Blisko tysiąc lekarzy spotkało się na VIII Kongresie Polonii Medycznej, który w maju odbył się w Krakowie. Wydarzenie przygotowywano skrupulatnie od kilku lat, a jego gospodarzami byli: Naczelna Izba Lekarska, Federacja Polonijnych Organizacji Medycznych i Okręgowa Izba Lekarska w Krakowie. Patronat honorowy sprawował prezydent Bronisław Komorowski, a w Komitecie Honorowym znaleźli się m.in. minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski, prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Longin Komołowski i marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Swego uczestnictwa w nim, odmówił natomiast minister zdrowia dr Bartosz Arłukowicz. Gościem Honorowym kongresu, w uznaniu zasług dla polonijnego ruchu medycznego, był dr Kazimierz Nowak z Londynu, współtwórca i pierwszy prezydent Federacji Polskich Organizacji Medycznych na Obczyźnie, dzisiaj nazywanej Federacją Polonijnych Organizacji Medycznych.
Tego typu gremialne spotkania tego środowiska mają miejsce już od 22 lat, ale nigdy nie odbywały się w tak ambitnym wymiarze. Goszczono nadzwyczajną liczbę uczestników, reprezentujących kraje ze wszystkich kontynentów, program obejmował kwestie dotyczące misji, etyki i klauzuli sumienia, doświadczenia zawodowe, najważniejsze osiągnięcia naukowe, kwestie organizacji opieki zdrowotnej. Dotyczył najważniejszych kierunków, zainteresowań i bolączek współczesnej medycyny, a więc i społeczeństw.
– Ten kongres w jakimś sensie wyznaczył kamień milowy, jeśli chodzi o spotkania naszego środowiska organizowane w tak powszechnym wymiarze. Zasięg tematyczny był fascynująco szeroki, od zagadnień medycyny praktycznej, po kwestie etyczne, filozoficzne, nawet dotykające religii i nawet podważające monopol państwa w decydowaniu o sprawach medycyny – relacjonuje dr Kazimierz Nowak. Nie mogło zabraknąć dyskusji o stanie emigracji. Od 2004 r. z kraju wyemigrowało około 8,5 tys. lekarzy, głównie specjalistów, między 30 a 40 rokiem życia. Fakt ten wpisuje się więc w bardzo niepokojącą tendencję, która kolokwialnie, acz najtrafniej określana jest mianem „drenażu mózgów”.Dr Nowak, który poza krajem mieszka od ponad 40 lat, podczas otwarcia kongresu w operze krakowskiej wygłosił wykład inauguracyjny pt. „Federacja Polonijnych Organizacji Medycznych – ideowy rodowód, siła istnienia”. Przybliżył fenomen powstałej w 1994 r. Federacji, w której społecznie płodne w latach 80. i 90. środowisko polskich lekarzy w W. Brytanii, na czele ze związkiem londyńskim, odegrało rolę pierwszorzędną. Uroczystość 50-lecia brytyjskiego Związku Lekarzy Polskich na Obczyźnie była okazją zaprezentowania już nie tylko idei, ale faktu. Jak powiedział podczas kongresu dr Nowak „od tego czasu emigracja medyczna zaczęła mówić jednym głosem”. W latach 90. był to również głos, na który czasem powoływano się w kraju, chociaż w sytuacjach nie zawsze ku temu uprawnionych. Z pewnością można zaryzykować tezę, że powołanie Federacji było pokłosiem również tego pierwszego, po upadku komunizmu, spotkania polskich lekarzy zza wszystkich żelaznych kurtyn, z lekarzami-emigrantami z Zachodu. Gdy w 1991 r. polska medycyna usłyszała, że w Częstochowie odbędzie się I Światowy Kongres Polonii Medycznej – mówił dr Nowak – zjechaliśmy tam z całego świata, aby symbolicznie i nie tylko, całować polską ziemię.
Kongres, na którym gościł w maju, nazywa spotkaniem środowiska, które nie służyło jednak celom nostalgicznej wymiany adresów czy odwiedzania ziemi ojców, nie tym razem. Kongres połączył lekarzy, którzy wyemigrowali do krajów zachodnich; lekarzy którzy znaleźli się poza Polską po zmianie granic na Wschodzie i lekarzy krajowych. Dlatego nazwano go Światowym Zjazdem Lekarzy Polskich. Co podkreślał prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Maciej Hamankiewicz: „podczas poprzednich kongresów wielokrotnie korzystaliśmy z doświadczeń naszych kolegów, którzy wyemigrowali do krajów, w których medycyna była bardziej rozwinięta. Teraz są one w zasadzie czystą wymianą poglądów, bo polska medycyna stała się medycyną równorzędną, a w wielu dziedzinach i lepszą niż w ośrodkach reprezentowanych przez tamtych kolegów”.
