Trzy tygodnie po wydaniu swojej ostatniej płyty „You Want It Darker” w wieku 82 lat odszedł Leonard Cohen. Legendarny bard pieśni protestu i miłości, pisarz i kompozytor, pozostawił po sobie spuściznę balansującą na granicy piosenki autorskiej i poezji.
Niewielu wie, że Kanadyjczyk, znany szerokiemu gronu odbiorców na całym świecie jako piosenkarz, zaczynał swoją karierę nie od śpiewania, ale od pisania. Jednym z najwybitniejszych tomików Cohena jest „Księga tęsknoty”, napisana po pięcioletnim pobycie artysty w buddyjskim klasztorze. Rozważania na temat zasadności rygorystycznego życia mnicha stanowią jednak jedynie jeden z wątków; tematyka zbioru koresponduje bowiem z tą, jaka wysuwa się na pierwszy plan w utworach muzycznych Cohena. Metafizyka, śmierć, miłość, samotność, bezcelowość istnienia – wszystko to towarzyszy tytułowej tęsknocie.
„To jest trudna książka, nawet po angielsku, jeśli potraktuje się ją zbyt poważnie. Proponuję przeskakiwać części, które nie będą się podobać. skubnąć co nieco tu i tam. Być może znajdzie się fragment, może nawet strona, która obudzi ciekawość” – instruuje nas autor.
Utwory zebrane w tomiku pisane były przez artystę przez ponad 30 lat, w najróżniejszych zakątkach świata – Kalifornii, Los Angeles, Montrealu, Bombaju. Dzięki temu dane nam jest obserwować zmiany zachodzące w świadomości i światopoglądzie Cohena, jego rozterki i wątpliwości, głównie ontologiczne. Także pod względem gatunkowym księga ta jest eklektyczna, gdyż zawiera zarówno wiersze jak i fragmenty prozy, epigramaty czy piosenki; przyozdobiona jest ponadto odautorskimi grafikami, w tym autoportretami przedstawiającymi zmagającego się z upływem czasu artystę.
Cohen był przygotowany na śmierć, o czym zaświadcza jego ostatni album, będący swego rodzaju pożegnaniem ze światem. Nazywany ostatnim, prawdziwym przedstawicielem bohemy artystycznej 82-latek do samego końca nie tracił dystansu do świata oraz siebie i z pogodną autoironią znosił niedoskonałości starzejącego się ciała – w jednym z wierszy nazywa siebie „workiem trucizny z zepsutymi zębami”.
„Księga tęsknoty” stanowi swoiste podsumowanie niesłychanie bogatego życia kanadyjskiego barda, zarówno osobistego, jak i artystycznego. W obu tych przestrzeniach Cohen znakomicie mieszał ze sobą sacrum i profanum, zespalając religijny mistycyzm z erotyką i hedonizmem. Uderza nas zgoda na absurdy rzeczywistości, pogodzenie się z niedolą i upływającym czasem. Piękny, melancholijny zapis kresu życia.