W ubiegłą niedzielę, 7 września, w klubie Koko na Camden Town odbył się koncert Dawida Podsiadło i Agnieszki Chylińskiej. Klub ten jest jednym z najpopularniejszych miejsc na muzycznej mapie Londynu: występowali w nim m.in. Red Hot Chili Peppers, Iron Maiden, Amy Winehouse czy Katy Perry. Tym razem ten dawny teatr przebudowany na salę koncertową, stał się wypełnioną po brzegi enklawą polskości.
Pierwszy wystąpił Dawid Podsiadło, urodzony w Dąbrowie Górniczej wokalista, od niedawna posługujący się pseudonimem David Ross. Podsiadło jest najjaśniejszą gwiazdą młodego pokolenia. Mimo że wypłynął on na fali popularności programu X Factor, w przeciwieństwie do wielu laureatów podobnych talent show po dojściu do finału nie zapadł się pod ziemię. Wręcz przeciwnie: polska wersja brytyjskiego widowiska stała się dla niego trampoliną do osiągnięcia prawdziwego sukcesu – Podsiadło wystąpił m.in. jako suport amerykańskiego zespołu Thirty Seconds to Mars, nagrał piosenkę do filmu „Kamienie na szaniec”, a jego debiutancki album, „Comfort and Happiness” uplasował się w 2013 roku na 1. miejscu w zestawieniu najlepiej sprzedających się płyt w Polsce.
Agnieszka Chylińska, swoją drogą jurorka innego talent show, na przestrzeni ostatnich lat ewoluowała zarówno muzycznie jak i wizerunkowo, odchodząc z rockowego zespołu O.N.A i kontynuując swoją karierę muzyczną w nurcie szeroko pojętej muzyki dance i pop. Ta metamorfoza przysporzyła jej zarówno wielu wrogów, jak i wielbicieli. Jedni, pamiętający ją jako kontrowersyjną osobowość tworzącą mroczne, nihilistyczne utwory , nie potrafili pogodzić się z nowym wizerunkiem gwiazdy, która nie tylko uległa modzie na muzykę taneczną, ale także zrewolucjonizowała swoje życie osobiste, stając się w krótkim czasie matką trójki dzieci i celebrytką telewizyjną. Inni zaś spojrzeli na nią przychylniejszym okiem, odkrywając w niej dojrzałą artystkę, otwartą na różne tendencje muzyczne.
Zestawienie tych dwóch, zdawałoby się, kompletnie niepasujących do siebie muzyków, spowodowało pojawienie się na niedzielnym koncercie widowni w każdym wieku, której przyświecały różne motywy: jedni chcieli zobaczyć, czy rzeczywiście Chylińska się tak bardzo zmieniła, inni (a raczej inne, bo w tym wypadku dominowała zdecydowanie żeńska część widowni), by usłyszeć na żywo 21-letniego Podsiadło. Melancholijna natura wokalisty w przestrzeni albumu muzycznego brzmi znakomicie, jednakże niezbyt wpasowała się w atmosferę sali koncertowej mieszczącej kilkaset osób. Natomiast charyzmatyczna Chylińska, która miała świetny kontakt z publicznością, przyćmiła występ swojego poprzednika.
Jak sama zauważyła, pochodząca z Gdańska wokalistka jest częścią branży muzycznej od niemalże dwudziestu lat, co wiąże się z szerokim repertuarem (piosenkarka nagrała pięć płyt z O.N.A i dwie własne), który jest dużo bardziej znany odbiorcom niż ten, jaki stworzył występujący od dwóch lat Podsiadło. Nie znaczy to jednak, że koncert młodego muzyka był nudny – różnił się znacznie od występu starszej koleżanki po fachu, ale 21-latek zaskoczył zarazem słuchaczy dubstep’ową kompilacją utworu „Trójkąty i kwadraty”, którą wykonał na zakończenie.
Co ciekawe, dopisała nie tylko polska publiczność: wśród uczestników koncertu można było zauważyć osoby innej narodowości. Miejmy zatem nadzieję, że piosenki, które wraz z artystami śpiewali wszyscy zgromadzeni na sali, staną się znane także poza granicami Polski, a występ Agnieszki Chylińskiej i Dawida Podsiadło przyczyni się do popularyzacji polskiej muzyki w ramach wielokulturowej społeczności londyńczyków.
Tekst: Monika Mańka
Fot. Magdalena Grzymkowska
Przeczytaj też
Udostępnij
About Author
komentarze (0)
