23 lipca 2018, 10:49
Ćpałem, chlałem i przetrwałem

Życie gwiazd rocka, uzależnionych od narkotyków i demolujących hotele, fascynuje wielu. Biografie Jimi’ego Hendrixa, Keitha Richardsa czy Ozzy’ego Osborne’a sprzedają się w wielomilionowych nakładach. Podskórnie marzymy o przeżyciu czegoś podobnego, jednak nie zwykliśmy zaryzykować wszystkiego, by spróbować swoich sił w bezwzględnym światku muzycznym. Dzięki wspomnieniom wybitnych muzyków mamy jednak szansę otrzymać namiastkę rock’and’rollowego stylu życia – tym razem dzięki Maćkowi Maleńczukowi, jednemu z najbardziej kontrowersyjnych polskich wokalistów.

Po dwóch latach spędzonych w więzieniu za odmówienie odrobienia służby wojskowej, Mirosław Maciej Maleńczuk wraca do Krakowa. Jego potyczka z polskim wymiarem sprawiedliwości nadaje mu wśród krakowskiej bohemy rangę gwiazdy, jednak za korzyściami towarzyskimi nie idą finansowe. Pieniądze zdobywa grając na ulicy przy kilku(nasto)stopniowym mrozie bez kurtki i w dziurawych butach. Pierwszą gitarę kradnie z pobliskiego lombardu. Pomieszkuje w Krakowie, Warszawie, na Śląsku, nie może nigdzie na dłużej zagrzać miejsca. Z pomocą przychodzi mu Andrzej „Pudel” Bieniasz, który zaprasza go do zespołu Püdelsi. Nawet jednak grając przed wielotysięczną publicznością nie rezygnuje z narkotyków. „Mój sukces polega na tym, że nigdy nie przedawkowałem” – podkreśla artysta.

„Ćpałem, chlałem i przetrwałem” – jak już obiecuje sam tytuł – opowiada głównie o narkotykowych ekscesach lidera Homo Twist. Heroina, amfetamina, LSD, kokaina – to tylko niektóre z używek, które towarzyszyły mu na co dzień. Wraz ze swoimi rówieśnikami, zachłystnął się robionym wówczas w domowych warunkach kompotem, szukał igieł w przyszpitalnych wysypiskach śmieci, podbierał leki przeciwbólowe lekarzom. Co ciekawe, wśród najgorszych, najbardziej niszczących substancji, Maleńczuk wymienia alkohol, który, jego zdaniem, czyni więcej złego niż wszystkie inne narkotyki razem wzięte.

Książka ta jest interesującą podróżą przez Polskę w latach 70/80/90. Zanurzamy się w ówczesną bohemę artystyczną, gdzie przewijają się znane postaci sceny muzycznej – Rysiek Riedel, Rafał Kwaśniewski, Kazik Staszewski. Rozmowa z Barbarą Burdzy jest mocna, zadziorna, pozbawiona hipokryzji. Soczysty język okraszony slangowymi wyrażeniami lat 80-tych (np. herman to heroina) znakomicie oddaje klimat środowiska krakowskich narkomanów. Brakuje trochę tematów poza-narkotykowych, jednak możliwe, iż to krok zamierzony – kontrowersyjny muzyk zapowiedział już drugą część książki, niezwiązaną tematycznie z pierwszą.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Monika Mańka

komentarze (0)

_