Pośród wymiany poglądów, wiedzy i doświadczeń, wybrzmiewał w tym miejscu duch samorządności, prawdziwie demokratycznego wynalazku, który w tej sferze zawodowej ma bogate tradycje. 120 lat Samorządu Lekarskiego – temu zagadnieniu poświęcił swoje wystąpienie, wygłoszone podczas inauguracji kongresu, Prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Krakowie prof. Andrzej Matyja. Znaczenie samorządności, jako kluczowego narzędzia demokratyzacji społeczeństwa, było również kwestią podnoszoną przez Macieja Hamankiewicza.
– Powiedział rzecz znamienną, że istnienie samorządu lekarskiego, który reprezentuje w Polsce Izba Lekarska, było i jest klasyczną formą ekspresji sytuacji demokracji. Jednymi z pierwszych ofiar wszystkich systemów totalitarnych zawsze były jakiekolwiek formy samorządów. Tuż po wojnie zostały rozwiązane właśnie Izby lekarskie. Istotą jest ich autonomia, jeśli jej nie mają, bo centralny rząd im ją odbiera, a tak dzieje się i w Polsce, i w Anglii, to musi szwankować cały system opieki zdrowotnej – podkreśla Kazimierz Nowak.
Intelektualnie kongres był wydarzeniem z pewnością płodnym. Przyczynił się do solidaryzacji i scalania środowiska w wymiarze bez granic. Zarazem jednak, stał się podmiotem zdarzeń, które w pogłębiły istniejący spór i brak demokratycznej woli porozumienia, między aparatem administracji i samorządnym środowiskiem lekarzy. Istotą sporu jest głęboko niezadowalający stopień publicznych nakładów na ochronę zdrowia, w Polsce jeden z najniższych w Europie.
– Pacjent zmuszony jest fundować to, na co jako podatnik i tak już łoży. Karkołomną pseudoargumentację słyszałem w kontekście pytań o ludzi najgorzej sytuowanych, bezrobotnych, iż sytuacja konieczności ponoszenia kosztów leczenia, zmusi ich do szukania pracy, będzie to więc miało nawet pozytywny kontekst społeczny. Pośród takich opinii pojawił się list ministra Arłukowicza. Najpierw odmawia on udziału w Komitecie Honorowym i swej obecności, a potem, w drugi dzień kongresu, publikuje w Gazecie Wyborczej „List otwarty do przyjaciół lekarzy”, w którym apeluje o większą troskę o pacjenta a mniej solidarności zawodowej. W istocie gest ten odebrano jako próbę zantagonizowania społeczeństwa i lekarzy. Został przez nich odczytany w kompletnym unisono, jako dyskredytacja ministra. Zwołano specjalną sesję Naczelnej Rady Lekarskiej i ustalono: zignorować, nie zaakceptować i odrzucić list. Relacje między lekarzami w Polsce, a ministrem zdrowia są napięte, uważa się, że nie chce ze środowiskiem rozmawiać i narzuca administracyjnie decyzje, zresztą podobnie jak robi to resort zdrowia w tym kraju. Medycyna jest doskonałym instrumentem polityzacji społeczeństwa – zauważa dr Nowak.
Zarówno w geście solidarności zawodowej, jak i obywatelskiej, zareagowała również Federacja lekarzy polonijnych. Jej prezes, prof. Marek Rudnicki z USA, skierował list do prezydenta Komorowskiego, w którym zaapelował do ministra zdrowia o podjęcie wspólnych działań w celu poszukiwania rozwiązań dla poprawy jakości leczenia i bezpieczeństwa pacjentów.
– Przecież my, środowisko lekarskie z zagranicy, mamy i wspólny język, i wspólną medycynę, i wspólną Matkę, Polskę, dlatego postanowiliśmy wystosować list od członków kongresu w ruchu federacyjnym – tłumaczy dr Nowak. Członkowie Federacji pracują w wielu krajach i w różnych systemach. Czasem w ogóle, często w pełni, operujących narzędziami, które oferuje demokracja. Jak napisał prof. Rudnicki, można znaleźć partnerów z administracji i polityków, z którymi wspólnie rozwiązywane są problemy, wymagające wspólnych działań. Póki tak się nie dzieje, pozostaje jak w tym powiedzeniu, które usłyszał w Krakowie honorowy gość z Londynu, że aby móc w Polsce chorować, trzeba mieć zdrowie, znajomości i pieniądze.
…
Zapytany o kwintesencję pokongresowych wrażeń, dr Nowak odpowiedział, iż w kategoriach osobistych, honor uczestnictwa w tym wydarzeniu był niewątpliwy, a intensywność spotkania taka, iż nie miał czasu, aby zobaczyć swój rodzinny Kraków. Na czoło oczekiwań wysuwa się zaś postulat, aby wszystkie wygłoszone wykłady, a była ich niemal setka, zostały jak najrychlej opublikowane. Tylko w ten sposób utrwalone będą doświadczenia kongresu, jego sukces i przekaz, wyrażony w wiodącym haśle: inspirować jakość, dążyć do optymalnych wyników w leczeniu i przede wszystkim jak najlepiej służyć pacjentowi.