Z polskim aktorem, reżyserem i producentem Cezarym Pazurą rozmawiała Justyna Daniluk.
Jest pan aktorem, reżyserem producentem. W jakiej roli czuje się pan najbardziej komfortowo?
Ja jestem aktorem przede wszystkim. I z urodzenia, wykształcenia, temperamentu, zamiłowania… ze wszystkiego.
Czyli nie zmienia pan na stałe branży?
Nie, ale jestem też człowiekiem czynu. I to, że zacząłem produkować i reżyserować filmy wynikło z potrzeby chwili. Chciałem zadebiutować jako reżyser – spodobał mi się scenariusz młodego pisarza, Leszka Kazimierczaka. Wiedziałem jak ten film ma wyglądać. Zadebiutowałem tytułem „Weekend”. W czasie pracy nad filmem okazało się, że najtrudniejsze jest zdobywanie pieniędzy na produkcję. Zamiast czekać aż ktoś mi te pieniądze przyniesie, sam się wziąłem za szukanie sponsorów. Sam pieniądze zebrałem. Jednak osoba fizyczna ma małe szanse, żeby zdobyć aż takie fundusze, firma ma już zupełnie inny status i odpowiedzialność. Tak zostałem producentem. Mamy Polski Instytut Sztuki Filmowej, który filmy dofinansowuje, lub pożycza pieniądze, więc łatwiej jest ten budżet sklecić, gdy jest się producentem. Łatwiej, ale nie łatwo. Udało się do tego doprowadzić, a później to już wypadkowa wielu rzeczy. Wyszedł „Weekend”, teraz zrobiliśmy „Sztos2”, co będzie dalej zobaczymy.
Wracając do „Sztosu 2”. Film powstał po 15 latach od nakręcenia pierwszej części. Jak było wrócić do tej samej roli po tak długiej przerwie?
Fajnie. I sentymentalnie. Każdy dojrzał i się trochę zmienił, czy to Olaf (Olaf Lubaszenko, reżyser filmu, przyp. red.), pan Jan Nowicki, czy Borys (Borys Szyc, aktor grający rolę Janka w „Sztosie 2”), wszyscy przeszli swoją drogę. Borys oglądał pierwszą część „Sztosu” jak jeszcze był chłopakiem w liceum, myśmy byli jego idolami…
„Sztos”, rzeczywiście jest w Polsce jest już legendarny.
Dokładnie. Borys się na tym filmie wychował. Pamiętam, jak padł pomysł, że będziemy robić „Sztos 2” i zaproponowałem mu rolę Janka, to się bardzo ucieszył i z ochotą ją przyjął.
Film nie jest typową komedią…
Teraz się gatunki miesza. W tym filmie jest trochę wszystkiego – film historyczny, trochę obyczajówki, są też elementy komediowe i sceny kina akcji. Nie da się w tej chwili zrobić filmu i powiedzieć, o! robimy western, albo komedię. Najczęściej łączy się i to, i to.
Ktoś na pokazie dla dziennikarzy porównał klimat „Sztosu 2” do filmów znanego hiszpańskiego reżysera, Almodovara…
Możliwe. Piotr Wojtowicz, który robił zdjęcia chciał zrobić film kolorowy. Tamte czasy, czasy PRL-u kojarzą nam się bardzo szaro. Nawet kostiumy w filmie są ciemne – takie były czasy. Piotr wzmacniał efekty świetlne. Wymyślił sobie taką konwencję i zdaje się, że ona bardzo dobrze zagrała. Powstała opowieść o latach osiemdziesiątych bardzo nowocześnie przedstawiona.
Pozycja aktora w Polsce, teraz i te 15 lat wcześniej. Wszystko drastycznie się zmieniło.
Dlaczego pani tak uważa?
Teraz, zdaje się ważniejsze od bycia dobrym aktorem jest bywanie na salonach?
Czasy są takie. Trudno powiedzieć… niestety jest trochę takie pomieszanie z poplątaniem. O każdym kto występuje w telewizji, czy zagra raz w filmie, mówi się, że jest gwiazdą. To jest po pierwsze. Po drugie, zawód aktora jest zawodem dość ciężkim i odpowiedzialnym – nie każdy może być aktorem, proszę mi wierzyć, więc nie każdego można nazwać aktorem.
Ale jednak tak się ich nazywa…
O tak. Mówi się tak, bo taki aktor zagrał gdzieś raz w serialu. No trudno, tak ma być. Ale ja też nie chcę tego oceniać. Wszystko zmieniło się też na pewno z tego powodu, że aktorzy nie są już tzw. etatowi. Pracują raczej na kontraktach niż na etatach, ale tak jest na całym świecie, nie tylko w Polsce.
Planuje pan „Sztos 3”?
Na razie nie, ale są takie pomysły, żeby zrobić film o czasach Okrągłego Stołu, bo tam też były dziwne różne historie, różne przewałki i sztosy”, większe i mniejsze.
Cezary Pazura
Polski aktor filmowy, teatralny, dubbingowy, kabaretowy i telewizyjny, komik, piosenkarz, reżyser. Jest laureatem nagrody Złota Kaczka dla najlepszego polskiego aktora za lata 1993, 1997, 2003. Wystąpił w ponad 70 produkcjach filmowych, kilkunastu sztukach teatru telewizji, sam wyreżyserował trzy filmy. Pazura pracował na planach filmowych z największymi polskimi reżyserami: Krzysztofem Kieślowskim, Barbarą Sass, Markiem Piwowskim, Władysławem Pasikowskim, czy Markiem Koterskim. To Cezary Pazura był pierwszym odtwórcą roli Adasia Miałczyńskiego w słynnej serii Koterskiego („Nic śmiesznego”, „Dzień świra” i „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”), aktora później zastąpił Marek Konrad.
Sztos – w slangu szybkie działanie, przekręt, przewałka.