Dużego formatu wystawa „Fenomen Solidarności. Migawki z dziejów Polski 1980 – 1981” najpierw przykuwa uwagę ze względu na swoją pociągającą wizualność. Na wzór labiryntu, w galerii POSK-u stanęły kilkumetrowe plansze w kolorach czerni, bieli i czerwieni. Tej fotograficznej opowieści przyda się coś więcej, niż tylko rzutkie spojrzenie. Aby przemówiła, wymaga pewnego poświęcenia. Jest tego warte spotkanie z migawkami dziejów Solidarności. W kontekście londyńskim istotny jest fakt, że odbywa się ono w jęz. angielskim.
W założeniu, jej głównym odbiorcą ma być świat zewnętrzny, aby przypominać mu, jak wielką rolę Solidarność odegrała w jego dziejach, co zostało trochę zapomniane w ciągu ostatnich dwudziestu kilku lat. To nie polskie stocznie, a mur berliński trafił do masowej świadomości Europejczyków, jako symbol upadku komunizmu, drugiego obok faszyzmu zbrodniczego systemu, który ukształtował oblicze świata XX wieku.
– Kiedy otwieramy tę wystawę, pojawiają się ludzie, którzy byli wówczas w pracę na rzecz zmian w Polsce zaangażowani. Dla młodszych pokoleń ich obecność czyni ją wiarygodniejszą, spotykają się bowiem z ludźmi, którzy całe lata żyli tym, co się działo w Polsce. W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie była pokazywana głównie w ośrodkach akademickich. Bardzo szeroko zarzucamy więc ziarno z nadzieją, że coś z niego wyrośnie, że wśród studentów nie mających polskich korzeni, znajdą się ludzie, którzy uznają, że jest to tak interesująca historia, że będą chcieli poświęcić jej swoje badania – mówił w rozmowie z Dziennikiem autor koncepcji wystawy, prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Łukasz Kamiński.
Pokazywana jest również w Polsce, bo wyrosło już pokolenie, które w pewnym sensie jest tak samo nieświadome roli Solidarności, jak ów świat zewnętrzny. Ta wystawa może być więc pierwszym krokiem do poznania Solidarności. Obserwujemy boom zainteresowań młodych Polaków dla procesów, które zaszły w komunistycznej Polsce i wcześniej. Jest to fenomen dotyczący nie tylko Polski. We wschodnich Niemczech nie maleje, a zdecydowanie rośnie liczba osób, które sięgają do archiwów służb bezpieczeństwa (Stasi), by poznać rolę i zachowania ich rodziców, żyjących pod protektoratem Związku Sowieckiego.
– W latach 90. nastąpiło znużenie historią, zapanowała chęć odwrócenia się od niej. Jednak pokolenie, które urodziło się już w wolnej Polsce, chce zrozumieć w jakim świecie żyli ich rodzice i są bardzo aktywni, o czym świadczą choćby obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Z roku na rok jest coraz więcej projektów, które inicjują, chcąc upowszechniać tę historię. Dla nich, ludzie czasu wojny, okresu tuż powojennego są bohaterami, do których chcą się odwoływać – komentuje Kamiński.
Problem rozliczenia się z przeszłością nie dotyczy tylko Europy pokomunistycznej. Dotyka on wielu krajów, ostatnio państw Afryki Północnej. IPN pokazuje, jak można zmierzyć się z przeszłością, jak może ona służyć teraźniejszości, a nie jej przeszkadzać. W tym sensie staje się na świecie liderem.
– Zawsze istnieje ryzyko, że przeszłość może być wykorzystywana do pogłębiania podziałów w społeczeństwie, my natomiast pokazujemy, że jest ona wartością, na której można budować demokratyczne państwo. Odbywa się to na wielu polach, mamy bardzo rozbudowaną część edukacyjną, ale również prokuratorską, co służy poznawaniu prawdy o tej przeszłości. Stajemy się wzorem dla innych instytucji, które działają tam, gdzie zaistniało doświadczenie dyktatury, choć niekoniecznie komunistycznej – tłumaczy Kamiński.
W Londynie prezes Instytutu Pamięci Narodowej odbył kilka spotkań. Jedno z nich odbyło się w siedzibie Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami kraju.
– Myślę, że nie zdradzę tajemnicy jeśli powiem, że głównym zadaniem harcerstwa na obczyźnie jest edukacja. Dla nas również jest jednym z najważniejszych pól działania, w sposób naturalny mamy więc możliwość współpracy. Nie wszystkie materiały edukacyjne, które wykorzystujemy w kraju, sprawdzą się w działalności poza jego granicami, zwłaszcza jeśli mówimy o trzecim pokoleniu emigracji, ale dobrze sprawdzają się za granicą np. nasze gry edukacyjne. Od kilku lat mamy dobrą współpracę z polskimi nauczycielami w Stanach Zjednoczonych. Naszą propozycję współpracy składamy więc nie tylko pod adresem harcerstwa, ale wszystkich organizacji szkół polskich, Polskiej Macierzy Szkolnej. Nasz dorobek edukacyjny jest dostępny, możemy przekazywać gry, książki, różne materiały, ale możemy również wysyłać naszych edukatorów, aby tutaj pokazywali, jak można w sposób nowoczesny i atrakcyjny dla młodego człowieka uczyć o trudnej historii XX w. Najważniejsze jest dla nas uczenie tych, którzy uczą, bo to oni tę wiedzę rozpowszechniają. Możemy pomyśleć o wspólnych projektach, ponieważ nie możemy ograniczać się tylko do Polaków żyjących w kraju. Takie wystawy powstają jako realizacja naszego ustawowego obowiązku, którym jest edukowanie o polskiej historii także poza jej granicami. Staramy się o jej najważniejszych elementach opowiadać obcokrajowcom, aby miały one znaczenie nie tylko dla nas, Polaków.
W otwarciu wystawy i prelekcji, którą wygłosił Tomasz Kozłowski, pracownik Wydziału Badań Naukowych Biura Edukacji Publicznej IPN, wzięli udział liczni goście. Wśród obecnych byli m.in.: Agnieszka Rudzińska zastępca prezesa IPN, Anna Piekarska zastępca dyrektora Biura Edukacji Publicznej IPN, radca/minister Dariusz Łaska, radca/konsul Tomasz Stachurski, burmistrz dzielnic Hammersmith & Fulham Belinda Donovan, prezes POSK-u Joanna Młudzińska, przewodnicząca ZHPpgK Hm Teresa Ciecierska, radny H&F Andy Slaughter, Wiktor Moszczyński. Spotkanie poprowadziła i w organizację przedsięwzięcia wiele pracy włożyła Ania Kalinowska, jedna z nowych i najmłodszych radnych POSK-u, której zaangażowanie na rzecz kolejnego projektu o charakterze historyczno-społecznym stanowi tylko potwierdzenie owego przebudzenia, o którym mówił w rozmowie z Dziennikiem prezes IPN dr Łukasz Kamiński.