06 grudnia 2012, 15:49 | Autor: Elżbieta Sobolewska
SOS Poles Apart

Kiedy w 1989 roku, w Coventry otwierano nową stację lokalnej sieci BBC, dr Jan Mokrzycki zasugerował jej prezesowi, Andy’emu Wright’owi, iż warto byłoby pomyśleć o audycji dla polskiej społeczności, żyjącej na tym terenie. Pomysł ziścił się trzy lata później. 5 listopada 1991 r., na antenie BBC Coventry & Warwickshire po raz pierwszy można było usłyszeć program realizowany po angielsku i po polsku, który mimo różnych przeobrażeń, nadawany jest do dzisiaj. Decyzją zarządu stacji, po raz ostatni zabrzmi jednak 31 grudnia. Przyczyną likwidacji programu nie może być finansowa nieopłacalność jego produkcji i nadawania, bowiem od samego początku audycja powstaje na bazie wolontariatu. Jej roczna produkcja, w 2011 roku, nie przekraczała kosztów w wysokości 3 tysięcy funtów. Dlaczego jest więc zamykana?

– Trzeba zapytać, co leży u podstawy tej decyzji, skoro programy dla innych mniejszości są kontynuowane. Czy to dyskryminacja konkretnie tej jednej mniejszości, brak zrozumienia dla przydatności istnienia tej audycji, czy po prostu efekt złego zarządzania – zastanawia się Jan Mokrzycki, który w tej sprawie pisał już do BBC, a ostatnio również do Coventry Evening Telegraph i jest jednym ze zrozumiałych orędowników sprawy Poles Apart. Był jednym z wirtualnych gości (połączenie za pomocą Skype’a) spotkania zorganizowanego w POSK-u dwa tygodnie temu przez Jana Niechwiadowicza i Polish Media Issues group.

BBC, wśród swoich założeń ideowych, ma oczywiście zapisaną konieczność sprostania specyfice brytyjskiego społeczeństwa, które jest silnie zróżnicowane narodowościowo. Dąży więc rzekomo do pogłębiania związków z regionem, w którym żyją odbiorcy lokalnych oddziałów nadawcy i do budowy więzi na podstawie poszanowania i popularyzacji różnorodnej kultury narodów, żyjących na wyspach brytyjskich. Likwidacja audycji Poles Apart zadaje kłam głoszonym przez BBC ideałom integracji i świadczy o hipokryzji, do której zresztą powinniśmy byli już się przyzwyczaić. Stanowi przecież immanentną cechę tego narodu. A może decyzja, która zapadła, ale da się ją zmienić pod wpływem społecznego nacisku, podyktowana jest cyniczną pragmatyką? Polacy, z audycją czy bez, nadal będą mało uciążliwymi a solidnymi pracownikami, którzy chętnie zatrudniają się za najniższą stawkę i płacą tutaj podatki, a ich udział w życiu publicznym jest żaden, więc nie należy obawiać się poważniejszych nacisków i lobbingu, z którym trzeba się liczyć. Nie mamy tutejszych polityków i społeczników, którzy są w stanie poruszyć brytyjską opinię publiczną, o czym ten publiczny nadawca doskonale wie. W 2005 r. podjęto decyzję o rozwiązaniu dziesięciu sekcji językowych BBC, w tym polskiej, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze, miały zostać przeznaczone na utworzenie arabskojęzycznej telewizji. Z powodzeniem działa również BBC Asian Network, ogólnokrajowy kanał adresowany do osób pochodzenia południowoazjatyckiego, który w części nadaje w językach z tego regionu. Odpowiedź na pytanie o sens istnienia audycji dla Polaków czy osób polskiego pochodzenia – nasuwa się sama.

Ocalenie przez słuchanie

Audycję ograniczano stopniowo. Najpierw nadawana była w niedzielę, potem w poniedziałek, wreszcie obecnie w piątki, o godz. 21.00. Zarząd BBC nakazał audycję skrócić, z dwóch godzin do jednej, zrezygnowano też z nadawania na żywo, co według autorek programu: Bożeny Wilson i Moniki Różański było decyzją, której brakowało uzasadnienia. Jak napisały w swoim liście do lorda Pattena, audycja Poles Apart cieszyła się dużym zainteresowaniem międzynarodowych słuchaczy, którzy byli aktywni zarówno na antenie, jak poprzez łącza internetowe. „Zwykle dostawałyśmy ponad 50 telefonów od słuchaczy, podczas każdego programu. Byliśmy słuchani przez różne społeczności, w tym brytyjską i azjatycką. Miałyśmy regularnych słuchaczy internetowych w Wielkiej Brytanii i za granicą, na każdym kontynencie. Odzew był duży i bardzo pozytywny”. W listopadzie 2009 roku wybuchła afera. Jeden z prezenterów BBC, Chris Moyles, stwierdził na antenie, że Polacy najlepiej sprawdzają się w prostytucji i naprawianiu samochodów. W polskim środowisku zawrzało, pisano listy i protestowano, wreszcie pod koniec grudnia Moyles opublikował oświadczenie, w którym przyznał, że żart nie był na miejscu. Kilka dni później, chwilę triumfu przyćmiła wiadomość o decyzji ujednolicenia audycji Poles Apart pod kątem językowym. Dyrekcja zdecydowała, że program będzie nadawany tylko po angielsku. „Dziwi mnie, że ta decyzja została podjęta w kilka dni po naszych protestach na temat wystąpienia Moylesa” mówił wtedy Jan Mokrzycki, wówczas prezes Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii. Przyczyną wycięcia obecności języka polskiego miał być fakt niemożności weryfikacji tego, co jest na antenie mówione. Protest polskiej społeczności znowu odniósł skutek, polski język pozostał w programie do 2011 roku, ale zmieniono wówczas godziny i dzień nadawania audycji, z niedzieli przeniesiono ją na poniedziałkową noc, a rok później na piątek. Jak twierdzą autorki „Poles Apart”, to właśnie te roszady spowodowały spadek poziomu słuchalności, a zarząd stacji nie wsparł zmiany terminu nadawania odpowiednią promocją, po prostu wielu ludzi uznało, że audycji już nie ma, i tyle.

Apele o jej zachowanie kierowane są do prezesa BBC Trust, lorda Patten of Barnes i do Marka Thopmsona (BBC Director General). Autorki i słuchacze próbują program ocalić, w internecie dostępna jest petycja, której podpisanie promują m.in. Jan Niechwiadowicz i George Matlock z radia Orla FM, realizującego ideę dwujęzyczności od samego początku swojego istnienia. Petycję podpisywać można do 14 grudnia, po tym terminie zostanie ona wręczona dyrekcji rozgłośni. Pomóc można jeszcze prościej: wystarczy po prostu słuchać tej audycji, by wytrącić oręż z rąk zwolenników jej likwidacji.

Do kampanii przeciw zamknięciu audycji Poles Apart można przyłączyć się za pośrednictwem Facebooka: www.facebook.com/savepoles.apart

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

komentarze (1)