Po serii zamachów terrorystycznych we Francji, Belgii czy Tunezji, oczy Europy zwróciły się na Bliski Wschód. Zszokowani i przerażeni mieszkańcy krajów zachodnich próbowali odpowiedzieć na pytanie, kiedy i w jaki sposób doszło do powstania tak potężnej organizacji dżihadystycznej, jaką jest Państwo Islamskie (ISIS).
Patrick Cockburn, wielokrotnie nagradzany korespondent „The Independent”, nie pozostawia wątpliwości: To my się do tego przyczyniliśmy. Wszyscy, którzy bacznie przyglądali się sytuacji w krajach muzułmańskich, wiedzieli o trwającym od lat konflikcie między szyitami a sunnitami. Grupy separatystyczne dążące do wprowadzenia kalifatu rosły w siłę od momentu obalenia rządu Kaddafiego. Jak jednak świeckie powstanie w Syrii przekształciło się w sunnicką rewolucję?
Cockburn stawia odważną tezę, od której odżegnują się rządy najpotężniejszych krajów: To Stany Zjednoczone, Europa i ich sojusznicy w regionie – Turcja, Arabia Saudyjska, Katar, Kuwejt oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie – doprowadziły do powstania Państwa Islamskiego. „To oni wspierali sunnickie powstanie w Syrii, które rozprzestrzeniło się również na Irak. To oni prowadzili wojnę w Syrii, choć już w 2012 roku jasne było, że rząd Asada utrzyma się przy władzy. W latach osiemdziesiątych zagraniczne wsparcie finansowe dla rebeliantów w Afganistanie umożliwiło stworzenie Al-Kaidy, talibów oraz odrodzenie dżihadystów” – podkreśla irlandzki dziennikarz.
Cocburn cofa się do 11 września 2001 roku i tam rozpoczyna analizę błędów popełnionych przez amerykański rząd, który wycisza niewygodne informacje o tym, że Arabia Saudyjska finansowała zamachy terrorystyczne. Autor tworzy katalog fatalnych decyzji i zaniedbań, jakie przyczyniły się do radykalizacji irackich sunnitów i zamachów terrorystycznych w Europie.
Książka ta to nie tylko opis konfliktów zbrojnych, ale także ostra krytyka mediów, które w propagandowy i czarno-biały sposób przedstawiają sytuację panującą na Bliskim Wschodzie. „Państwo Islamskie” jest więc doskonałą pozycją dla tych, którzy chcą dogłębnie poznać wszystkich uczestników wojny, a także przyświecające im idee. Konflikt bliskowschodni jest bowiem bardziej złożony i skomplikowany niż nam się wydaje, a sam autor stwierdza: „Bierze w nim udział zbyt wiele stron, kierujących się odmiennymi motywacjami, by udało się znaleźć satysfakcjonujące dla wszystkich rozwiązanie i doprowadzić do jednoczesnego zawieszenia broni”.
Nowy kalifat rozrasta się z dnia na dzień i aktualnie zajmuje obszar większy od Wielkiej Brytanii. Korespondent „The Independent” jasno daje do zrozumienia, że kwestia ISIS nie zostanie rozwiązana, dopóki każdej ze strony zależy jedynie na własnych, sprzecznych interesach. Ostrzega także przed lekceważeniem tej struktury państwowo-terrorystyczno-religijnej, która ściąga do siebie tysiące bojowników ze wszystkich stron świata.