili się zmobilizować, aby zorganizować pomoc dla kogoś, kto rzeczywiście jej potrzebuje. Dotychczas dochód ze szkolnych przedsięwzięć wspierał potrzeby szkoły, tym razem stało się inaczej.

 

Sukienka dla Barbie

 

Atrakcją imprezy przyciągającą uwagę nie tylko dziewczynek, ale również ich mam, była kolekcja ubrań… dla lalki, którą zna i bawi się zdecydowana większość żeńskiej, nieletniej części populacji. Sukienki dla Barbie można było nabyć za niewielką kwotę od jednego do trzech funtów. Ich projektantka, mama Natalii, zadbała o to, aby każda z sukienek miała oryginalne, misterne wykonanie, co czyniło ją jedyną w swoim rodzaju. Pojedyncze egzemplarze budziły zachwyt, podziw i rozchodziły się jak świeże bułeczki.

Czyżby prawdziwe księżniczki...?/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Czyżby prawdziwe księżniczki...?/ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska

 

Tymczasem na „Balu u wróżek” orkiestra grała dla Zuzi. Małgorzata Sędzielewska wraz ze swoim sztabem wróżek – nauczycielami i rodzicami, zdaniem dzieci, prawdziwymi przybyszami z Wróżkolandii – zorganizowała zabawę dla najmłodszych. Nauczycielki, wcielając się w inną niż dotąd rolę, przewodziły zabawom dla dzieci. Niespodzianką było pojawienie się Baby-Jagi, która niezbyt skutecznie próbowała straszyć dzieci. Finał był taki, że maluchy rozpoznały w niej swoją wychowawczynię i na koniec wszyscy śmiali się do rozpuku… Blisko godziny 16.30 wszystkie wróżki zniknęły w tajemniczy sposób z balu, podobny do tego, jak się na nim pojawiły.

Wyczaruję Ci magiczny świat.../ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Wyczaruję Ci magiczny świat.../ Fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska
Pozostał po nich jedynie kolorowy pyłek, który pokrył podłogę szkolnej auli oraz dziecięcy apetyt na więcej tego typu atrakcji… Do zobaczenia za rok, na balu o nieco zmienionej tradycji.

 

Tekst i fot.: Małgorzata Bugaj-Martynowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (0)

_