Z Aleksandrą Błaszczyńską – zastępcą dyrektora w PSS im. Jana Brzechwy w Brighton-Hove, rozmawia Małgorzata Bugaj-Martynowska.
Idea utworzenia szkoły w Brighton zakiełkowała już kilka lat temu, jednak obecny kształt placówki całkiem niedawno…
– Pomysł utworzenia polskiej szkoły w środowiskach emigracyjnych jest bardzo stary. Chodzi przecież o zachowanie języka i kultury naszych dzieci. Także i w Brighton polska szkoła powstała jakiś czas temu. W swoim obecnym kształcie tj. stowarzyszenia narodziła się w 2013 roku po rozłamie poprzedniej szkoły, stało się to dzięki ogromnemu wysiłkowi rodziców i nauczycieli. W stanie obecnym jest 57 uczniów, a w kolejce już czekają następni.
Korzystacie ze wsparcia i propozycji Macierzy.
– Nosząc się z zamiarem otwarcia placówki członkowie byłego zarządu (czyli najbardziej zaangażowani rodzice naszych uczniów) byli na konferencji, w 2013 roku, zorganizowanej przez Wydział Konsularny Ambasady Polskiej w Londynie i PMS. Właśnie po tej konferencji rodzice zdecydowali, że najodpowiedniejszą formą prowadzenia szkoły będzie stowarzyszenie. Zaistniała sytuacja i wcześniejsze doświadczenia pokazały, że forma firmy nie zdała egzaminu. Informacje zdobyte podczas konferencji, były kluczowe w podjęciu tej decyzji.
Nasza szkoła, podobnie jak inne polskie szkoły sobotnie w Anglii, korzysta z programu nauczania proponowanego przez Polską Macierz Szkolną. Został on zatwierdzony przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i przeznaczony jest dla Polonii. Obowiązkowymi przedmiotami nauczania są: język polski oraz historia Polski z elementami geografii Polski. Praca w najmłodszych grupach opiera się głównie na nauce poprzez zabawę. Dzieci uczą się polskich rymowanek, wierszyków. Od najmłodszych lat nawiązują przyjaźnie i uczą bawić się ze sobą w języku polskim…
Wychowujecie w duchu tradycji i obyczaju. Świątecznie u Was, na trzy tygodnie przed Bożym Narodzeniem.
– Na ostatnich tegorocznych zajęciach odbyły się warsztaty plastyczne, wspólne kolędowanie i wizyta Mikołaja. Dzieci przygotowywały świąteczne dekoracje, uczyły się polskich kolęd a cześć należąca do zuchów (skrzaty) wzięła udział w jasełkach.
Wybór patrona placówki też wydaje się być inspirowany tradycją. Na literaturze Brzechwy wychowały się przecież pokolenia…
– W zeszłym roku szkolnym rodzice i nauczyciele wspólnie wybrali patrona szkoły. Spośród rożnych znakomitych nazwisk zdecydowanym faworytem był Jan Brzechwa. Zależało nam wszystkim na osobie, której twórczość była ważna przede wszystkim dla dzieci.
Polska szkoła musi sprostać szeregowi wymagań zgodnych z brytyjskim prawem. Jak sobie z tym poradziliście?
– Jako zarząd placówki edukacyjnej dla dzieci i młodzieży, zdajemy sobie sprawę z ogromu odpowiedzialności, który na nas leży. Chodzi tutaj przede wszystkim o bezpieczeństwo dzieci i jakość przeprowadzonych zajęć. Wszyscy nauczyciele i asystenci muszą przejść procedurę sprawdzania niekaralności. Podczas zajęć opiekę nad bezpieczeństwem szkoły sprawuje dyżurny. Klasami opiekują się nauczyciele i asystenci. Oczywiście napotykamy tutaj różne trudności, ale kwestia bezpieczeństwa jest dla nas sprawą absolutnie podstawową. Niektórzy z kadry przeszli szkolenia w zakresie ochrony bezpieczeństwa dzieci w innych placówkach, my natomiast pracujemy nad tym, aby wszyscy zdawali sobie sprawę z pewnych zagrożeń, na które mogą być narażenie uczniowie.
Bardzo ważnym dla nas jest by wszyscy nauczyciele mieli wykształcenie pedagogiczne, cześć zdobyła swoje doświadczenie podczas pracy w angielskich przedszkolach. Natomiast nie zamykamy drzwi pasjonatom i ludziom, którzy potrafią i lubią pracować z dziećmi. Wielu z naszych asystentów jest w stanie przeprowadzić owocne pod względem nauczania i interesujące zajęcia. Jest to kwestia zachowania balansu między niezbędnymi wymogami administracyjnymi, a docenieniem zaangażowania i rzeczywistych umiejętności danej osoby.
