„Pochwała nudy”
Josef Brodski
Zbiór esejów Josefa Brodskiego – uchodzącego za jednego z najbardziej aroganckich artystów mieszkających w Nowym Jorku – w ponadczasowy sposób scala przeszłe i teraźniejsze nawyki społeczeństwa. Pokazuje, że mimo upływającego czasu, my także nie jesteśmy od ich uwolnieni.
„Pochwała nudy”, wznowiona z okazji 20. rocznicy śmierci Brodskiego, pozwala zarysować zupełnie nowy obraz pisarza, który wielu jest znany głównie ze sceny konfrontacji z sędziną, która pyta go, czy uczył się, by zostać poetą.
W tomie nazywanym „duchowym testamentem” Brodski wyśmiewa konwenanse i schematy myślowe, zachęca do wydeptywania własnych ścieżek, zachowując przy tym olbrzymią dozę pokory i dystansu do świata. W ironiczny sposób naucza, bez zbędnego jednak moralizatorstwa. Poeta zmusza do rewizji utartych poglądów, nie dając jednak przy tym gotowych recept. Żyjący na emigracji Rosjanin ośmiesza patos, z jakim traktują wygnanie inni koledzy po piórze. Zachęca do buntowania się, jednakże nie wobec jakiejś konkretnej niesprawiedliwości, lecz przeciwko ładowi całego świata.
Spisane z różnych okazji przemówienia, listy, odezwy, ukazują laureata literackiej Nagrody Nobla jako bacznego obserwatora, który mimo mijających lat nie szczędzi słów krytyki otaczającemu światu. Tytułowy esej „Pochwała nudy”, wygłoszony na uroczystej promocji absolwentów Dartmouth Collage, jest bez wątpienia jednym z najwybitniejszych w dorobku autora. „Nic nie uchroni Państwa w pełni od nudy” – przestrzega Brodski, obnażając rządzące światem mechanizmy. Nabywanie kolejnych relatywnie potrzebnych dóbr jest jedynie próbą zapomnienia o jałowości czasu, przechytrzenia go. Nudzie trzeba się poddać, starając się zachować swoją namiętność, gdyż to ona jest jedynym remedium.
Obok osobistych wspomnień z Leningradu w zbiorze znajdziemy rozważania o kondycji człowieka, literaturze, polityce; fascynującą historię najsłynniejszego szpiega, Kima Philby, listy do Vaclava Havla czy Marka Aureliusza i Horacego, obrazujące rosnące zainteresowanie artysty imperiami.
Piewca sztuki poetyckiej nie ustaje w wysiłkach, by przekonać czytelników do porzucenia prozy na rzecz wierszy, które, w jego odczuciu, są najdoskonalszą formą ludzkiej mowy; skondensowaną, oszczędną, zaostrzającą apetyt na metafizykę.
Wśród czytywanych przez Brodskiego autorów ważne miejsce zajmuje polska poezja, nazwana przez niego „najbardziej niezwykłą poezją naszego stulecia”. Obok Czesława Miłosza – z którym zresztą autor wdał się w dysputę, negując istnienie czegoś takiego jak Europa Środkowa – wymieniony zostaje Zbigniew Herbert, Wisława Szymborska czy Leopold Staff.
Zaskakująco uniwersalnt przemyślenia Brodskiego zwiastują nadejście przetasowania kulturowego i etnicznego oraz świata wideo, w którym dokumentacja zdarzenia przesłania samo zdarzenie. Aż trudno uwierzyć, że spisane 27 lat temu słowa spełniają się z taką dokładnością.
Monika Mańka