Rodzice, jak wszyscy z nas, są bardzo zapracowani, ale kiedy trzeba potrafią się wykazać. Kluczową sprawa jaką odkryliśmy, jest tutaj forma komunikacji. Nie może to być język administracyjny typowej szkoły, taki sposób komunikacji się nie sprawdza. Wiemy to, ponieważ odkryliśmy, że nasze komunikaty wysyłane poczta elektroniczną, nie powodują lawiny odpowiedzi. Przydają się jednak do komunikatów w sprawach organizacyjnych. Z naszego doświadczenia wynika, że jeśli chodzi o zaangażowanie rodziców np. w organizację warsztatów czy balu to trzeba z nimi rozmawiać osobiście. Żaden email, strona internetowa czy Facebook tego kontaktu nie zastąpi. Nasz zarząd jest zresztą bardzo „obecny” w szkole. Dyrektor, sekretarz i prezes są obecni podczas każdych zajęć, właściwie większość rodziców znamy.
W ostatnim czasie udało nam się przeprowadzić z rodzicami konsultacje na temat wizji szkoły. Cathy Otta, która jest konsultantem do spraw zarządzania placówkami edukacyjnymi przeprowadziła warsztat, dzięki któremu udało nam się ustalić, jaką wizje szkoły mają rodzice. Wszyscy byli na prawdę zaangażowani.
Takie wyzwanie wymaga nakładów finansowych.
– Szkoła utrzymuje się głównie z opłat za zajęcia. Natomiast otrzymaliśmy także dotację z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nie możemy oczywiście pominąć tutaj dochodu zdobytego podczas imprez typu Andrzejki oraz hojnych darowizn w postaci: sprzętu nagłaśniającego, który podarował nam jeden z rodziców, czy warsztatu-konsultacji, który nieodpłatnie udzieliła nam konsultantka. Jest to każdy wysiłek wkładany przez wolontariuszy, rodziców i zarząd. To jest nasz najważniejszy kapitał.
Polskie szkoły na Wyspach są autonomiczne, pracujący w nich nauczyciele musza być bardzo kreatywni…
– Zajęcia w naszej szkole są prowadzone w oparciu o autorskie programy nauczania w poszczególnych klasach, tworzone przez naszych nauczycieli i asystentów. Powstają w oparciu o istniejące programy nauczania dla szkół polskich za granicą, ale także w oparciu o ważne kulturowo i społecznie wydarzenia w kalendarzu polskim. Staramy się czerpać z wielu źródeł, aby móc oferować zajęcia, które nie tylko wyposażą naszych uczniów w wiedzę, ale pozwolą im na korzystanie i zrozumienie bogactwa kultury polskiej.
Programy nauczania, z których korzystamy i które nas inspirują to:
Rok polski. Poradnik dla nauczycieli i rodziców, Włącz Polskę, gotowe moduły lekcyjne – w zależności od wieku, poziomu znajomości języka i nauczanego przedmiotu, Podstawa programowa dla uczniów polskich uczących się za granicą:
Własną drogą do kraju przodków (grupa najstarsza).
Współpraca z innymi instytucjami jest bardzo pomocna….
– Bardzo chętnie bierzemy udział we wszelkiego typu konferencjach organizowanych przez Polską Macierz Szkolną, a także przez
PPA. W Styczniu 2014, mieliśmy zaszczyt gościć panią Annę Jurek z warsztatami o dwujęzyczności dla nauczycieli naszej placówki (Ksiądz Tadeusz Białas oraz rada parafialna użyczyli nam salę Domu Polskiego na czas tego spotkania).
Jesteśmy także w kontakcie z sobotnią szkołą w Brystolu oraz w Crawley. Ci ostatni zostali zaproszeni przez nas na warsztaty z dwujęzyczności, na które zresztą przybyli liczną grupą.
Nawiązaliśmy też kontakt z Logopasją oraz ODNWP (Ośrodek doskonalenia nauczycieli – Wspólnota Polska), z którymi rozmawiamy o ewentualnych warsztatach. Oprócz organizacji polonijnych współpracujemy z lokalnymi ośrodkami takimi jak: Community Works, Safety Net, Volunteers Centre (bardzo wysoko doceniamy wsparcie, które otrzymaliśmy od tej organizacji w kwestii zarządzania szkoła jako stowarzyszeniem, wolontariuszami itd. zgodnie z tutejszym prawem). Nie wyobrażamy sobie naszej działalności w oderwaniu od lokalnych organizacji wspierających cele charytatywne. Współpraca z rodzicami jest też kluczowym elementem prowadzenia naszej szkoły i ciągle uczymy się jak do niej zachęcić, jak ją wykorzystać i pogłębić.
Koniec roku kalendarzowego sprzyja podsumowaniom… Za wami również pierwszy okres działalności szkoły, jaki on był?
Jesteśmy młodą szkołą. Obecny zarząd zaczął działać w lipcu 2014, trudno więc dokonać jakiś poważnych podsumowań. Lista rzeczy do zrobienia jest jeszcze nadal długa, ale śmiało można powiedzieć, ze największym sukcesem jest właśnie zaangażowanie rodziców i otworzenie nowej szkoły po rozwiązaniu uprzedniej. Także konsultacja z rodzicami, Andrzejki, warsztaty świąteczne to ważne przedsięwzięcia. Chęć i zapal wolontariuszy do tego, aby nasza szkoła funkcjonowała najlepiej jak to możliwe, jest także nieoceniona.
Wszyscy nauczyciele i asystenci są wolontariuszami. Także zarząd szkoły pracuje na jej cel bez pobierania opłat. Więc możemy śmiało powiedzieć: ludzkie zaangażowanie i pasja nauczania polskich dzieci jest chlebem powszednim naszej szkoły. Zawsze przyda się dodatkowa para rąk – jednak zależy nam by były to osoby zaangażowane, godne zaufania i pasjonaci.
A więc są już konkretne plany na przyszłość.
– Na pewno chcemy uporządkować wiele spraw administracyjnych, żebyśmy wreszcie mogli zając się sprawami przyjemniejszymi. Planujemy szereg spotkań z Community Works, aby jak najlepiej zarządzać szkołą. Ubieganie się o granty, pogłębianie współpracy z rodzicami… Jest, co robić!
W przyszłości chcielibyśmy, żeby nasi uczniowie przystępowali do egzaminów na poziomie GCSE oraz A-level. Obecnie uczniowie naszej szkoły są jeszcze za młodzi, ale mamy w planach rozpoczęcie takich przygotowań. Mamy wśród naszego grona pedagogicznego osobę, która korzystając m.in. z wiedzy zdobytej na konferencji nauczycieli z 2012 roku, przygotowuje prywatnie dzieci do egzaminu GCSE z języka polskiego. W zeszłym roku przeprowadzała też taki egzamin (część ustną) w jednej ze szkół w Worthing.
Co można poradzić rodzicom, którzy noszą się z zamiarem utworzenia placówki uzupełniającej… Jak uświadomić im, że powinno znaleźć się w niej miejsce dla każdego ucznia?
– Hmm… Trzeba najpierw zobaczyć, jakie jest dobrodziejstwo inwentarza. Co chcemy osiągnąć i jaka jest ku temu najstosowniejsza forma? Najważniejsze jednak jest potraktowanie szkoły jako placówki, gdzie wszyscy partnerzy tj. uczniowie, rodzice, nauczyciele, zarząd są tak samo ważni. Tworząc szkołę należy pamiętać o nich wszystkich.
Nasza szkoła jest otwarta na każdego ucznia. Mieliśmy uczniów z dodatkowym potrzebami edukacyjnymi. Tutaj kluczową sprawą jest współpraca z rodzicami. Jako szkoła musimy się dziecka nauczyć, a ono nas. Na pewno przydałoby się jakieś szkolenie w tym zakresie, gdyż jesteśmy otwarci na wszelakie dokształcanie i chętnie się uczymy na zasadzie pokaż mi a zapamiętam, a dokładniej, parafrazując Konfucjusza: „…Pokaż mi, a zapamiętam. Pozwól mi zrobić, a zrozumiem”.
Barier nie trzeba się bać, aby im sprostać potrzeba woli i zrozumienia.
– Przede wszystkim w prowadzeniu szkoły nie skupiamy się na problemach i barierach, ale na wyzwaniach i zadaniach. Jesteśmy bardzo pozytywni i tym się wyróżniamy. Chcemy stworzyć takie warunki dla wszystkich, aby szkoła była miejscem, w którym każdy z nas chciałby być, uczyć się i doświadczać. Największym i najważniejszym wyzwaniem szkoły jest utrzymanie zaangażowania zarówno ze strony uczniów, rodziców, nauczycieli i zarządu. Nie jesteśmy firmą, w której pracuje się od – do. Nasza praca i praca wszystkich zaangażowanych w szkole nigdy się kończy. I to jest piękne.